Michalik: Rozmowy pokojowe? Przez Trumpa Europa nie jest bezpieczna. A zwłaszcza Polska

3 godzin temu
Negocjacje "pokojowe" między Rosją a Ukrainą (pokojowe biorę w nawias, bo Trump nadużywając swojej pozycji zmusza do niej dwie niechętne strony) trwają. Niestabilny emocjonalnie amerykański prezydent co chwila zmienia zdanie, a choćby wymyśla różne rzeczy, ale niczego nie wiadomo na pewno poza tym, iż Europa i Polska nie są bezpieczne. A zwłaszcza Polska.


Trump zdążył już powiedzieć, iż delegacja amerykańska dyskutuje z ukraińską na temat ziem, jakie odda Rosji Ukraina – i wcale nie przejął się tym, iż Ukraińcy stanowczo zaprzeczyli jakoby rozmawiali na ten temat, przypominając dobitnie, iż nie może być żadnych ustępstw terytorialnych na rzecz agresora.

Po jakimś czasie prezydent USA zmienił zdanie mówiąc, iż może jednak "Ukraina niczego nie będzie musiała oddawać". Zdążył już też oznajmić, wbrew znanym faktom i danym wywiadowczym, iż absolutnie Rosja nie napadnie nigdy na żaden kraj NATO i to się nie wydarzy, ponieważ po zakończeniu wojny Rosji z Ukrainą "wszyscy będą chcieli tylko pójść do domu i odpocząć".

W międzyczasie jednak Trump wywiera naciski na oporną Rosję (to akurat dobra rzecz), która nie chce zawieszenia broni – zgodnie z zapowiedzią zakazał rosyjskim bankom, które dotąd mogły to robić, przetwarzania europejskich płatności za rosyjską ropę, co oznacza, iż żadne europejskie państwo nie kupi już od Rosji tego surowca.

Poza tym roi sobie o przyłączeniu Grenlandii oraz Kanady do USA i "budowaniu razem wielkich rzeczy", oraz zapowiada, iż ataki na auta firmy Muska – Teslę, będą… uznawane za terroryzm i surowo karane.

Wbrew słowom Trumpa sytuacja Polski jest jednak bardzo niebezpieczna i zdecydowane, gwałtowne ruchy polskiego premiera, ministra spraw zagranicznych i ministra obrony pokazują, iż nasze władze państwowe to wiedzą.

Wiele wskazuje na to, iż "spokój" polskie społeczeństwo będzie miało tylko do wyborów prezydenckich, a później, w zawrotnym tempie, Polska zacznie przestawiać się na tryb wojenny z przyspieszonymi powszechnymi szkoleniami wojskowymi dla mężczyzn w wieku poborowym włącznie.

Ciekawe, iż na zapowiedzi tych szkoleń ze względnym zrozumieniem, a niekiedy entuzjazmem zareagowali ludzie o poglądach centrowych i lewicowych, natomiast prawica uderzyła w płaczliwe i tchórzliwe tony. Nagle okazało się, iż mężczyźni, którzy tak chętnie maszerowali w marszach 11 listopada, odpalali petardy i kopali kobiety, nosili orły na piersiach i przyczepiali "kotwice" – czyli symbole Powstania Warszawskiego do aut i nazywali się husarią – masowo tchórzą. I wcale nie palą się do walki w obronie Ojczyzny.

O skali zagrożenia Polski świadczy fakt, iż poprosiliśmy o pomoc Turcję. Premier Tusk postąpił adekwatnie, bo turecka armia może stanąć w szranki z rosyjską, pytanie jednak co Turcja, którą jeszcze kilka lat temu krytykowaliśmy za brutalne rozprawianie się z opozycją, zamykanie w więzieniach dziennikarzy, sędziów i prokuratorów, a dziś o tym wszystkim musimy "zapomnieć" – będzie chciała w zamian?

Jedno jest pewne – Ameryka nie jest już naszym gwarantem bezpieczeństwa i przyłączyła się do "Osi zła". W razie ataku Rosji nie możemy brać za pewnik jej wsparcia. Odwrotnie, jest bardzo prawdopodobne, iż usłyszelibyśmy od Trumpa to, co Ukraina – oddajcie Rosji część swoich ziem i weźcie na siebie odpowiedzialność za wojnę, której jesteście ofiarą.

W rzeczywistości, w której wszystko jest tylko interesem i handlem, tego możemy się spodziewać. Trump, jak słusznie zauważyła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, sprawił, iż suwerenność i trwałe zobowiązania mogą w każdej chwili zostać zakwestionowane, a wszystko stało się transakcyjne.

To świat, w którym nikt nie może mieć pewności, iż sojusznik, z którym podpisało się traktaty i zawarło porozumienia nie wbije nam noża w plecy gdy uzna, iż tak mu jest wygodniej albo bardziej się opłaca. Świat, w którym przestaje istnieć oparte na zaufania i wspólnocie długofalowych celów poczucie bezpieczeństwa, w którym codziennie wszystko może się zdarzyć. Na dłuższą metę oznacza to męczące i drenujące życie w ciągłej niepewności.

Idź do oryginalnego materiału