W sobotę w Stanach Zjednoczonych trwały masowe protesty przeciwko polityce prezydenta Donalda Trumpa. W całym kraju odbywały się demonstracje pod hasłem „No Kings” (Bez królów). Organizatorzy odnotowali prawie siedem milionów uczestników w ponad 2700 miastach i miasteczkach w sobotni wieczór (czasu lokalnego) – o około dwa miliony więcej niż podczas ostatniego masowego protestu w czerwcu.
Protesty były skierowane między innymi przeciwko polityce Trumpa w zakresie imigracji, edukacji i bezpieczeństwa. Organizatorzy oskarżają prezydenta o prowadzenie USA w stronę autokracji. „Prezydent uważa, iż jego władza jest absolutna” – czytamy na stronie internetowej ruchu „No Kings”, zrzeszającego około 300 organizacji. „Ale w Ameryce nie mamy królów”.
Sam Trump powiedział w wywiadzie dla Fox News: „Nazywają mnie królem – nie jestem królem”. Prezydent spędza ten weekend w swojej posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie.
Największe protesty w niedawnej historii USA
W Nowym Jorku, w sobotę rano (czasu lokalnego) w dzielnicy Queens zebrało się kilkuset demonstrantów. Uczestnicy skandowali hasła, między innymi: „Kochamy nasz kraj, nie znosimy Trumpa”. niedługo potem tysiące ludzi zebrało się na Times Square. Według Departamentu Policji Nowego Jorku, w demonstracjach wzięło udział ponad 100 000 osób. Nie doszło do zamieszek i nikt nie został aresztowany.
W Nowym Jorku, podobnie jak gdzie indziej, rzucały się w oczy kolorowe, nadmuchiwane kostiumy. „Chcę obalić narrację, iż jesteśmy niebezpieczni i agresywni” – powiedziała kobieta przebrana za królika. „Bronimy naszego kraju z radością”.
Do protestów doszło również w Bostonie, Atlancie, Chicago, Los Angeles i wielu innych miastach. W Waszyngtonie tysiące demonstrantów skandowało: „Tak wygląda demokracja” i „Donald Trump musi odejść”. W stolicy USA wielu pracowników federalnych przebywa w tej chwili na urlopie bezpłatnym z powodu częściowego zamknięcia rządu lub zostało już zwolnionych w ramach cięć budżetowych.
Ludzie uczestniczyli również w wiecach w mniejszych miejscowościach, takich jak Bethesda w regionie Waszyngtonu i hrabstwo Sarasota na Florydzie. Demonstracje wspierali prominentni Demokraci i politycy związani z partią, tacy jak Bernie Sanders , kongresmenka Alexandria Ocasio-Cortez i była sekretarz stanu Hillary Clinton .
Tymczasem aktywiści na rzecz praw obywatelskich obawiali się, iż protesty mogą doprowadzić do masowej inwigilacji uczestników. Obawiali się wykorzystania technologii rozpoznawania twarzy i hakowania telefonów komórkowych.
Dana Fisher z American University w Waszyngtonie zapowiedziała z wyprzedzeniem, iż spodziewa się największych protestów w najnowszej historii Stanów Zjednoczonych, z udziałem ponad trzech milionów osób. Masowe demonstracje odbyły się już w czerwcu. Okazją była parada wojskowa w Waszyngtonie, upamiętniająca 250. rocznicę powstania armii USA, o którą prosił Trump i która zbiegła się z jego 79. urodzinami.

1 tydzień temu












