Metody CBA. Kulisy kontrolowania polityków

1 rok temu
Zdjęcie: fot.: CBA/materiały prasowe


Jak wyglądają działania operacyjne CBA wobec polityków? Jakie są zamierzone "efekty uboczne"? Dlaczego część doświadczonych oficerów jest sfrustrowana tym, co dzieje się w służbach? Kiedy na światło dzienne wyjdą zebrane raporty, które nie są po myśli władzy? Czemu wejście CBA do NCBiR to jedynie "zasłona dymna"? Co stoi za nieoczekiwanym zachowaniem Andrzeja Dudy wobec Donalda Tuska? Komu Joe Biden najbardziej pomógł, pojawiając się w Warszawie i dlaczego to ludzie Rafała Trzaskowskiego skompromitowali PO? Zapraszamy na najnowszy odcinek podcastu "Podejrzani Politycy".


Kontrola jako mechanizm nacisku

"Parafrazując slogan mówiący, iż kontrola jest podstawą zaufania, trzeba sobie też powiedzieć szczerze, iż kontrola jest podstawą zastraszania" - powiedział Michał Piasecki z aplikacji newsowej upday, zapowiadając ujawnienie w najnowszym odcinku podcastu "Podejrzani Politycy" kulis prowadzenie kontroli przez funkcjonariuszy CBA u polityków.

Radosław Gruca z serwisu radioZET.pl pokazywał, jak Centralne Biuro Antykorupcyjne ukrywa informacje na temat prowadzonych przez siebie kontroli. Ujawniał też kulisy ich prowadzenia, pokazując, jak wygląda to zarówno po stronie kontrolerów CBA, jak i sprawdzanych przez nich polityków.

- Funkcjonariusze pojawiają się w jednym, drugim, trzecim urzędzie, zadają pytania o konkretną osobę. To trwa trzy miesiące. W ten sposób w lokalnych środowiska na temat danej osoby zaczynają się rozchodzić fama o tym, iż coś jest nie tak z jej majątkiem, iż coś tam jest na rzecz. I w ten sposób zastrasza się ludzi - relacjonował Gruca, podając przykłady konkretnych kontroli i cytując jednego ze swoich informatorów.

Politycy boją się rozmawiać choćby między sobą

Pytany o to, jak podchodzą do tego sami politycy, Gruca przyznał, iż większość z nich boi się choćby wspomnieć swoim kolegom i koleżankom, iż jest kontrolowanych przez CBA. Dlaczego? Ponieważ wiedzą doskonale o tym, iż choćby o ile funkcjonariusze nic nie znaleźli, w ten sposób ściągają na siebie po raz kolejny ich uwagę. Co więcej, taka informacja jest bardzo dyskredytująca w perspektywie kampanii wyborczej, gdzie największym rywalem polityka jest... kolega i koleżanka z tej samej listy wyborczej. - Gdy to odkryłem, byłem naprawdę zaskoczony tym, jak bardzo zastraszeni są posłowie czy senatorowie, których bym o to nie podejrzewał - dodał dziennikarz śledczy.

- Do tego kazus senatora Krzysztof Brejzy pokazuje, iż CBA nie zawsze korzysta z procedury, która określa, w jaki sposób robi się kontrolę. Jemu przeprowadzano kolejne kontroli bez wszczęcia konkretnej sprawy. Szukano czegokolwiek - stwierdził Gruca. - Chce państwu pokazać metodę, która polega na budowaniu poczucia zagrożenia u samych polityków i dokoła nich, by ich otoczenie było przekonane, iż dany poseł czy posłanka mają coś na sumieniu - dodał.

Dalej opowiadał o tym, jakich rzeczy, sprawdzając konta bankowe czy dokumenty urzędowe, szukają funkcjonariusze CBA. Zdradził także metody, o jakich dowiedział się od dawnego komendanta głównego policji, Zbigniewa Maja.

Są kwity, które nie wypływają

Jako o "Kontrowersji tygodnia" Gruca i Piasecki rozmawiali o aferze w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. I tu dziennikarz śledczy zauważył, iż wejście CBA do tej instytucji, jego zdaniem, jest tylko i wyłącznie grą pozorów. Dlaczego? - Wiem doskonale o tym, iż już wcześniej oficerowie CBA, którzy sprawdzali sygnały z NCBiR, alarmowali o pewnych sprawach. I nic się nie wydarzyło. Dopiero po tym, jak ujawniliśmy skandaliczne wyniki konkursu na olbrzymie granty, do instytucji wysłano kontrolę, by pokazać, iż coś się z tą sprawą robi - przekonywał Gruca.

Pokazywał także, jak działa system zbierania informacji z tego typu instytucji przez oficerów CBA. - Jest wielu funkcjonariuszy, którzy są sfrustrowani tym i mówią mi o tym, iż zebrali dowody i materiały na poważne nieprawidłowości, ale sprawy te były chowane i nie były realizowane - ujawnił i dodał, iż jest przekonany, iż przed wyborami bardzo wiele takich spraw ujrzy jeszcze światło dzienne. - Czy wobec narastającej frustracji w służbach da się powstrzymać erupcję kwitów przed wyborami? - pytał.

Obaj prowadzący opowiadali także o tym, co o CBA mówią ich informatorzy. Piasecki relacjonował, jak w oczach samych funkcjonariuszy służba ta straciła status elitarnego i prestiżowego miejsca do pracy dla policjanta. Gruca zaś zwrócił uwagę na to, jakich ludzi się dziś do tej służby przyjmuje: młodych i niedoświadczonych, których staż nie sięga przed czasy rządów obecnej władzy, ale za to posłusznych i gotowych wykonywać określone zadania zlecane im przez kierownictwo.

Wojna Republikanów o NCBiR

Przy okazji rozmowy o aferze w NCBiR prowadzący analizowali mechanizm rozdawania pieniędzy przez takie instytucje, które - jak się okazują - trafiają do bardzo dziwnych firm.

- W skrócie, w tym przypadku NCBiR, który jest w pieczy Republikanów, przyznawał granty 10-20 razy wyższe niż średnia firmom, które należą do ludzi z Republikanami powiązanych. Dlaczego więc partyjni baroni skoczyli sobie do gardeł? - pytał Piasecki. Zwracał przy tym uwagę na wypłynięcie do mediów bardzo wielu informacji na temat "dziwnych relacji biznesowych" rodzi zarówno Adama Bielana, jak i Jacka Żalka czy "erotycznych ciągot literackich" byłego już szefa NCBiR.

W odpowiedzi Gruca pokazywał mechanizm, jaki funkcjonuje w takich sytuacjach. Pokazywał też, jak istotną rolę w tej układance odgrywa przez niektórych zapomniany już Przemysław Wipler. Przede wszystkim ujawnił jednak, czego dowiedział się o właścicielach dwóch firm, które w słynnym już konkursie w NCBiR otrzymały absurdalnie wysokie granty - 55 i 123 mln zł.

Zdjęcie Tuska z Dudą nie tylko hitem sieci, ale też znakiem czasu

Prowadzący przyglądali się także przebiegowi wizyty Joe Bidena w Warszawie i Kijowie. Piasecki prowokował Grucę, cytując dosadną recenzję przemówienia prezydenta USA, jaką wygłosił Jarosław Kaczyński.

Duda i Tusk na spotkaniu z Bidenem. Ich wspólne zdjęcie hitem sieci https://t.co/Ine2typanS pic.twitter.com/2zQwo56eES

— Onet Wiadomości (@OnetWiadomosci) February 22, 2023

Dziennikarz serwisu radioZET.pl parcie twierdził jednak, iż największym zwycięzcą wizyty Bidena w Polsce jest... PO. Obaj prowadzący spierali się o znaczenie kilkudziesięciosekundowych rozmów prezydenta USA z Rafałem Trzaskowskim, Tomaszem Grodzkim i Donaldem Tuskiem. Piasecki kpił, iż "wszystkie zmieściłyby się w Teleekspresie, jak niegdyś walka Andrzeja Gołoty". Gruca jednak uparcie przekonywał, iż choć ludzie Trzaskowskiego "spalili" temat spotkania z Bidenem, to jednak PO zbiła tu bardzo duży kapitał.

Jego zdaniem fakt, iż Andrzej Duda podszedł przywitać się z Donaldem Tuskiem, co tego drugiego bardzo zaskoczyło, to wyraźny sygnał prezydenta do opozycji. - Duda wie, iż za chwilę będzie musiał być może układać się z nową władzą i ma dla niej propozycję - przekoywał, powołując się na informatorów w Sejmie. Jaka to propozycja?

Więcej w najnowszym odcinku podcastu "Podejrzani Politycy". Zapraszamy!

Więcej od upday:

Donald Tusk zapowiada, iż PO przygotuje program "Cela plus". Dla kogo?

Sławomira Nitrasa kolejny raz poniosło. Psykówka polityków

Działacz PiS ujawnia, jak fałszował głosy przy urnie jako członek komisji wyborczej

Idź do oryginalnego materiału