Zbigniew Ziobro odpalił się w radiowej rozmowie i zaczął rzucać zaskakującymi oskarżeniami w stronę Mateusza Morawieckiego. Były szef resortu sprawiedliwości ma chyba żal do byłego premiera. Afery podsłuchowej ciąg dalszy Zbigniew Ziobro w dalszym ciągu zgrywa niewinnego w sprawie afery dotyczącej zakupu programu
Pegasus, który miał służyć do podsłuchiwania członków opozycji, gdy PiS było u władzy. Były minister sprawiedliwości musi odpowiedzieć za to, dlaczego w całą aferę jest zamieszany resort, którym dowodził przed laty. Chodzi o to, iż to z podległego ministerstwu sprawiedliwości Funduszu Sprawiedliwości przeznaczono środki na poczet pokrycia kosztów Pegasusa. Mowa tutaj o kwocie 25 milionów złotych. Ziobro broni się, jak tylko może i próbuje przy tym zasłaniać się swoimi kolegami z partii. Jednym z nich jest były premier Mateusz Morawiecki, na którego ten próbuje przelać część winy. Jak wyjaśniał, w tamtym okresie w budżecie państwa nie było ponoć pieniędzy na sfinansowanie tego zakupu, dlatego to właśnie z podległego jego resortowi Funduszu wyłożono środki na kupno Pegasusa. – Muszę podchodzić do tego z powagą, o ile minister koordynator służb specjalnych informuje mnie o problemach finansowych, bo to prawdopodobnie od niego powziąłem te informacje – mówił Ziobro w programie „Poranna rozmowa RMF FM”. Dodał również, iż Morawiecki od początku wiedział