Mocne ostrzeżenie dla Episkopatu Polski. Przestańcie zajmować się polityką, albo zniszczycie Kościół

1 tydzień temu

W emocjonalnym, ale niezwykle celnie sformułowanym liście Roman Giertych – adwokat, były minister edukacji i w tej chwili poseł – kieruje pod adresem Episkopatu Polski poważne ostrzeżenie. Jego przesłanie jest jasne: jeżeli Kościół katolicki w Polsce nie wycofa się z partyjnego zaangażowania i nie przestanie być tubą jednej opcji politycznej, grozi mu dalsza marginalizacja, odpływ wiernych i utrata resztek autorytetu.

Punktem zapalnym stały się wypowiedzi biskupów Antoniego Długosza i Wiesława Meringa, wygłoszone podczas obchodów na Jasnej Górze. Pierwszy otwarcie poparł nielegalne akcje „patrolowe” na granicy polsko-niemieckiej organizowane przez środowiska kibicowsko-narodowe, drugi – posunął się do haniebnego oskarżenia obecnych władz o rzekome „przyznanie się do niemieckości”. Uczynił to, powołując się na zmanipulowaną narrację jednej z prorządowych telewizji, która prywatną rozmowę Giertycha i Donalda Tuska przedstawiała jako dowód na brak patriotyzmu.

„Co Wam się stało, biskupi polscy, iż połowę narodu chcecie odrzucić?” – pyta retorycznie Giertych. I z bólem zauważa, iż to właśnie przez takie wypowiedzi Kościół w Polsce staje się stroną sporu politycznego. Sporu, który nie powinien mieć miejsca na ambonach, w sanktuariach i świątyniach.

Giertych nie pozostawia złudzeń: milczenie biskupów wobec takich postaw oznacza ciche przyzwolenie. „Wasze milczenie jest odpowiedzialne za to, iż miliony polskich katolików są wypychane z praktyk religijnych przez postawę najbardziej skrajnych przedstawicieli kleru” – pisze wprost.

Przypomina też jednoznaczne stanowisko Kościoła powszechnego, sformułowane zarówno podczas Soboru Watykańskiego II, jak i przez kolejnych papieży – Kościół nie może wspierać żadnej partii politycznej. „Jeśli jesteście częścią Kościoła Powszechnego, to dlaczego uważacie, iż akurat Kościół Polski ta część nauczania nie obowiązuje?” – pyta Giertych.

Na końcu listu kieruje apel nie tyle polityczny, co duchowy. Prosi o refleksję, o powrót do roli duszpasterzy, a nie propagandzistów. O porzucenie drogi, która prowadzi do coraz głębszych podziałów i być może – jak sugeruje – do upadku instytucji Kościoła w Polsce.

To nie jest kolejny polityczny atak. To gorzkie wołanie kogoś, kto zna Kościół od środka i nie chce patrzeć, jak roztrwania on to, co budowały pokolenia. A w tle coraz wyraźniej wybrzmiewa pytanie: czy Kościół w Polsce zdoła jeszcze odzyskać autorytet, jeżeli nie zerwie z politycznym klientelizmem?

Idź do oryginalnego materiału