NA ANTYPODY Z PASZPORTEM W JEDNĄ STRONĘ

solidarni2010.pl 4 miesięcy temu
Felietony
NA ANTYPODY Z PASZPORTEM W JEDNĄ STRONĘ
data:01 czerwca 2024 Redaktor: GKut

Ukazała się wreszcie książka o działaczach Solidarności, których zsowietyzowany reżim PRL-u wyrzucił za granice z „wilczym biletem” czyli z zakazem powrotu do Ojczyzny.

Był to wyrok banicji, ale jakże przewrotny, bo dokonany przez przestępczy reżim zdrajców na patriotach i ludziach prawych, a więc była to kpina z wymiaru sprawiedliwości, zniszczonego już w latach stalinizmu i który nigdy się nie odrodził w „ludowej” republice. PRL, tym „baraku sadystów”, którzy trzymali nieraz za kratami więzień ludzi głodnych i śpiących na betonie, lub w celach z kryminalistami, albo bitych i poniewieranych w miejscach internowania – o czym można przeczytać w niniejszej książce ( np. str.120) wydanej w oficynie toruńskiej Kucharskiego przy współudziale grupy Solidarności z Melbourne i w opracowaniu pani Jagody Williams, także współpracy Witolda Łukasiaka, Zbigniewa Koreywo i Grzegorza Majchrzaka. W przedmowie pani Jagody Williams czytamy, iż ludzie tu opisani tworzyli rewolucję Solidarności. Embrionem zaś tej książki była rubryka „Prawdziwych Solidarnościowców” w Tygodniku Polskim, prowadzona przez Autorkę i Witolda Łukasiaka, który był pomysłodawcą owej rubryki. Akcję tę wspierał Adam Gajkowski. Okładka przypomina, iż książka ukazuje się w 40-tą rocznicę stanu wojennego, lepiej późno niż wcale. Po latach cierpień i daremnej walki o wolną Polskę wyjeżdżali z paszportami „w jedną stronę” nie wiedząc być może, iż już dawno Dante przedstawił podobny los:

Nie żmudźcie duszę wydobyć z ciemnoty,

za słońcem idąc w niemieszkane kraje,

Zważcie plemienia waszego przymioty;

Nie przeznaczono wam żyć jak zwierzęta,

ale poszukiwać i wiedzy, i cnoty...”

(Piekło, Pieśń 26, 116-120)

I ja podążyłem tym szlakiem, zabierając ze sobą „Boską komedię” i powtarzając powyższe wersy. Z tą różnicą, iż nie byłem działaczem Solidarności, a tylko szeregowym jej członkiem przy Związku Literatów Polskich, który też zawieszono w stanie wojennym, a potem rozwiązano, co pominął w doskonałym wstępie pan Majchrzak i także nie wspomniał, iż tak samo reżim postąpił z Pen - Clubem i ze Związkiem Artystów Plastyków – jak widać PZPR bał się choćby pędzla! A zwykły paszport dano mi dopiero po czterech latach starań i tylko dlatego, iż we Włoszech przyznano mi nagrodę Circe-Sabaudia i urząd paszportów nie mógł wtedy odmówić. Żyliśmy w PRL-u jak przypisani do gleby, zależni od widzimisię ubeków, a paszport był tylko jednorazową przepustką do wolnego świata. Najgorzej było robotnikom, gdyż – wbrew oszukańczym założeniom Marksa – traktowano ich właśnie jak zwierzęta, odmawiając uczciwych pensji, podnosząc ceny mięsa czy cukru, a w razie protestów strzelając do nich na ulicach. Szczytem głupoty i fałszu był marksizm , gdyż okazał się państwowym kapitalizmem, w którym właścicielem i dysponentem kapitału, pensji robotniczych i cen rynkowych był PZPR. A z braku konkurencji i wolnego rynku ustrój był kulawy, korupcja czaiła się wszędzie, zaś mały sektor prywatny – gnębiony podatkami! - nie mógł ocalić gospodarki. Polską wstrząsały więc kolejne kryzysy, które kończyły się protestami społecznymi i strzelaniną. Od Poznania (1956) i tej masakry ( wg. oficjalnych danych zginęło wtedy 75 osób a 800 było rannych) po rzeź w grudniu 1970 ( tylko w Szczecinie reżim zastrzelił 147 osób), a liczba zabitych sięgnęła kilkuset na całym wybrzeżu jak podaje W. Roszkowski ( Historia Polski 1914-1990, W-wa PWN str. 305). Zaś Polski Sierpień zaskoczył władze, gdyż reżim totalitarny nie mógł sobie poradzić z falą strajków w Polsce, a zwłaszcza na Wybrzeżu. Nie dało się ich spacyfikować tak jak manifestacji na ulicach. IV Plenum partyjnych „ciemniaków” ( i „wampirów” klasy robotniczej!) przyjęło więc koncepcję politycznego rozwiązania konfliktu. Niemałą rolę odegrał tu prawdopodobnie lęk przed autorytetem Jana Pawła II .Rezygnowano z przemocy, ale w tajemnicy PZPR powołał sztab z gen. Jaruzelskim, który miał przygotować plan zdławienia protestów siłą. Tymczasem trwały rokowania i powstawały niezależne związki zawodowe, wreszcie 24 X 1980 zarejestrowano NSZZ „Solidarność”, która zadała pierwszy cios komunizmowi w PRL, a także powstała z inspiracji płynącej z wizyty Jana Pawła II w 1979, który nie tylko umocnił naszą wiarę i dodał nadziei, ale i odrodził poczucie narodowej wspólnoty, zawsze będącej w opozycji przeciwko absurdalnej i kryminalnej ideologii marksizmu. W nasze serca zapadły głęboko Jego słowa: „Nie lękajcie się” czy „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi, TEJ ziemi” ( z akcentem na ostatnie dwa wyrazy). A także i to ważne zdanie: „Nigdy jeden naród nie może się rozwijać kosztem drugiego!”. Omawiana książka przedstawia więc sylwetki 24 działaczy z prawdziwej Solidarności 1980 ( a nie ze Solidarności zmanipulowanej przed okrągłym stołem ), którzy odpowiedzieli na słowa Karola Wojtyły, ponieważ już od lat nosili w sercach tę iskrę oporu przeciwko nieludzkiemu reżimowi, który dławił wszelkie wartości i oczywiście demokrację. Są to Hubert Błaszczyk, Roman Bordakiewicz, Adam Gajkowski, Tadeusz Jaskulski, Jacek Klaś, Andrzej Klyta, Zbigniew Koreywo, Mirosław Krupiński, Zofia Kwiatkowska-Dublaszewska, Marek Kwiatkowski, Anna Lilpop Michańków, Czesław Lipka, Jan Michalak, Wiesław Pastuszko, Bogdan Płatek, Andrzej Pokorski, Krystyna Ruchniewicz - Misiak, Henryk Sawicki, Waldemar Sokołowski, Elżbieta Szczepańska, Jagoda Williams ( Madej-Wyszyńska), Ryta Zawodzińska, Stanisław Zdziech i Mirosława Zgirska.

Oto „batalion” Solidarności – z wielu stron Polski – który znalazł się w Australii. Nie da się streścić przeżyć i wypowiedzi 24 osób w tym omówieniu, ale gorąco polecam, aby ci co czują się Polakami, nabyli tę historyczną książkę i sami przeczytali dramatyczne wspomnienia bohaterów walki o Polskę, opatrzonych gęsto zdjęciami. Tę książkę powinno się przekazać synom i wnukom, aby uczyli się patriotyzmu. Solidarność była nie tylko związkiem robotniczym upominającym się o swoje prawa, ale walczyła też o Polskę niepodległą, a więc można porównać ją do konfederacji szlacheckich, zawiązywanych w dziejach Rzeczypospolitej, np. do konfederacji barskiej. Z tą różnicą, iż zamiast szabel i armat bronią Solidarności były fotokopiarki lub tajne drukarnie. Cennym dodatkiem do książki jest wywiad z Andrzejem i Joanną Gwiazda, którzy odwiedzili antypody, a także apendyks z Tadeuszem Płużańskim, innym gościem w Australii. To on nazwał książkę o Solidarności częścią polskiej historii heroicznej, a w ludziach oddanych Solidarności widzi „kontynuatorów w sztafecie polskich dążeń, których filarem był wyjątkowy gen wolności (...) Ich walka z czerwoną zarazą była zatem bezpośrednim następstwem myśli i czynu żołnierzy AK, NSZ i innych formacji niepodległościowych.” ( str.203).Pan Płużański porównał też bohaterów Solidarności do Żołnierzy Wyklętych, bo za swoją niezłomną postawę płacili też wysoką cenę: wygnanie, trud egzystencji,, rozpoczynanie wszystkiego od początku. Zapewne, peerelczycy nie znosili Solidarności i choćby po 1989 słyszało się pseudo-autorytety na różnych konferencjach oczerniających prawdziwą Solidarność i jej legendę, natomiast chwalących przenicowany garnitur „S”, skrojony podczas Magdalenki. A zdaniem australijskich wygnańców okrągły stół był kantem i oszustwem, ja również nazwałem go trampoliną dla komunistów („Wiadomości Polskie”, Sydney, 8 maja 1989), a prof. Jan Prokop określił go jako arkę Noego dla komunistów. Sięgając po książkę opracowaną przez Jagodę Williams ( zmuszoną w czerwcu 1981 do ucieczki z Kraju, wraz z 5-letnią córką) poznamy bliżej tragiczny okres stanu wojennego, metody walki i metody represji. Niestety lekcja ta może się nam jeszcze przydać, albowiem od grudnia 2023 Polska znajduje się w stanie ruiny pod „rządami” Tuska i grozi nam likwidacja polskiego państwa, a także Anschluss do UE wielbiącej Marksa, bo postawili mu choćby pomnik w Trewirze – a więc aneksja niby do Brukseli, ale w istocie do „superpaństwa” ze stolicą w Berlinie. Byłby to perfidny cyrk polityczny, nowy rozbiór Polski bez przesuwania granic, taka jakby immersja czyli zakrycie jednego ciała niebieskiego przez drugie. By zapobiec tej tragedii Polska potrzebuje odrodzonej Solidarności, a zatem pospolitego ruszenia Polaków (na peerelczyków nie ma co liczyć!) połączonego z ruchem rolników walczących o przetrwanie. A na zakończenie gorzki wiersz z 1992 Adama Gajkowskiego, zamieszczony w książce jako motto, wiersz o „stanie nierozliczonym”, który utrudnia nam od 1989 walkę o suwerenną III RP:

Mordowali, kule przeszywały serca.

Szczuli, pod kłami pękały kości.

Bili, knebel zaciskał usta.

Dzisiaj nie znajdziesz winnych,

dzisiaj jest stan niewinności.

Istotnie, nie pozwolili nam choćby rozliczyć winnych smoleńskiego zamachu. Co większą hańbą jest – zbrodnia czy bezkarność ? A ilu członków i działaczy Solidarności czy górników bezkarnie zamordowano w stanie wojennym ? Tuziny, czytać o tym w tylu źródłach ( np. ”Dziwna wojna” J. Karpiński, Paryż 1990) , a pan Majchrzak przypomniał we wstępie raport Rokity, który podaje 122 zabitych skrytobójczo. Trzeba mówić o tym wnukom. W książce pani Jagody rozmowy z wygnańcami dodają nowe szczegóły i ofiary, a całość wieńczy kronika reakcji australijskiej Polonii na jaruzelską wojnę z narodem.

Marek Baterowicz

„Solidarność. Na antypody z paszportem w jedną stronę”,

Jagoda Williams ( kooperacja Witold Łukasik, Zbigniew Koreywo, Grzegorz Majchrzak )

Toruń – Melbourne, 2023, Oficyna Wydawnicza Kucharski , str.212

Od redakcji:

Zachęcamy do nabycia wydanej przez nasze stowarzyszenie książki Marka Baterowicza - opowieści o"wojnie jaruzelskiej"- ZIARNO WSCHODZI W RANIE

[email protected]óły: TUTAJ]

Idź do oryginalnego materiału