Minister gospodarki Francji Eric Lombard powiedział w piątek, iż odpowiedź Europy na cła ogłoszone przez prezydenta USA Donalda Trumpa może wykroczyć poza same cła. Lombard wymienił w tym kontekście np. wymianę danych czy narzędzia podatkowe.
„Odpowiedź może być bardzo energiczna i nie jest konieczne, by odpowiadać dokładnie tą samą bronią, ponieważ jeżeli zrobimy tak, jak Stany Zjednoczone, to zobaczymy także negatywny rezultat w Europie” – argumentował minister, wskazując na ryzyko inflacji i niższego wzrostu gospodarczego.
Odpowiedź powinna być „proporcjonalna” i „doprowadzić nas do stołu negocjacji”, prowadzonych „jak równy z równym”, bowiem gospodarka europejska „jest jedną z najsilniejszych na świecie” – powiedział Lombard.
Przyznał, iż obawia się wpływu ceł na wzrost gospodarczy kraju. Przekonywał jednak, iż jeżeli uda się je „rozbroić”, to w bieżącym roku możliwy jest „umiarkowany” wzrost. Rząd założył w budżecie wzrost na poziomie 0,9 proc. PKB. Francuski bank centralny prognozuje, iż będzie to tylko 0,7 proc.
Minister finansów powiedział także, iż firmy francuskie mogą same decydować, czy zawiesić swoje inwestycje w Stanach Zjednoczonych, ale w tym „momencie konfrontacji” rząd odwołuje się do ich „patriotyzmu”. W czwartek prezydent Emmanuel Macron wezwał firmy do czasowego zawieszenia inwestycji w Stanach Zjednoczonych podczas spotkania z przedstawicielami sektorów francuskiej gospodarki, które mogą odczuć negatywny wpływ ceł amerykańskich.
Inwestycje francuskie w USA przewyższają pod względem wartości inwestycje amerykańskie we Francji. Wartość tych pierwszych sięgnęła w 2023 r. 370 mld dolarów, wartość tych drugich wyniosła 142,1 mld dolarów. Zarazem, Stany Zjednoczone są dla Francji największym inwestorem zagranicznym. Francja zaś jest piątym co do wielkości inwestorem zagranicznym w USA i trzecim, jeżeli chodzi o kraje europejskie. (PAP)
