Morawiecki próbował manipulować. Nie wyszło mu to najlepiej

2 dni temu

Nowy budżet Unii Europejskiej na lata 2021-2027, mimo iż negocjowany jeszcze za rządów Mateusza Morawieckiego, stał się w tej chwili pretekstem do jego ostrej krytyki wobec obecnego rządu Donalda Tuska.

Wypowiedzi byłego premiera, wygłoszone na antenie Telewizji wPolsce24, odsłaniają nie tylko polityczną hipokryzję, ale i brak odpowiedzialności za własne decyzje, które miały wpływ na obecny kształt unijnych finansów. Morawiecki, jako wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, próbuje przerzucić winę na opozycję, ignorując fakt, iż to jego administracja odegrała kluczową rolę w negocjacjach, które doprowadziły do obecnego podziału środków.

Morawiecki stwierdził: „Podział dużo gorszy, dużo mniej pieniędzy na rolnictwo, na politykę spójności. Z tego najwięcej korzystaliśmy”. Te słowa brzmią jak zarzut wobec Tuska, ale pomijają istotny kontekst – to za jego rządów Polska zaakceptowała ramy finansowe, które teraz krytykuje. Twierdzenie, iż „nowe rozwiązania budżetowe oznaczają mniej pieniędzy w obszarach dla Polski najważniejszych”, zdaje się zapominać o tym, iż negocjacje były prowadzone w trudnym okresie pandemii, gdy Morawiecki, jako premier, musiał godzić się na kompromisy. Oskarżanie obecnego rządu o „kompromitację” w postaci „250 miliardów zamiast 550 miliardów” jest więc nie tylko przesadzone, ale i nieuczciwe, skoro sam Morawiecki współtworzył te ramy.

„Rząd pokazał, Tusk z Serafinem, iż został całkowicie ograny lub uczestniczy w tej grze. Nie wiem, co gorsze – dać się ograć, czyli byli kompletnie naiwni, bali się, dali się zaszantażować, czy są częścią jakiejś podłej układanki przeciwko Polsce” – przekonuje Morawiecki. Takie sformułowania, podszyte teoriami spiskowymi, zamiast konstruktywnej analizy, wskazują na desperacką próbę podważenia wiarygodności Tuska. Sugestia, iż obecny rząd mógłby działać przeciwko interesom Polski, jest nie tylko bezpodstawna, ale i niebezpieczna, bo podsyca nieufność wobec instytucji demokratycznych. Morawiecki, zamiast proponować rozwiązania, woli rzucać oskarżenia, co świadczy o jego politycznej niedojrzałości.

Kolejnym wątkiem jest zarzut, iż „więcej pieniędzy na politykę zakupów związanych z uzbrojeniem” faworyzuje „koncerny niemieckie, francuskie i zachodnioeuropejskie”. Choć krytyka nierównowagi w wydatkach unijnych ma swoje uzasadnienie, Morawiecki pomija fakt, iż jego rząd również wspierał wzmacnianie bezpieczeństwa militarnego w ramach NATO, co wymagało inwestycji w sprzęt z Zachodu. Oskarżanie innych o sprzyjanie zagranicznym interesom, gdy samemu podejmowano podobne decyzje, ukazuje jego dwulicowość. Dodatkowo, brak konkretnych danych na poparcie twierdzeń o „podłej układance” osłabia jego argumentację, czyniąc ją bardziej populistyczną niż analityczną.

Warto zauważyć, iż Morawiecki, jako były premier, miał szansę na skuteczniejsze negocjacje, szczególnie w kontekście polityki spójności i rolnictwa, które sam uznaje za priorytetowe. Jego nieudolność w tym zakresie, widoczna w przyjęciu budżetu z 2020 roku, kontrastuje z obecną krytyką, co podważa jego wiarygodność. Zamiast przyznać się do własnych błędów, woli przedstawiać się jako ofiara złych intencji Tuska, co jest politycznym unikiem.

Podsumowując, wypowiedzi Morawieckiego na temat unijnego budżetu są przykładem manipulacji i unikania odpowiedzialności. Jego hipokryzja w krytykowaniu obecnego rządu za skutki decyzji, w których sam uczestniczył, oraz używanie niepotwierdzonych teorii spiskowych, szkodzą debacie publicznej. Polska potrzebuje liderów, którzy zamiast podgrzewać konflikty, proponują realne rozwiązania. Morawiecki, zamiast tego, wybiera rolę oskarżyciela, co tylko pogłębia polaryzację i osłabia pozycję kraju na arenie międzynarodowej.

Idź do oryginalnego materiału