Szansą na polityczne zmiany na Białorusi nie są kolejne sankcje czy gesty odcinania społeczeństwa od kontaktu ze światem, ale przeciwnie – otwieranie kanałów komunikacji, wymiany i codziennego współdziałania.
Historia pokazuje, iż zamykanie przejść granicznych – nie mylić z murem przeciwko nielegalnym migrantom – czy ograniczanie przepływu ludzi i towarów nigdy nie prowadziło do demokratyzacji państwa autorytarnego. Izolacja wzmacnia władzę, bo odbiera zwykłym ludziom możliwość porównania swojej sytuacji z warunkami w innych krajach. Dlatego właśnie najważniejsze jest docieranie do społeczeństwa białoruskiego poprzez kulturę, handel, gospodarkę czy współpracę lokalną. To miękkie instrumenty, które działają wolniej niż sankcje, ale długofalowo są znacznie skuteczniejsze. To dzięki nim Białorusini mogą zobaczyć alternatywę dla systemu Łukaszenki, dostrzec, iż normalność i dobrobyt są możliwe.
W tym kontekście szczególnie interesująca jest informacja, iż białoruskie wojsko miało uprzedzić polskich wojskowych o przelocie dronów. Ten sygnał można odczytywać na kilka sposobów. Po pierwsze, jako przejaw chęci kontrolowania napięcia na granicy i unikania nieprzewidywalnej eskalacji. Po drugie, jako dowód, iż Mińsk, mimo retorycznej lojalności wobec Moskwy, wciąż stara się sygnalizować Warszawie pewne elementy pragmatyzmu. Po trzecie, może to być także element gry – pokazanie, iż Białoruś „pomaga” w zapewnieniu bezpieczeństwa, a zatem oczekuje w zamian większej powściągliwości politycznej i gospodarczej. Jedno jest pewne: to zdarzenie przypomina, iż kanały komunikacji z Białorusią istnieją i nie należy ich zamykać. To właśnie utrzymywanie kontaktów – zarówno na poziomie oficjalnym, jak i poprzez wymianę społeczną, kulturalną i gospodarczą – daje w perspektywie największą szansę na zmianę sytuacji politycznej u naszego wschodniego sąsiada. Zamiast zamykać szlabany, podnośmy ludziom horyzonty.
Leszek Miller
„X”