Michalik: Dlaczego Polską nie rządzą młodzi liderzy?

11 godzin temu

Polski parlament nie cierpi na całkowity brak świeżej krwi. Zdarza nam się go regularnie wietrzyć i głosować na nowe twarze. W momencie zaprzysiężenia posłów X kadencji Sejmu 117 osób (25,43% całkowitej liczby posłów) nie miało wcześniejszego stażu poselskiego. Jednak „nowi” niekoniecznie oznacza „młodzi”.

Podobnie jest z partiami politycznymi. Ugrupowania są zasilane przez młodych ludzi (choć nie dysponujemy danymi, co do ich liczby), ale niekoniecznie przekłada się to na ich widoczność w polityce.

Aby zrozumieć, dlaczego Polską nie rządzą młodzi ludzie, a nasz kraj cierpi na brak młodych partyjnych przywódców, musimy spojrzeć na ogólną sytuację młodych osób, które angażują się w politykę.

Youthwashing

Bądźmy ze sobą szczerzy. To, co najczęściej przychodzi nam do głowy, gdy słyszymy o młodych ludziach angażujących się w politykę, to widok młodych osób roznoszących ulotki starszych kandydatów. To stereotyp. Bardzo szkodliwy. Ale nie wziął się znikąd.

Środowiska wszystkich polskich partii politycznych są pełne zaangażowanych młodych osób. W naszym kraju mamy jednak duży problem z podejściem do młodych. Również partie polityczne nie mają pomysłu na, mniej lub bardziej, systemowe wykorzystanie potencjału młodych. Brak pomysłu na zaangażowanie młodzieży w proces decyzyjny oraz brak autentycznego dialogu z młodym pokoleniem skutkują instrumentalnym traktowaniem młodych osób i wykorzystaniem ich obecności jedynie w celach wizerunkowych.

Youthwashing to zjawisko powszechne nie tylko w polityce i bardzo trudne do przezwyciężenia. Sama aktywność młodych nie wystarczy, muszą spotkać po drugiej stronie osoby, które z otwartością i powagą podejdą do ich zaangażowania. Oczywiście, miejmy też świadomość, iż często to młodzi za mało na swoje partie naciskają. Być może dlatego, iż sami młodzi liderzy nie mają pomysłu, jak taki wpływ wywrzeć.

Młodzieżówki i ich liderzy

Kwestię przywództwa w młodzieżówkach partyjnych trudno ocenić, głównie przez relatywnie krótki okres urzędowania oraz znikomą sprawczość, jaką mają ich szefowie. Oczywiście nieco w tym miejscu uogólniam, ale wskazanie postaci, która odcisnęłaby trwałe i pozytywne piętno na działaniach którejś z młodzieżowych organizacji, nie jest tak proste, jak w przypadku polityków stojących na czele ich macierzystych ugrupowań.

Możemy natomiast ocenić, jaką rolę w polityce odgrywają później szefowie poszczególnych młodzieżówek i czy na ich pozycję miał wpływ styl, w jakim prowadzili młodzieżowe ugrupowanie.

I tak np. widzimy, iż najwyższe pozycje w późniejszej politycznej karierze zdobywali szefowie młodzieżówek PiS i PSL. Prezesami Forum Młodych PiS byli kolejno: Maks Kaczkowski (poseł), Adam Hofman (poseł, rzecznik prasowy partii), Marcin Mastalerek (poseł, rzecznik prasowy partii, szef Gabinetu Prezydenta RP), Paweł Szefernaker (poseł, minister) i Michał Moskal (poseł). Również dwóch Prezesów Forum Młodych Ludowców odniosło spektakularną polityczną karierę: Dariusz Klimczak (poseł, minister, wiceprezes partii) oraz Miłosz Motyka (wiceminister, radny wojewódzki). Warto podkreślić, iż w tworzenie obecnej młodzieżówki PSL, poza Dariuszem Klimczakiem, był również zaangażowany obecny prezes ludowców, Władysław Kosiniak-Kamysz.

Przykładami polityczek i polityków wywodzących się z młodzieżowych ugrupowań innych partii politycznych, którzy wyróżnili się w swojej późniejszej politycznej karierze, są z pewnością Sławomir Nowak (minister) oraz Paulina Piechna-Więckiewicz (wiceministra, wiceprzewodnicząca partii), którzy również kierowali młodzieżowymi politycznymi organizacjami, odpowiednio Stowarzyszeniem Młodzi Demokraci oraz Federacją Młodych Socjaldemokratów.

Jako polityków, którzy dziś są jednymi z bardziej rozpoznawalnych twarzy swoich ugrupowań, a którzy przygodę z polityką zaczynali działając w młodzieżówkach (choć nie sprawowali funkcji ich ogólnokrajowych przewodniczących), można wymienić Kingę Gajewską (posłanka) i Krzysztofa Gawkowskiego (wicepremier, minister).

Widać zatem, iż w każdym politycznym środowisku znajdują się osoby, które po latach przepracowanych w młodzieżowych strukturach równie skutecznie odnajdują się w ogólnokrajowej polityce. Jednak dlaczego nie stają na czele swoich partii?

Młoda twarz organizacji

Warto zwrócić uwagę na pewną powtarzającą się tendencję do łączenia stanowiska szefa młodzieżówki z rolą rzecznika prasowego partii macierzystej, lub też piastowania tego drugiego stanowiska przez osobę młodą. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia zarówno w Prawie i Sprawiedliwości, gdzie funkcję rzecznika prasowego sprawowali Adam Hofman i Marcin Mastalerek, jak i w Polskim Stronnictwie Ludowym, gdzie przez lata Miłosz Motyka łączył oba te stanowiska. Również Lewica nie jest w tym obszarze wyjątkiem. Zarówno Artur Jaskulski, jak i Łukasz Michnik zajmowali stanowisko rzecznika prasowego partii oraz przewodniczącego (lub współprzewodniczącego) młodzieżowych struktur.

Z czego wynika powierzanie tak istotnej medialnie roli młodym politykom? Dojrzałe organizacje, które nie są politycznymi start-upami, potrzebują od czasu do czasu „odświeżyć” swój wizerunek. To, być może brzydkie stwierdzenie, ale na chwilę przy nim zostańmy. Młody rzecznik prasowy spełnia podobną rolę medialną, co młody przywódca partyjny, tylko w zdecydowanie mniejszym wymiarze. Ma szansę przyciągnąć uwagę nowych wyborców, często lepiej rozumie mechanizmy i obecne medialne trendy. Ma to swoje plusy – pozwala zdobyć doświadczenie młodszym politykom, nie godząc tym samym w ambicje partyjnego establishmentu.

Młodzi przywódcy

Wspomniałem o tym, iż z młodymi rzecznikami prasowymi jest podobnie, jak z młodymi liderami partii. Chodzi nie tylko o ich medialną rolę, ale też o mechanizm obsadzania młodych ludzi na stanowiskach. I tak, piszę „obsadzania”, bo w demokratycznych organizacjach partyjny przywódca jest wybierany w drodze głosowania, nie wskazania. Wydaje się, iż młodzi rzecznicy prasowi niejako zagospodarowują rolę młodych przywódców. Wydaje się również, iż w partiach zwyczajnie nie ma na młode przywództwo zapotrzebowania. Poza drobnymi wyjątkami, nie było w naszej polityce prezesów lub przewodniczących głównych politycznych partii wybieranych na to stanowisko przed 40. rokiem życia. Możemy tu oczywiście wymienić Aleksandra Kwaśniewskiego, Wojciecha Olejniczaka, Grzegorza Napieralskiego czy Władysława Kosiniaka-Kamysza. Ale wszystkie te przypadki łączy potrzeba odnowienia po dotkliwej porażce wyborczej – środowiska postkomunistów po 1989 roku, SLD po stracie władzy w 2005 i PSL po tym, jak ledwie przekroczył próg wyborczy w 2015 roku.

Widać zatem, iż chęć wyboru młodej osoby na stanowisko szefa partii wzrasta po naprawdę dotkliwej porażce wyborczej, gdy potrzeba tzw. „nowego otwarcia”. Być może wymienieni politycy nie byli szefami młodzieżowych struktur swoich organizacji, ale od lat byli zaangażowani w życie swoich partyjnych środowisk.

Dziś jedynymi reprezentantami młodzieżówek w Sejmie są Michał Moskal (Forum Młodych PiS) i Aleksandra Kot (Młodzi Nowocześni) i w obu przypadkach jest to ich pierwsza sejmowa kadencja. Zresztą, w całym obecnym Sejmie, posłów przed 40. rokiem życia (w dniu zaprzysiężenia) było tylko 80 (17,39% całkowitej liczby posłów). Wydaje się zatem wątpliwe, abyśmy
w najbliższych latach za sterami któregoś z głównych politycznych ugrupowań (przynajmniej tych tworzących rządową koalicję) zobaczyli młodą osobę.

Co znamienne, jedyną osobą, która dziś stoi na czele partii i nie przekroczyła 40. roku życia jest cieszący się rekordowym zainteresowaniem młodych ludzi Sławomir Mentzen.

Jakość przywództwa

Jeszcze jeden wątek, który nie może nam w tym tekście umknąć. Chodzi oczywiście o jakość przywództwa, co stanowi jego esencję. Młody nie znaczy lepszy. I na odwrót. Wiek nie determinuje jakości. Na różne czasy potrzeba różnych liderów, a wiek jest tylko częścią składową profilu danego polityka lub polityczki.

To, czemu należy poświęcić chwilę uwagi, to refleksja dotycząca zdolności organizacji partyjnej do kreowania jakościowych
liderek i liderów. Zasadniczym problemem jest powielanie przez młodzieżowe struktury złych wzorców, jakie prezentują politycy ich macierzystych ugrupowań oraz brak pomysłu na stworzenie młodym przestrzeni do rozwoju. Ten brak
odpowiedniego „zainwestowania” w młodych (chociażby poprzez organizacje rzetelnej i systemowej edukacji politycznej wewnątrz swojego ugrupowania) odbija się partiom politycznym po latach czkawką, ponieważ same pozbawiają się szansy wychowania kompetentnych kadr, które z biegiem lat mogłyby wzmocnić ich rezultat wyborczy.

Zatem, rozwiązaniem nie jest wyłącznie wymiana pokoleń, ale zmiana systemu. jeżeli chcemy przywództwa lepszej jakości, potrzebujemy lepszych polityków, a żeby mieć lepszych polityków już dziś potrzebujemy zainwestować w jakość osób, które niebawem się nimi staną.

W obliczu powszechnego zjawiska, jakim jest youthwashing, oraz deficytu reprezentacji młodych ludzi w ogólnokrajowej polityce partie muszą wykazać się większą odpowiedzialnością i szczerością w relacjach z młodymi działaczami. Tylko poprzez realne oddanie przestrzeni decyzyjnej, wsparcie dla oddolnych inicjatyw i konsekwentne włączanie młodych w struktury władzy, partie mają szansę na wychowanie kompetentnych liderek i liderów, którzy nie będą jedynie ozdobą kampanii, ale rzeczywistymi motorami zmiany.

Działalność w młodzieżówkach może być lekcją realnej polityki (zwłaszcza tej w wymiarze wewnątrzpartyjnym). Jak mało które
doświadczenie powinna przygotowywać do aktywności w tym sektorze w kolejnych latach. Warto o tym pamiętać i warto młodych ludzi w tym wspierać. W innym przypadku Polską jeszcze długo nie będą rządzić młodzi liderzy i młode liderki.

Foto. Andrzej Barabasz, Sala posiedzeń Sejmu, CC BY-SA 4.0.

Tekst autorstwa Adama Michalika pochodzi z numeru Res Publiki Nowej „Jaki kraj, taki lider?”, który ukazał się 22 maja 2025.

Idź do oryginalnego materiału