Miotali choćby koktajlem Mołotowa. Atak przy granicy Polski z Białorusią

6 godzin temu

Kamieni, ale i koktajlu Mołotowa użyli cudzoziemcy wobec polskich mundurowych na granicy polsko-białoruskiej. Łatwopalna ciecz zapłonęła, ale nikomu z naszych funkcjonariuszy nic się nie stało. Ujęli oni 10 cudzoziemców z Afganistanu oraz Erytrei. "Odpowiedzialność za ten incydent leży po stronie Białorusi" - stwierdził Jacek Dobrzyński, rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Do niebezpiecznego zdarzenia na polsko-białoruskiej granicy doszło we wtorek po godzinie 22:00 w pobliżu podlaskiej wsi Czeremcha. Osoby przebywające po drugiej stronie zapory obrzuciły naszych żołnierzy i strażników granicznych kamieniami, ale nie tylko nimi.

ZOBACZ: "Kto chce, prześlizgnie się lasem obok". Światowe media krytyczne wobec kontroli na granicy

Jak poinformował rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński, inspirowani przez białoruski reżim cudzoziemcy użyli również koktajlu Mołotowa. Rzucona przez nich butelka rozbiła się tuż obok polskich funkcjonariuszy, a znajdująca się w środku łatwopalna ciecz wybuchła i zapłonęła.

Granica polsko-białoruska. Cudzoziemcy rzucili koktajlem Mołotowa

Dobrzyński opublikował w sieci krótkie nagranie z monitoringu przy zaporze. Widać na nim, jak po uderzeniu butelki rozbłysła wielka, świetlista kula ognia. Szczęśliwie nikt z naszych mundurowych nie został ranny.

Wczoraj po godzinie 22:00 na polsko-białoruskiej granicy niedaleko Czeremchy, funkcjonariusze Straży Granicznej i żołnierze zostali zaatakowani przez osoby przebywające po drugiej stronie zapory. Na obrońców naszej granicy posypał się grad kamieni, a jeden
z atakujących cisnął w… pic.twitter.com/wiLs0h649n

— Jacek Dobrzyński (@JacekDobrzynski) July 16, 2025

Chwilę po ataku mundurowi zatrzymali dziesięciu cudzoziemców: pięciu obywateli Afganistanu i kolejnych pięciu - Erytrei. Dobrzyński skomentował na platformie X, iż wtorkowy atak jest "bulwersujący i niedopuszczalny".

"Jestem przekonany, iż nie mogłoby do niego dojść bez wiedzy i przyzwolenia służb białoruskich. Całkowita odpowiedzialność za ten incydent leży po stronie Białorusi, która już od kilku lat prowadzi agresywne działania na tym odcinku granicy" - nadmienił.

Atak na granicy z Białorusią. "Notujemy coraz więcej prób"

Później rzecznik MSWiA zabrał również głos na konferencji prasowej. - Sprawa dotyczy brutalnego, bezwzględnego ataku na funkcjonariuszy SG i żołnierzy. W ostatnich dniach notujemy coraz więcej prób nielegalnego wtargnięcia na teren naszego kraju - podkreślił.

ZOBACZ: Atak na granicy z Białorusią. Żołnierz został ranny

Jak kontynuował, "jest to niedopuszczalne tym bardziej, iż z każdym dniem widzimy coraz większą brutalizację postępowania sprawców". - Zaczęło się od rzucania konarami, poleciały kamienie. Teraz jesteśmy na etapie, iż po raz pierwszy nasi mundurowi zostali zaatakowani koktajlem Mołotowa - zauważył Dobrzyński.

Szef MON: Żołnierze nie mogą bać się zdecydowanie reagować

Wcześniej w środę minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz napisał w sieci, iż "agresja na wschodniej granicy narasta" i przypomniał, iż w reakcji na te zdarzenia zmienione zostało prawo.

Zapewnił, iż "żołnierze mają dziś jasne zasady użycia broni i pełną ochronę prawną". "Nie mogą się bać zdecydowanie reagować, gdy bronią Polski. Dziękujemy za Waszą służbę!" - podsumował Kosiniak-Kamysz.

WIDEO: Głosowanie nad koalicją z PiS? Poseł Polski 2050 wyjaśnia
Idź do oryginalnego materiału