O młodych mężczyznach zapomniała kampania. O młodych mężczyznach zapomniała polityka. O młodych mężczyznach zapomniała Polska. Dlatego wybory wygrał Nawrocki.
Ostatnie wybory potwierdziły to, co wiemy o naszym kraju już od wielu lat. Jesteśmy podzieleni. Rozłamani. Zostaliśmy przez parszywą polaryzację przedarci prawie dokładnie na pół. Wyniki pierwszej tury od razu potwierdziły nasze największe obawy. Ten rozdział Polski wciąż trwa. Mapa poparcia pokazuje jasno, iż wschód jest konserwatywny, a zachód liberalny. Dwie różne strefy. Dwa różne charaktery. Dwie różne Polski. Efekt? Taki sam jak zawsze. Wybory prezydenckie wzbudziły olbrzymie emocje i splamiły opinię publiczną masą nie racjonalnych, a właśnie emocjonalnych wpisów. Przeżyliśmy adekwatnie wszystkie etapy żałoby, od wypaczenia, po (chyba) smutną akceptację rzeczywistości. To, co najbardziej ukazało mi podły wpływ wieloletniego dzielenia nas na pół, to wpisy oburzonej wynikami ,,arystokracji”. Bo na prawicę głosowali przecież ,,niedokształceni”. Pozwoliliśmy sobie na przypinanie wyborcom łatwej i psującej nam precyzyjny obraz skomplikowanego charakteru każdej, indywidualnej historii człowieka łatki.
Nie mogło to skończyć się niczym innym niż wojną. Bo jak przecież uznać fakt, iż tacy ludzie wybrali takiego człowieka? Nawrocki jest najgorszym możliwym prezydentem. Historia jego życia wskazuje na moralne przegnicie, gotowość do krwawych rozliczeń i brak kluczowych dla tego stanowiska kompetencji. Podpisuję się pod każdym z tych słów. Karol Nawrocki to nie Andrzej Duda. To człowiek, który gra, a nie jest rozgrywany, więc w relacjach z koalicją rządzącą będzie znacznie bardziej stanowczy. Niestety, bo będzie stanowczo nacjonalistyczny. Wobec tego najbardziej oczywistą perspektywą jego prezydentury jest ta, obierająca ostry konflikt. Musimy więc pogodzić się z tym, iż dokonaliśmy jako społeczeństwo możliwie najgorszego wyboru. Musimy, ale z powyższych przyczyn nam to nie wychodzi. Dlaczego? Bo nie przepracowaliśmy jeszcze jako społeczeństwo tej traumy. Po każdym romantycznym niepowodzeniu zawsze stajemy przed lustrem i mówimy sobie ,,Ta kobieta nie będzie moją żoną”, choćbyśmy przez te słowa musieli przełykać łzy. Potem analizujemy całą relację, wyłapujemy błędy, wyciągamy wnioski i żyjemy dalej. Z planem i, co ważniejsze, nadzieją na lepszą przyszłość.
Po wyborach prezydenckich nie wykonaliśmy żadnego z tych kroków. Te wszystkie dyskusje w mediach dotyczące legalności wyboru Nawrockiego przypominały mi rozpaczliwe walenie w stół przez dziecko, które nie dostało lizaka. Drugim etapem jest obwinianie społeczeństwa za ten wynik. Ludzi gorzej wykształconych, którzy głosowali na kandydata obywatelskiego, „bo nie znają prawdziwego oglądu rzeczywistości i są za głupi”. Nie, ci ludzie mają po prostu inną perspektywę i w żadnym razie nie wolno nam przyznać, iż jest ona w jakimkolwiek sensie gorsza. Poza tym na prawicę głosowali młodzi ludzie. Mężczyźni. Dlaczego? O młodych mężczyznach zapomniała kampania. O młodych mężczyznach zapomniała polityka. O młodych mężczyznach zapomniała Polska. Dlatego wybory wygrał Nawrocki.
Kampania wszystkich kandydatów nie skupiła się na problemach młodych facetów. A ci tych problemów doświadczają codziennie. Kryzys męskości, brak odciążenia z tradycyjnie przypisanych im przez kulturę zadań przy ciągłej feminizacji kultury i postulaty wyrównujące szanse biedniejszym i słabszym. Dla tych ludzi łatwiejsza była bajka pisana przez prawicę. Koniec z uchodźcami, koniec z kolejnymi programami socjalnymi i zmniejszenie podatku. Mężczyźni czują na sobie obciążenie każdego z tych wydatków. Bo to obciążenie przez cały czas uświadamia im prawica. Mówi o ich odpowiedzialności za państwo i tłumaczy, iż za każdym z tych programów stoi ich ciężka praca i większe podatki. Te historie ich przekonały i zmotywowały do egoistycznego oddania głosu na kandydatów, którzy przynajmniej ,,nie będą im już więcej zabierać”. Poza tym, przeważył też sposób, w jaki pokazywani byli kandydaci. Bo gdy Trzaskowski wciąż był eksponowany jako ładny, porządny i wykształcony przedstawiciel klasy wyższej, który całe życie robił wszystko dla swojej edukacji, z Nawrockiego (słusznie) zrobiono przestępcę i ohydnego cwaniaka. Bo gdy Trzaskowski w Końskich stał zgarbiony nad mównicą, to jego blada twarz wyrażała wprost przekonanie, iż nie powinno go tu być. Emanował pogardą wobec pięcioprocentowych chłoptasiów, którzy niepotrzebnie marnowali mu czas. Nawrocki był przez cały ten czas autentyczny. Swojski, chamski, popełniający błędy jak każdy. Dlatego zwyciężył. Niestety.