Na pamiątkę wierności ideałom

1 godzina temu

W Miejsko-Powiatowej Bibliotece Publicznej odbyła się uroczystość wręczenia kopii Krzyża Przyrzeczenia „Solidarności”. Co roku obywa się ona na pamiątkę przysięgi działaczy podziemnej „Solidarności”, którzy w 1983r., w kościele Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów na lubelskiej Poczekajce złożyli ślubowanie na wierność ideałom związku. Tym razem odebrali je Wiesław Bielak, członek Komitetu Postojowego w WSK Świdnik w lipcu 1980 roku i przedstawiciele zakonu Braci Mniejszych Kapucynów – Brat Kazimierz Jaworski i Brat Stanisław Miciuk.

– Krąg osób uprawnionych do otrzymania krzyża rozszerzyliśmy o osoby, dzięki którym podziemna działalność związku była możliwa. Są wśród nich rolnicy, aktorzy, a także osoby popularyzujące pamięć o latach, kiedy “Solidarność” była prześladowana przez komunistyczne władze. Przypominamy również jakie konsekwencje zryw „Solidarności” miał dla przemian w Polsce, Europie i świecie. Po wielu latach, w jednej z miejscowości pod Warszawą odnaleziono urządzenia, dzięki których krzyże były tłoczone. Dzięki Waldemarowi Jaksonowi, wówczas burmistrzowi Świdnika, który kupił srebro – materiał do wykonania krzyży, sporządzamy ich kopie dbając o to, by były materialną pamiątką tamtych czasów. Ślubowanie odbyło się w miejscu wyjątkowym – kościele Braci Mniejszych Kapucynów. Pamiętajmy, iż trzeba było wówczas mieć odwagę i Boga w sercu, by zaopiekować się tym niebezpiecznym dla wszystkich wydarzeniem. Chcielibyśmy dzisiaj wyrazić wdzięczność Braciom Kapucynom składając na ich ręce krzyże adresowane do całego grona zakonników, którzy wtedy służyli nam pomocą. Mamy dziś również zaszczyt uhonorowania Wiesława Bielaka, członka Komitetu Postojowego w WSK w lipcu 1980 roku – mówił Piotr Jankowski, dyrektor MPBP.

Uroczystość okazała się okazją do niecodziennego spotkania po latach. Brat Stanisław Miciuk wspominał wydarzenie z 1983 roku, kiedy zomowcy rozpędzali pałkami zgromadzenie młodzieży. Brat usłyszał rozmowę milicjantów. Cieszyli się iż udało im się sprowokować młodych ludzi. Część z nich w obawie przed pobiciem i aresztowaniem schroniła się do klasztoru Braci Kapucynów przy Krakowskim Przedmieściu. Za nimi wpadli zomowcy i zagrozili zakonnikom, iż jeżeli młodzi nie wyjdą dobrowolnie, zostaną zabrani siłą. Większości grupy udało się uciec. Okazało się, iż wśród protestantów znajdował się Jerzy Irsak, wówczas 16-letni uczeń I klasy technikum, dzisiaj zastępca burmistrza Świdnika.

– Część z nas zomowcy wypchnęli na ulicę. Była już godzina milicyjna. Uratował mnie jakiś taksówkarz, który zawiózł mnie do domu – wspominał Jerzy Irsak.

Idź do oryginalnego materiału