Młot na szpiegów, czyli zakaz fotografowania

2 tygodni temu
Zdjęcie: młot na szpiegów


W życie weszła nowelizacja ustawy o obronie ojczyzny, zabraniająca fotografowania infrastruktury krytycznej, czyli takiej, od której zależy byt państwa, zwłaszcza w obliczu konfliktu zbrojnego lub dywersji.

Obiekt wchodzący w skład infrastruktury krytycznej zostanie odpowiednio oznaczony, a jego fotografowanie będzie karane grzywną, aresztem oraz konfiskatą aparatu lub sprzętu nagrywającego obraz i dźwięk. Przepis jest zwięzły i nie pozostawia pola do interpretacji. Czasy są „przedwojenne”, jak przekonują nas politycy, stąd metody działań służb muszą być adekwatne. Wałęsających się szpiegów wyłapiemy, a narzędzia ich zbrodniczego procederu skonfiskujemy. Ręce same składają się do oklasków, jest jednak kilka „ale”.

  1. Ujawnianie lokalizacji infrastruktury krytycznej

Umieszczając przed obiektami znaki zakazujące fotografowania, wskazujemy wrogim ośrodkom ich lokalizację. Często szeregowi pracownicy spółek wykonujących zadania dla państwa nie wiedzą, które z ich obiektów lub modułów uczestniczą w realizacji tych zadań. Ujawniając infrastrukturę krytyczną obcym wywiadom, informujemy o niej również załogę, zwiększając ryzyko rekrutacji agentury przez obce służby wywiadowcze.

  1. Nieostrość przepisu

Przepis rodzi pytania o granice jego stosowania. Czy każde selfie zrobione na moście lub na lotnisku będzie karalne? Czy fotografia wykonana z dużej odległości, np. jednego kilometra, będzie uznana za czyn karalny? Czy zdjęcie obejmujące szereg budynków, z których jeden ma charakter krytyczny, ale nie uwidacznia jego detali, będzie podstawą do zastosowania przepisów ustawy o obronie ojczyzny? Prawo karne, a omawiany przepis ma taki charakter, powinno dokładnie określać, za jaki czyn jednostka zostanie ukarana przez państwo. To gwarancja bezpieczeństwa każdego z nas. Przepis jest tu nieprecyzyjny, co ilustrują powyższe przykłady. Oczywiście na konstrukcję przestępstwa składa się również element winy i szkodliwości społecznej, ale w praktyce interpretacja tych pojęć w realiach konkretnego przypadku może przynieść nieoczekiwane rezultaty.

  1. Problematyczna konfiskata sprzętu

Konfiskata aparatu może być słusznym rozwiązaniem, jeżeli posłużył on do popełnienia poważnych przestępstw. Jednak i tu potykamy się o szczegóły. Co, jeżeli sprzęt jest leasingowany lub pożyczony? Co, jeżeli jego wartość jest wysoka, a wartość wywiadowcza zdjęcia znikoma? Przepisy nie precyzują tych kwestii, co może prowadzić do nieproporcjonalnych kar.

  1. Zagrożenie dla tajemnicy dziennikarskiej

W skonfiskowanym aparacie mogą znajdować się informacje chronione tajemnicą dziennikarską. choćby jeżeli sprzęt zostanie zwrócony (a przepisy w tym zakresie milczą), do wyjawienia tajemnicy może dojść. Dla dziennikarza ochrona informatorów i źródeł informacji to świętość, podobnie jak tajemnica adwokacka dla adwokata czy tajemnica spowiedzi dla duchownego. Misją dziennikarza jest przedstawianie rzeczywistości, zwłaszcza jej patologii. Przepisy te mogą uderzyć w dociekliwego dziennikarza tropiącego aferę w przemyśle zbrojeniowym, kolejnictwie czy innych kluczowych sektorach.

  1. Trudności w egzekwowaniu przepisu

Na obecnym etapie rozwoju technologicznego egzekwowanie tego przepisu będzie trudne. Aparat rejestrujący obraz i dźwięk można umieścić w okularach, zegarku czy innych gadżetach, co czyni wykrywanie takich urządzeń niemal niemożliwym.

  1. Zagrożenie dla pasjonatów fotografii

Miłośnicy fotografowania zabytków inżynierii, takich jak mosty czy wiadukty, mogą nieświadomie naruszyć przepisy. Te obiekty są dla nich szczególnie atrakcyjne, a nieprecyzyjne regulacje stawiają ich w ryzykownej sytuacji.

Podsumowanie

Podsumowując: wskazujemy przeciwnikowi listę obiektów krytycznych, ułatwiając mu pracę, a jednostkę narażamy na nieuzasadnioną represję karną. Problemem jest ochrona tajemnicy dziennikarskiej i zapewnienie społeczeństwu dostępu do informacji przez wolne media. Przede wszystkim zakaz fotografowania ma charakter PR-owy. Kto będzie pilnował fotografujących? Co miało zostać sfotografowane, zostało już sfotografowane. jeżeli jednak kogoś się uda złapać, ogłosi się sukces. I o to chodzi!

Krzysztof Krełowski

Autor jest radcą prawnym, byłym dyrektorem Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego ABW.

Idź do oryginalnego materiału