Politycy PiS przyzwyczaili nas już do tego, iż nie ogarniają rzeczywistości. Konkurencja jest tutaj niezwykle silna, jednak prym wiedzie premier Morawiecki. Obarczył bowiem Tuska odpowiedzialnością za wybuch wojny na Ukrainie.
Powodem takiego rozumowania Morawieckiego były próby dialogu z Rosją podejmowane przez Tuska. PiS propagandowo próbuje wykorzystać wizytę lidera opozycji na Kremlu w 2008 r. Zapominając przy tym, iż ówcześnie z Rosją rozmawiali wszyscy liczący się politycy.
– Podstawowym błędem geopolitycznym, o charakterze strategicznym, rządu Tuska, ministra Sikorskiego, było niezrozumienie, iż Rosja zawsze dąży do uzależnienia Polski – mówił Morawiecki. – Zwracam się a z apelem do Donalda Tuska, aby odciął się od swoich błędów, które zaczęły się równo 15 lat temu, podczas jego wizyty na Kremlu – mówił premier.
Najwyraźniej Morawiecki zapomniał, iż sam spotykał się z najbliższymi politycznymi sojusznikami Rosji w Europie. I to nie na 15 lat przed wybuchem wojny, kiedy zupełnie inny był klimat polityczny, ale na miesiące czy choćby tygodnie przed rozpoczęciem działań wojennych.
Więc jeżeli ktoś musi wyraźnie odciąć się od swoich błędów, to nie Tusk, ale właśnie Morawiecki.