Radni w interpelacji podkreślali, iż barwny pochód z udziałem Świętego Marcina na koniu, szczudlarzy, bębniarzy i machin teatralnych był unikalnym elementem poznańskiego święta, wyróżniającym je w skali kraju. Jak wskazywali, rezygnacja z korowodu może oznaczać osłabienie lokalnej tradycji i zmniejszenie atrakcyjności turystycznej wydarzenia.
W odpowiedzi zastępca prezydenta Jędrzej Solarski wyjaśnił po raz kolejny, iż głównym powodem zmiany jest rosnąca liczba uczestników i wynikające z tego wymogi bezpieczeństwa. Zgodnie z rekomendacjami policji, korowód musiałby być traktowany jako impreza masowa, co wiązałoby się z koniecznością pełnego wygrodzenia trasy, kontroli uczestników przy bramkach i znacznym ograniczeniem liczby widzów.
– W praktyce prowadziłoby to do niebezpiecznych zatorów, utrudniało dostęp do lokali przy ul. Święty Marcin i generowało dodatkowe koszty na poziomie 300–400 tys. zł – poinformował Solarski.
Miasto zapewnia, iż wraz z Centrum Kultury Zamek analizowało różne warianty, w tym skrócenie trasy, przeniesienie korowodu na inne ulice czy wykorzystanie terenów targowych. Wszystkie propozycje okazały się jednak niewykonalne lub niosłyby jeszcze większe utrudnienia w ruchu. W efekcie zdecydowano o przygotowaniu stacjonarnego „imieninowego miasteczka” na placu Mickiewicza i al. Niepodległości, w którym pojawią się znane z korowodu postacie, w tym Święty Marcin oraz animacje i działania artystyczne.
Władze miasta zapewniają, iż nie zamykają drogi do powrotu korowodu w przyszłości.
– Tegoroczna edycja ma być pilotażem, po którym przeanalizujemy wszystkie wnioski. Będziemy pracować nad rozwiązaniami, które pozwolą przywrócić korowód w kolejnych latach – zapowiedział zastępca prezydenta.
Choć decyzja o rezygnacji z pochodu budzi emocje, miasto podkreśla, iż priorytetem pozostaje bezpieczeństwo uczestników i komfort mieszkańców. Wyniki tegorocznej edycji pokażą, czy nowa formuła imienin zyska akceptację poznaniaków i stanie się początkiem kolejnej odsłony świętomarcińskiej tradycji.