30 marca – zwykła niedziela, ale i dobra okazja, by zajrzeć głębiej do własnej szafy. Bo choć Międzynarodowy Dzień Zero Waste to nie jest święto z fajerwerkami, coraz częściej skłania do pytań: ile naprawdę kosztuje nasz styl? Moda – kolorowa, zmienna, dająca radość, ale i jedna z najbardziej zasobożernych gałęzi przemysłu. Za każdym t-shirtem kryją się litry zużytej wody, za każdą parą jeansów – odpady, które nie znikają po jednym sezonie. To moment, by pomyśleć, co nosimy i co z tego wynika.
Młode święto, ale potrzebne
Międzynarodowy Dzień Zero Waste to stosunkowo nowa inicjatywa, która gwałtownie zyskała na znaczeniu. Wszystko zaczęło się 14 grudnia 2022 r., gdy podczas 77. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ przyjęto rezolucję 77/161. Pomysł, zgłoszony przez Turcję i poparty przez 105 krajów, narodził się z potrzeby przeciwdziałania rosnącemu problemowi niekontrolowanej produkcji odpadów. Już pierwsze obchody w 2023 r. pokazały siłę tej idei – od lokalnych akcji sprzątania po międzynarodowe konferencje – przekształcając ten dzień w globalną platformę wymiany doświadczeń i inspiracji.
Na czym polega idea zero waste?
Idea zero waste sprowadza się do prostego przesłania: zamiast marnować, wykorzystujmy. To podejście, w którym odpady stają się nowym początkiem – dzięki recyklingowi, naprawom czy świadomej konsumpcji. Organizatorzy święta, UNEP i UN-Habitat, podkreślają, iż takie myślenie może odmienić nasze życie i chronić środowisko. W tym roku to właśnie moda staje się twarzą zmiany – branżą, która z jednej strony zachwyca estetyką, a z drugiej zostawia po sobie jeden z największych śladów ekologicznych. Chodzi o to, by tworzyć, nosić i żyć tak, by za naszym stylem nie szły ani góry odpadów, ani wyschnięte koryta rzek.
W stronę zero waste w modzie i tekstyliach
Tegoroczne hasło W stronę zero waste w modzie i tekstyliach to zaproszenie do cyrkularności – od projektowania trwałych ubrań po ich ponowne wykorzystanie. Branża tekstylna produkuje rocznie 92 mln ton odpadów na świecie, ale jej wpływ na wodę i środowisko budzi równie duże obawy. UNEP wskazuje, iż zmiana podejścia – zarówno ze strony producentów, jak i konsumentów – może zmniejszyć presję na zasoby naturalne i ograniczyć zanieczyszczenia. To szansa, by moda przestała być problemem, a stała się częścią rozwiązania.

zdj. Carlos Torres / Unsplash
Woda pod presją mody
Moda to wodochłonny gigant, którego apetyt na zasoby jest trudny do zaspokojenia. Sektor tekstylny zużywa rocznie 215 bln litrów wody – tyle, ile zmieściłoby się w 86 mln basenów olimpijskich. Produkcja jednego bawełnianego T-shirtu pochłania średnio 2,7 tys. litrów, a para jeansów – choćby 8 tys. litrów wody.
Jednak zużycie wody to tylko wierzchołek góry lodowej. Procesy farbowania i obróbki chemicznej zamieniają rzeki w toksyczne ścieki. Szacuje się, iż ok. 20 proc. przemysłowego zanieczyszczenia wód na świecie pochodzi z tekstyliów. W Bangladeszu rzeka Buriganga czy w Indonezji Citarum przybierają czarne i czerwone barwy od barwników azotowych, metali ciężkich i rozpuszczalników, odbierając lokalnym społecznościom dostęp do czystej wody.
Syntetyki, takie jak poliester to kolejny problem – mikroplastik. Podczas prania jednej poliestrowej bluzy uwalnia się choćby 700 tys. drobin mniejszych niż 5 mm, które płyną do rzek, jezior i mórz. Tam, trafiają do organizmów morskich, a ostatecznie do naszego łańcucha pokarmowego i wody pitnej. UNEP w raporcie Global Waste Management Outlook 2024 alarmuje, iż w 2023 r. powstało 2,3 mld ton odpadów, z czego tylko 55 proc. zostało odpowiednio zagospodarowanych. Syntetyczne tekstylia, trudne do recyklingu, rozkładają się przez lata, zanieczyszczając wody. Do takich sytuacji najczęściej dochodzi w regionach, gdzie choćby 2,7 mld ludzi pozbawionych jest podstawowej infrastruktury odpadowej. Bez możliwości legalnego pozbycia się śmieci, zużyta odzież i odpady z produkcji trafiają prosto na nielegalne składowiska.
Problem potęguje brak infrastruktury wodociągowej w wielu regionach produkcyjnych. W Chinach, będących światowym liderem w produkcji włókien syntetycznych, przemysł tekstylny odciska wyraźne piętno na środowisku wodnym. Szczególnie zagrożona jest rzeka Jangcy – najdłuższy ciek wodny Azji – do której każdego roku trafiają miliony ton zanieczyszczeń przemysłowych, w tym toksyczne substancje wykorzystywane podczas farbowania i impregnacji tkanin.
Nie da się mówić o modzie i odpadach, nie wspominając o oceanach. One również dźwigają ciężar naszego stylu życia. Według organizacji Ocean Cleanup aż 10 proc. plastikowych śmieci w wodach świata to tekstylia – od porzuconych ubrań i mikrowłókien po sieci widmo. Wielka Pacyficzna Plama Śmieci nie znika – wręcz przeciwnie, z każdym rokiem rozprzestrzenia się. A przecież to właśnie ocean pokrywa większość naszej planety. I coraz trudniej udawać, iż to nie nasza sprawa.
zdj. główne: Mohd.Ashabul Haque Nannu / pexels