Na początku było słowo… Czyli trochę o stanie czytelnictwa w Polsce i nieco bardziej o sile kreacji słowa

1 miesiąc temu

„Biblioteka Narodowa podsumowała stan czytelnictwa w Polsce. Jest najlepiej od 10 lat” – tak przynajmniej głosi tytuł artykułu dotyczącego badania za rok 2023. Najlepiej, czyli jak? „W 2023 r. lekturę co najmniej jednej książki w ciągu dwunastu miesięcy poprzedzających badanie zadeklarowało 43 proc. badanych, o 9 proc. więcej niż w dwóch ostatnich latach, najwięcej od 10 lat – wynika z raportu Biblioteki Narodowej o stanie czytelnictwa książek w Polsce w 2023 r.”. jeżeli zaś chodzi o przeczytanie siedmiu lub więcej książek w ciągu roku, stan rzeczy nie uległ zmianie – przez cały czas dotyczy 8% społeczeństwa.

Skoro jest najlepiej od dekady, w teorii powinniśmy być zadowoleni. Takie przesłanie niesie również wspomniany artykuł. Jako realistka twardo stąpająca po ziemi, pozwolę sobie na inne spojrzenie na tę sprawę.

Odwracając trochę powyższe dane, możemy stwierdzić, że: w 2023 r. 57% społeczeństwa nie zadeklarowało przeczytania ani jednej książki, zaś 92% społeczeństwa sięga po mniej niż 7 książek każdego roku. Możemy dyskutować o tym, dla kogo szklanka jest do połowy pełna, a dla kogo do połowy pusta, niemniej jednak chyba całkiem „obiektywnie” można stwierdzić, iż sytuacja optymizmem, delikatnie mówiąc, nie napawa.

Bezsporną kwestią jest to, iż o gustach się nie dyskutuje, niemniej jednak zaciekawiło mnie, jakie książki są najpoczytniejsze. Otóż w 2023 r. były to kolejno: literatura kryminalna, obyczajowo-romansowa oraz (co już subiektywnie nieco bardziej mnie cieszy) literatura non-fiction (czyli biografie, publicystyka, historia XX wieku). Na czwartym miejscu zostały wymienione również poradniki.

Oczywiście w raporcie przeprowadzonym na podstawie sondażu na „ogólnopolskiej próbie reprezentatywnej Polek i Polaków w wieku co najmniej 15 lat” nie przeanalizowano, nazwijmy to, „personalnych” przyczyn takiego stanu rzeczy. Mowa jest raczej o zwiększonej dostępności do bibliotek za sprawą wpisania do Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa wymogu otwarcia bibliotek publicznych w co najmniej połowę sobót w ciągu roku. Od siebie dodałabym, iż umożliwienie korzystania z jednej karty bibliotecznej do wszystkich bibliotek w mieście jest również znacznym ułatwieniem.

Co się jednak dzieje w głowach społeczeństwa? Czy te 57% nie sięgnęło po ani jedną książkę z uwagi na brak czasu? Trudne warunki życiowe? Zwyczajny brak zainteresowania?

Nie jest moim celem gdybanie i przeprowadzanie psychoanaliz współobywateli, natomiast zastanówmy się, co by było, gdyby książek nie było w ogóle… Gdybyśmy nie czytali absolutnie nic… Gdyby w końcu zabrakło nam nie tylko idei, ale i samych słów… Gdyby pewne słowa stały się nam kompletnie obce…

By zastanowić się nad tą abstrakcyjną (czy aby na pewno?) ideą, sięgnę oczywiście do innych tekstów kultury.

Zakazane słowa – Jean Luc Godard i „Alphaville”

„Alphaville” to film z pogranicza filmów sci-fi i noir (choć tu raczej mówiłabym o parodii filmu noir) z 1965 r. W mrocznym, totalitarnym i technokratycznym mieście zwanym właśnie Alphaville, rządzi nieomylny komputer, Alpha 60. Prawo jest tam logiką, jednak logika ta nie bierze pod uwagę emocji (zakładam, iż i słowo „emocje” z pewnością było już dawno wyjęte z użycia).

To miejsce, w którym na publiczne egzekucje skazywani są ludzie zachowujący się nielogicznie. I tak np. rozstrzeliwuje się osoby ośmielające się płakać po swoich bliskich.

Ból po stracie ukochanej osoby jest dla komputera-zarządcy totalnie nielogiczny. A słowo „płacz” w ogóle wycofano ze słownika.

Swoją drogą scena uśmiercenia mężczyzny płaczącego po zmarłej żonie zdaje się pięknie korespondować z „Obcym” Alberta Camusa, którego bohater, Meursault, skazany wprawdzie za zabójstwo, w istocie najbardziej skazany został za to, iż na pogrzebie własnej matki nie uronił ani jednej łzy. Krótko mówiąc, jego wina za zamordowanie człowieka mogłaby zostać zmyta, gdyby nie jego totalna obojętność (inność) w kwestiach daleko wykraczających poza prowadzoną rozprawę. W Alphaville jest zupełnie inaczej: to okazywanie jakichkolwiek uczuć jest najcięższym przewinieniem, które kosztuje życie.

Idź do oryginalnego materiału