Minister Wojciech Balczun o swoich pierwszych dniach na stanowisku

7 godzin temu
Zdjęcie: Minister Wojciech Balczun o swoich pierwszych dniach na stanowisku


To był rok największych zawodowych zmian w moim życiu. Przez ostatnie lata funkcjonowałem w dużej stabilności, zwłaszcza w życiu prywatnym. Po latach intensywnej pracy mogłem wreszcie poświęcić więcej czasu żonie. Dorosłe dzieci zdobyły lub zdobywają dobre wykształcenie, brak poważniejszych dramatów. Spokój. W biznesie – jak zwykle – projekty udane przeplatały się z nieudanymi, ale bilans był dodatni. Z perspektywy najbardziej intensywnych lat zawodowych był to czas uspokojenia. Więcej przestrzeni dla rodziny i dla siebie. Również muzycznie tempo spadło – „debanding” Chemii był naturalnym domknięciem pewnego etapu – pisze Wojciech Balczun.

Na zaproszenie red. Romana Rogowieckiego przez ponad dwa lata prowadziłem autorską audycję w RDC. To było kolejne interesujące doświadczenie. Mimo plusów spokojniejszego życia coraz mocniej odczuwałem brak adrenaliny. Inspirował mnie starszy przyjaciel, powtarzając, iż to wciąż dobry moment, by zrobić w życiu kilka rzeczy „na serio”. Rok 2024 przyniósł pierwsze sygnały zmian, choć opór materii długo utrzymywał mnie w stanie zawieszenia. I nadszedł 2025. Wszystko nagle przyspieszyło. Wczesną wiosną wystartowałem w konkursie na funkcję Prezesa ARP. Decyzja była pozytywna, a ja z dnia na dzień wszedłem w intensywną pracę. ARP to złożona organizacja, która wymagała uspokojenia i wprowadzenia podstawowych zasad zarządzania.

Gdy sytuacja się ustabilizowała, pojawiło się kolejne zaproszenie – z miejsca, które dotąd oglądałem raczej w telewizji. Propozycja od Premiera RP była szokiem i wyróżnieniem. Resort, który mi powierzono, należy do kluczowych w polskim systemie gospodarczym, więc dla mojej menadżerskiej natury było to wyzwanie, którego nie mogłem zignorować. Rodzina była sceptyczna – przekroczenie Rubikonu oznaczało utratę prywatności i wystawienie się na ataki. Bardzo gwałtownie wszystko się potwierdziło. Pojawiły się medialne ataki, próby budowania narracji na siłę, grzebanie w moim życiu. Na własnej skórze doświadczyłem, czym jest bezinteresowny hejt i jak łatwo uruchomić go w przestrzeni publicznej. Zrozumiałem też, iż tłumaczenie się bardzo często nie ma sensu – bywa paliwem dla kolejnych ataków.

Na szczęście mam rodzinę, przyjaciół, grubą skórę i doświadczenie, które pozwala mi trzeźwo oceniać sytuację i podejmować trudne decyzje. Oczywiste jest, iż popełnię błędy i iż nadejdzie moment zakończenia tej „państwowej” misji. Mam pełną determinację, by wykonać swoje zadanie najlepiej, jak potrafię – dodaje Balczun.

Idź do oryginalnego materiału