Czy mieszkańcy gminy Górno odwołają radę gminy? Zdecydują o tym w niedzielnym referendum. Opinie mieszkańców na temat tej inicjatywy są różne, wójt liczy na „normalność”, a radni stojący do niego w opozycji są przekonani, iż referendum zakończy się fiaskiem.
Nastroje w gminie kilka dni przed referendum są bardzo różne. Wiele osób, które spotkaliśmy przed supermarketem w Górnie mówiło, iż jeszcze nie ma wyrobionej opinii, ale w głosowaniu udział weźmie. Były głosy przeciwko radzie gminy, bo mieszkańcom nie podobają się ciągłe kłótnie. Inni definitywnie opowiadali się przeciwko inicjatywie. Były też głosy, iż polityka ich nie interesuje i niedzielne decyzje są im obojętne.
Jak informowaliśmy, inicjatorem referendum jest grupa sołtysów pod przewodnictwem Janusza Krzyśka, sołtysa Radlina. Są oni niezadowoleni z pracy rady gminy. Mieszkańcom nie podoba się styl debaty samorządowej, blokowanie inwestycji i niewywiązywanie się z obietnic wyborczych. Inicjatorzy nie kryją, iż namawiają mieszkańców do wzięcia udziału w niedzielnym głosowaniu. Teresa Szlufik, sołtys Górna Parceli przyznaje, iż chodzi od domu do domu z ulotkami informującymi o referendum, z kolei Janusz Krzysiek namawia do weryfikacji pracy radnych. Stanisław Anioł, sołtys Leszczyn dodaje, iż ostatnio odbywały się spotkania wiejskie, które pokazały niezadowolenie mieszkańców.
– Pan przewodniczący jest nonszalancki, cała rada odnosi się do mieszkańców w nieelegancki sposób. Nie ma żadnej współpracy z wójtem. Chodzę też z ulotkami i słyszę takie głosy, iż trzeba z tym wreszcie skończyć, żebyśmy nie byli drugim Bodzentynem – zaznacza.
– Całe to referendum jest grubymi nićmi szyte – odpowiada Grzegorz Skiba, przewodniczący rady gminy Górno. I podkreśla, iż rada w tej kadencji podjęła bardzo dużo uchwał – 160 podczas 28 sesji.
– Chyba inne gminy nie mogą pochwalić się takim wynikiem. Jest bzdurą, iż my nic nie robimy. Grupa osób ściśle związana z wójtem tworzy narrację, iż my nic nie robimy. Tymczasem to błędna ocena, ci radni starają się i troszczą o sprawy mieszkańców – zapewnia.
Zdaniem przewodniczącego referendum to wybory zaaranżowane przez wójta, który chce mieć większą samodzielność w działaniu. W podobnym tonie wypowiadają się radni stojący w opozycji do włodarza gminy.

Piotr Królicki, radny z miejscowości Leszczyny oraz Jolanta Jaros, radna z Cedzyny uważają, iż swój mandat sprawują w sposób adekwatny, upominając się o inwestycje w swoich miejscowościach, które jednak są blokowane przez wójta.
Wójt gminy Przemysław Łysak za stagnację w gminie obwinia radnych i zachęca do tego, by mieszkańcy zadecydowali w referendum o tym, jak chcą, by wyglądała przyszłość gminy.
– Myślę, iż mieszkańcy na referendum powinni iść, to jest święto demokracji. Ja oczywiście zachęcam. Jaki będzie wynik wyborczy – czy za tymi radnymi, czy przeciwko nim, to się okaże – mówi. Nie ukrywa jednak, iż chciałby, żeby do gminy wróciła „normalność”.
Grzegorz Skiba jest przeświadczony o tym, iż do odwołania rady gminy nie dojdzie. Jak sobie wyobraża przy takim scenariuszu dalszą współpracę z wójtem?
– To wójt powinien dojść do pewnego stanowiska, iż z radnymi trzeba rozmawiać, spotykać się i słuchać ich propozycji dotyczących inwestycji w miejscowościach – mówi.
Referendum odbędzie się w niedzielę, 27 kwietnia. Aby było wiążące, musi wziąć w nim udział przynajmniej 4148 osób, a połowa głosów musi być ważna.



