Muzułmanin walczy z "islamofobią" w OMZRiK. Wychwala rewolucję islamską, sandanistów i gen. Franco

1 rok temu

Niecodzienny przypadek szyity, działacza OMZRiK, potwierdza, iż dla tej organizacji istnieją „nasi” - mogący głosić poglądy uważane za radykalne choćby na prawicy i „oni” - zwykli Polacy, niemuzułmanie, zupełnie niezwiązani z Ośrodkiem.

Strony Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych przedstawiać nie trzeba. Niezależnie, czy mowa o środowisku lewicowo-liberalnym, gdzie jest on wynoszony pod niebiosa, zważywszy na jego działania „w obronie praw człowieka”, czy też o środowisku prawicowym, w którym przekręty Rafała Gawła są znane powszechnie. Wypadałoby jednak przedstawić postać Grzegorza Jerzego Gniadego, jednego z działaczy OMZRiK, który - jak sam twierdzi - jest „obrońcą praw człowieka” walczącym z islamofobią i rasizmem. Twierdzi, iż wygrał już 16 spraw o islamofobię, a 19 grudnia miał odbyć się kolejna. Jego „walka ze skrajną prawicą” jest według samego Gniadego powodem do dumy. Oprócz tego jest praktykującym szyitą, o czym mówi otwarcie oraz członkiem szyickiego zgromadzenia w Polsce Ahl-ul-Bayt.

Pan Grzegorz Gniady pomimo działalności w kontrowersyjnej organizacji wykazuje się prawdziwie szyicką postawą. Na jego publicznym profilu na Facebooku zamieścił w ramach zdjęcia w tle postać Ruhollaha Chomeiniego, przywódcy rewolucji islamskiej w Iranie oraz wodza w latach 1979-1989. Ajatollaha przedstawiać nie trzeba, szczególnie zważywszy na jego kult jednostki w Iranie - portrety duchownego wiszą w każdym miejscu publicznym. Warto sobie jednak przypomnieć o niektórych działaniach Chomeiniego. Po obaleniu szacha, który również nie grzeszył poszanowaniem „praw człowieka”, o które rzekomo walczy pan Gniady (za Pahlawiego działała tajna policja torturująca przeciwników reżimu), rozpoczęła się islamizacja irańskiej przestrzeni publicznej. W 1988 roku na jego polecenie dokonano egzekucji kilku do kilkudziesięciu tysięcy członków opozycji irańskiej - Ludowych Mudżahedinów Iranu. Podczas rządów Ajatollaha wprowadzono także zakaz przebywania w jednym pomieszczeniu niezwiązanych małżeństwem kobiety i mężczyzny, co skutkowało choćby aresztowaniami kobiet, które udały się do fryzjera. Obowiązkowe stało się noszenie hidżabu dla dziewczynek powyżej 9 roku życia, w tym turystek. Kara śmierci stała się codziennością. Prawo Islamskiej Republiki Iranu dyskryminuje także chrześcijan, mimo teoretycznego przyzwolenia na produkcję chociażby wina mszalnego - wielu katolików, a także konwertytów (prawo Iranu zabrania odrzucenia islamu) i protestantów (którzy prowadzą tajne sieci kościołów) decyduje się na emigrację, także (chociaż w niewielkich liczbach) do Polski.

Na panteonie autorytetów Grzegorza Gniadego znalazł się także Wielki Ajatollah Sayyid Muhammad Sadiq Al-Rouhani. Ten duchowny zasłynął między innymi z tego, iż choć początkowo wspierał rewolucję, później wszedł w konflikt z innymi chomeinistami, gdyż ci byli „za mało konserwatywni”. Dziwnym trafem pan Gniady jest również fanem generała Franco, co zasadniczo nie byłoby warte uwagi, gdyby nie fakt krytykowania Caudillo przez współpracowników Gawła (poparcie dla Francisco Franco nierzadko stanowiło jeden z powodów postępowań OMZRiK). Zdarza mu się pisać także wiersze wychwalające sandinistów czy peronistów.

W narracji pana Gniadego funkcjonuje także pojęcie jakiejś szyickiej racji stanu wyrażające się w poparciu dla obecnego rządu Iranu. Oprócz szacunku, którym darzy lidera rewolucji Chomeiniego, na jego panteonie autorytetów moralnych i ideowych znalazł się również Ajatollah Khamenei, obecny przywódca Iranu. Oprócz zagadki, jaką jest poparcie dla Ukrainy w wojnie rosyjsko-ukraińskiej przy jednoczesnym wielbieniu przywódcy Iranu, pan Gniady, podkreślający swój szacunek dla „praw człowieka”, bagatelizuje jednocześnie działania rządu irańskiego skierowane w protestujących przeciwko władzy. Śmierć Aminy, będącej symbolem protestów, tłumaczy nadużyciem ze strony służb. Jak twierdzi, manifestacje świadczą o demokracji panującej w Iranie, gdyż „gdybym Islamska Republika Iranu była taką dyktaturą jak niegdyś ZSRR czy Irak pod rządami Saddama Husseina, to żadne protesty by się nie odbyły, gdyż ludzie baliby się choćby pisnąć” (pisownia oryginalna). Kiedy internauci zarzucają panu Gniademu nabieranie wody w usta ten albo nie odpowiada, albo sugeruje oponentom posługiwanie się „zachodnimi” i „amerykańskimi” sloganami.

Człowiek renesansu, jakim niewątpliwie jest pan Grzegorz Jerzy Gniady, interesuje się bardzo szerokim spektrum tematów - od izraelskich prześladowań mniejszości, przez rewolucję islamską, po krytykę innych nurtów islamu. Ciekawe, co na temat poglądów pana Gniadego sądzą jego przełożeni z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Rzadko widuje się aż tyle, bądź co bądź w przypadku innych osób potępianych, różnych poglądów w jednym ciele. Nasuwa się za to jeden logiczny wniosek - OMZRiK ma spore podstawy do negatywnych wypowiedzi na temat chociażby katolicyzmu, szczególnie gdy spojrzy się na ortodoksyjny szyizm u ich współpracownika.

Hanna Szymerska

Idź do oryginalnego materiału