Premier najwyraźniej nie dostrzegł jeszcze zmiany w politycznych sympatiach Polaków. I dalej opowiada rzewne historie o straszliwej opozycji, która zagraża Polsce. Zupełnie tak jakby nie spostrzegł politycznych konsekwencji marszu 4 czerwca w Warszawie.
– A więc, drodzy ludzie pracy, Polacy, miejmy świadomość tego, iż zła władza, władza która się wysługuje obcym, może doprowadzić do częściowej lub całkowitej utraty suwerenności przy utrzymaniu fasady demokracji i suwerenności. Te emblematy, zewnętrzne atrybuty będą, teraz się choćby pojawiły na spotkaniach naszych przeciwników politycznych flagi biało-czerwone – opowiadał dziś Morawiecki w Stalowej Woli.
– Uważajcie na tych farbowanych lisów, ponieważ są zdolni do wszystkiego, byle tylko odzyskać wpływ na rzeczywistość, na państwo – przekonywał premier.
Prawdę mówiąc, to prędzej PiS robi wrażenie partii „zdolnej do wszystkiego” byle tylko utrzymać władzę. „Lex Tusk” jest tego najświeższym przykładem.