Zachwyty symetrystów i polityków PiS nad tym, jak Nawrocki "sobie poradził", choć "nie miał doświadczenia", są kompletnie infantylne i pokazują, jak – jako społeczeństwo –nauczyliśmy się mieć niskie oczekiwania. Traktowanie głowy państwa, jak pensjonarki debiutującej na balu i zachwycanie się, iż pojechał do USA trzeźwy, wykąpany i umiał podać rękę prezydentowi USA, jest miarą skrajnie niskiej jakości polityki PiS.
I tego, iż politycy tego ugrupowania już choćby nie kryją, iż nie obchodzi ich interes Polski. Gdyby tak było Nawrocki nie zabierałby ze sobą Cenckiewicza, który nie ma poświadczenia dostępu do informacji niejawnych i jest oskarżony o zdradę tajemnic wojskowych. Nawrocki, tak jak i cały PiS, nie kryje, iż obchodzi go tylko własna – w dodatku żenująco mała – wizerunkowa i polityczna korzyść.
Miejsce Polski przy stole przy projektowaniu ładu bezpieczeństwa
Krótko mówiąc – Nawrocki w USA zrobił sobie zdjęcia z Trupem, a Sikorski zrobił bardzo dobrą dla Polski politykę.
To dzięki zabiegom Sikorskiego USA włączą Polskę w rozmowy o przyszłej architekturze gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Po spotkaniu polskiego szefa MSZ z amerykańskim sekretarzem stanu, Marco Rubio, Amerykanie zadeklarowali bowiem udział Polski w ustaleniach dotyczących wiarygodnych gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa. Co de facto daje Polsce miejsce przy stole przy projektowaniu ładu bezpieczeństwa po zakończeniu wojny.
Sikorski z Rubio uzgodnili ścieżkę pracy po zakończeniu wojny Rosji z Ukrainą i udział w niej Polski.
Po szeregu rozmów z wpływowymi członkami amerykańskiej administracji Sikorskiemu udało się uzyskać wyraźne zapewnienie o tym, iż obecność wojsk amerykańskich w Polsce jest niezagrożona. Jest to bardzo ważne z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa, a nie było wcale oczywiste w świetle wypowiedzi Trumpa, w których atakował NATO i zapowiadał wycofanie obecności amerykańskich wojsk z Europy.
To plus obietnice dotyczące inwestowania USA w bezpieczeństwo na wschodniej flance NATO – to dla nas bardzo dużo.
Zupełnie przy okazji, choćby się o to nie starając i prawdopodobnie zupełnie o tym nie myśląc, ministrowi Sikorskiemu udało się także zdemaskować kłamliwą narrację PiS- u o tym, iż tylko oni mają dobre stosunki z prezydentem Trumpem.
Otóż okazuje się, iż rząd premiera Tuska ma z Donaldem Trupem dużo lepsze stosunki niż PiS. I mam nadzieję, iż znajdzie wreszcie sposób, żeby to pokazać Polakom, także wyborcom PiS.
Bo wobec aktywacji symetrystów którzy dwoją się i troją, żeby przedstawić Nawrockiego jako męża stanu, choć naprawdę nie mają "czym" tego zrobić, przekaz administracji Tuska – mimo wielkich sukcesów Sikorskiego – jest bardziej niż skromny.
To stary i zawsze ten sam błąd Koalicji Obywatelskiej który bardzo się zemści na Polsce. Ponieważ prawda nie obroni się sama – trzeba umieć o niej mówić i przekazywać ją ludziom.
Można też powiedzieć, iż Sikorski załatwił Polsce wejście do G20. Zaproszenie Nawrockiego jako reprezentanta Polski na kolejny szczyt tej grupy to wielki sukces naszego kraju i szefa MSZ, dla którego udział Polski w tej wspólnocie – nie tylko największych gospodarek ale i ludzi wpływających na bezpieczeństwo i kształt współczesnego świata – był jednym z priorytetów.
Dyplomacja w wykonaniu Sikorskiego to majstersztyk – w USA zadział skutecznie nie tylko na poziomie efektów, ale i strategii – na spotkaniu z Rubio wręczył Nagrodę Solidarności im. Lecha Wałęsy kubańskiej opozycjonistce Bercie Soler, co podkreśliło rolę Polski jako promotora demokracji, odbiło się echem w mediach amerykańskich i światowych i wywołało reakcję władz Kuby.
Plus było gestem ważnym dla Rubio, który jest z pochodzenia Kubańczykiem. Szef polskiego MSZ pokazał tym samym, iż Polska z Ameryką mają nie tylko wspólne cele, ale i wartości, przypominając o wielkiej roli naszego kraju w przywracaniu Europie i światu demokracji.
Przy Sikorskim Polacy znowu mogą mówić o swojej wielkości, a nie tylko wstydzić się za ksenofobicznych brunatnych prokremlowskich fanatyków.