– To wyjątkowy spośród oddziałów Telewizji Polskiej, bo utworzony dzięki wysiłkom mieszkańców regionu. Inicjatywę wspierali wszyscy ponad wszelkimi podziałami. – Napisał na Facebooku Juliusz Braun, ówczesny prezes Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i późniejszy, na nieszczęście (dlaczego na nieszczęście, o tym później) prezes TVP. A napisał to w związku z konferencją zorganizowaną przez prof. Bogusława Nierenberga w dwudziestą piątą rocznicę powołania samodzielnego Ośrodka Regionalnego TVP w Opolu.
– Telewizja regionalna pełniła wówczas podwójną rolę. Z jednej strony była źródłem informacji, ale była też ważnym ośrodkiem integracji społeczności – dodał Braun.
Fantastyczna byłą moja 15-letnia przygoda z TVP. Trafiłem do Ośrodka dość przypadkowo: spotkałem na Krakowskiej Bogusia Nierenberga, który akurat miał chyba bark uszkodzony i nosił gips nad głową jak śmigło. Od słowa do słowa przyznałem, iż nudzę się strasznie w Panoramie Opolskiej, którą robiłem wówczas z nieżyjącym już Jankiem Płaskoniem. Tygodnik, to zdecydowanie nie był mój temperament. Zarażony radiem tęskniłem do działań błyskawicznych. I Boguś wskazał mi drogę. – Ja jestem na zwolnieniu ale w tv jest Staszek Racławicki – idź do niego, tam chyba kogoś potrzebują. Znałem Staszka i Tadzia Horoszkiewicza jeszcze z drewnianym montaży w radiu – nie czekałem więc i już następnego dnia robiłem pierwszy materiał. Można by powiedzieć, iż przyszedłem z ulicy, ale miałem za sobą 8-letnią szkołę w Radiu Opole pod okiem Witolda Nowickiego i byłem dumnym właścicielem karty mikrofonowej najwyższej kategorii. To zdecydowanie ułatwiło mi zdobycie w tv uprawnień reporterskich i prezenterskich ( karty R i P). Tak zrealizowałem kilka tysięcy materiałów informacyjnych, kilka filmów dokumentalnych i ponad 300 wydań magazynu historycznego „Lapidarium Opolskie” a także poprowadzić setki rozmów. Prezesi TVP zmieniali się w tym czasie jak obrazki w kalejdoskopie, ale nas to bezpośrednio nie dotykało. Tylko pieniędzy na program było coraz mniej. Mimo to, robiliśmy wszystko za coraz mniejsze honoraria najlepiej jak potrafiliśmy. Aż przyszedł prezes Juliusz Braun z zastępcą Zalewskim i wymyślili sobie outsourcing. nie kto inny tylko właśnie Juliusz Braun przygotował Jackowi Kurskiemu grunt do spacyfikowania telewizji outsourcingując ponad 500 pracowników twórczych (głównie dziennikarzy) do firmy zewnętrznej nie związanej w żaden sposób z mediami. Co to znaczyło dla dziennikarzy? Pozbawienie ochrony prawnej, pozbawienie jakiegokolwiek bezpieczeństwa płacowego i zamknięcie drogi awansu. Nie wiem, czy gdyby owa pięćsetka była w TVP Kurskiemu tak łatwo udałoby się ją spacyfikować. Większość outsourcingowanych zwolniła się i do pracy w TVP już nigdy nie wróciła. A pozostali w TVP drżeli przed utratą pracy. Małgorzata Kidawa-Błońska jeszcze przed 15 października usiłowała mnie przekonać, iż ludzie wrócą, a w ogóle są setki młodych zdolnych ludzi, którzy poprowadzą nowa telewizję. Otóż nie wrócą a młodzi ludzie są, ale nie mają zielonego pojęcia o dziennikarstwie, bo tego nie da się nauczyć na studiach – a mentorów nie ma.
To jest najlepszy dowód jak warszawskim władzom TVP zależało i zależy na regionach. Dużo się mówiło o tym, jak ważne są regionalne media, bo ludzie chcą zobaczyć co się dzieje w ich najbliższym otoczeniu, ale jeden z dyrektorów powiedział mi kiedyś, iż jak chcę zobaczyć co się tam dzieje to powinienem wyjrzeć przez okno a nie zawracać d.
A jeszcze przecież dwa lata przed całą tą operacją outsourcingu, nie kto inny tylko prezes Juliusz Braun dał mi wysoką , bo drugą w skali kraju nagrodę „autorowi najlepszego programu kształtującego tożsamość regionalną”. Że nie ma w tym logiki? Ano nie ma.
– Starsi koledzy wspominali dziś, iż samodzielny ośrodek telewizji powstał w Opolu z marzeń, pasji i ponad politycznymi podziałami. Niestety, niespełna dwie dekady później zamienił się w szczujnię, która atakowała ludzi inaczej myślących – napisał po konferencji na Facebooku Krzysztof Zyzik.
Dołączył do tego Janusz Maksym: – Piękna rocznica. Szkoda tylko, iż dziś tą telewizją kieruje zdalnie człowiek spoza regionu wskazany przez poprzednią Panią dyrektor, która zażarcie broniła sprzedajnego redaktora Z. Górniaka. Zresztą i tak na kluczowych stanowiskach tkwią przez cały czas złogi PiS i Suwpolu. W PR Opole zresztą, też w tym względzie jest mało wesoło. Nie wspominając o NTO. Nie udała się depisyzacja mediów w naszym regionie. Oj nie.
Bogusław Nierenberg jest uważnym obserwatorem – Januszu, z żalem, ale niestety muszę się z Tobą zgodzić – odpowiedział.
Dodajmy tu jeszcze jedno stwierdzenie Krzysztofa Zyzika: – Nie miejmy złudzeń – jeżeli kolejne wybory parlamentarne przyniosą zmianę władzy, ta przemysłowo produkowana nienawiść wróci. I to w wersji „hard” – napisał. I gdzie indziej : Wiem, iż polityka jest do bólu transakcyjna, ale już chyba za dużo tego cynizmu i kolesiostwa wokół, jak na to, co się w Polsce działo przed 15 października 2023 roku i co może wrócić ze zdwojoną siłą, jeżeli się nie ogarniemy.
Gdy spotkałem w sali opolskiego sejmiku Juliusza Brauna, choć minęło sporo czasu, a ja na brak pracy, którą lubię nie narzekam – uczciwie przyznam – chciałem mu naurągać. Ale Braun poprosił mnie, żebym mu zrobił jego telefonem zdjęcie z profesor Dorotą Simonides. Zrobiłem, ale na konferencji już nie zostałem. Nie jestem w odróżnieniu od Andrzeja Buchowskiego takim optymistą co do przyszłości TVP i mediów lokalnych. Nie liczyłbym na miejscu Krzysztofa Zyzika na pozytywne zmiany w finansowaniu. Dochodzące informacje o pomyśle połączenia radia z telewizją mrożą krew żyłach.
Fot. Melonik