Były premier Leszek Miller, gość audycji w Radiu ZET, w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim odnosił się do kluczowych kwestii politycznych, zarówno w kontekście międzynarodowym, jak i krajowym. W trakcie wywiadu nie szczędził krytyki wobec Donalda Tuska oraz europejskich liderów, ale równie stanowczo wypowiadał się o polityce polsko-ukraińskiej oraz potencjalnych kandydatach w wyborach prezydenckich.
Miller skrytykował dotychczasowe działania Donalda Tuska na arenie międzynarodowej, wskazując na jego niewystarczającą aktywność w relacjach pomiędzy Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi.
„Tusk naprawdę ma dobrą opinię w państwach europejskich, jest bardzo ofensywny. Szkoda, iż nie wykorzystuje tej sytuacji” – powiedział Miller, podkreślając, iż Europa mierzy się z rosnącym dystansem wobec USA.
Były premier ostro skrytykował europejską narrację o możliwości przejęcia przez UE roli Stanów Zjednoczonych w pomocy Ukrainie.
„To niebezpieczne bajeczki. Nie ma co porównywać Europy i USA pod każdym względem” – stwierdził, zwracając uwagę na ogromne różnice w nakładach na zbrojenia.
Dodał, iż Unia pozostaje „papierowym tygrysem”, mając znaczenie gospodarcze, ale nie polityczne czy militarne.
Miller odniósł się również do braku przejrzystości w umowach zawartych między Polską a Ukrainą.
„Są głęboko asymetryczne. Wszystko dla Ukrainy, a mało dla Polski” – skomentował, apelując o przedstawienie przez parlament raportu dotyczącego realizacji tych porozumień.
Odniósł się także do przyszłości prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, twierdząc, iż jego relacje z Donaldem Trumpem mogą być przeszkodą.
„Trump będzie traktował Zełenskiego jako człowieka nie do końca wiarygodnego” – ocenił.
Dodał, iż w momencie zakończenia wojny prezydent Ukrainy stanie się „kozłem ofiarnym”.
Były premier przypomniał także sprawę rakiety, która spadła w Przewodowie, zabijając dwóch polskich obywateli.
„Przepraszam, gdzie jest odszkodowanie dla rodzin polskich obywateli, którzy zostali zabici?” – pytał, zarzucając polskim władzom brak nacisków na Ukrainę w tej sprawie.
Największe zaskoczenie budziła wypowiedź Leszka Millera dotycząca jego preferencji wyborczych w ewentualnej drugiej turze wyborów prezydenckich. Przyznał, iż gdyby w drugiej turze zmierzyli się Sławomir Mentzen i Karol Nawrocki, poparłby lidera Konfederacji.
„Wydaje mi się, iż bardziej rozumie współczesny świat i nie jest tak potwornie obciążony ponurą przeszłością” – skomentował Miller.
Dodał również, iż w Konfederacji jest „spora gromada młodych, bardzo bystrych dziewcząt i chłopców”, porównując ich do dawnych młodzieżówek SLD. Zupełnie inaczej Miller ocenił szanse Szymona Hołowni w ewentualnych wyborach prezydenckich.
„Szymon Hołownia poniesie widowiskową klęskę” – powiedział stanowczo.
Jego zdaniem opinia publiczna chętniej widzi Hołownię w roli marszałka Sejmu niż prezydenta.
Odniósł się również do sytuacji Magdaleny Biejat:
„Żal mi, bo przeżyje poważne rozczarowanie” – skomentował.
Na zakończenie wywiadu Miller udzielił rady największemu ugrupowaniu opozycji:
„Jeśli PiS zauważy, iż z Nawrockim nie ma szans, to powinien zamienić go na innego kandydata”.