Niedawno Jarosław Kaczyński otwarcie stwierdził, iż nie widzi możliwości wspólnej koalicji z Konfederacją. Jeden z liderów Konfederacji w sobotę opublikował obszerny wpis w mediach społecznościowych. Nie szczędził w nim ostrych słów pod adresem PiS, zarzucając partii liczne błędy.
Sławomir Mentzen atakuje PiS
Polityk rozpoczął od oskarżeń, iż od piątku posłowie PiS próbują przedstawić go jako zwolennika banderyzmu. Powodem miało być jego głos przeciwko ich poprawce do ustawy o wspieraniu Ukrainy, która ograniczała wolność słowa w kwestii promowania banderyzmu.
"Wiele już widziałem, ale tym razem pisowska bezczelność mnie znowu zaskoczyła" – napisał Sławomir Mentzen.
Wskazał, iż w ciągu 8-letnich rządu PiS, nie zaprowadzili oni zmian w prawie. "O Banderze przypomnieliście sobie dopiero teraz, gdy już znaleźliście się w opozycji. Wcześniej twierdziliście, iż jesteście sługami narodu ukraińskiego. Tolerowaliście to, iż Ukraina dalej czci Banderę. Nie zwracaliście im na to uwagi. Nazywaliście czcicieli Bandery swoimi przyjaciółmi. Nie zrobiliście nic, żeby zmusić Ukrainę do zmiany postępowania. Chcieliście, żeby razem z Banderą Ukraina weszła do UE i NATO" – stwierdził.
Lider Konfederacji: "Pisowska bezczelność mnie znowu zaskoczyła"
W dalszej części, Mentzen odniósł się do swojej podróży do Lwowa. Było to w lutym tego roku. Ówczesny kandydat na prezydenta skrytykował wtedy kult Stepana Bandery w tym mieście.
Polityk wskazał, iż za to działanie, gdy chciał pokazać Polakom, jak powszechny jest kult Bandery w Ukrainie, "wielokrotnie dostał od Ukraińców groźby śmierci, grozili tez jego rodzinie". Jak twierdzi, trafił na listę wrogów Ukrainy, a mer Lwowa groził mu. Dodał, iż "popularny ukraiński historyk nawoływał do zorganizowania na niego zamachu".
"Ale według pisowskich przygłupów, to ja jestem przyjacielem banderyzmu" – podsumował to lider Konfederacji.
Zdaniem Mentzena rozwiązanie kwestii banderyzmu leży po stronie Ukrainy. Podkreślił również, iż on sam zagłosował przeciwko ustawie, ponieważ "jest za pełną wolnością słowa w stylu amerykańskim".
"Chciałbym, żeby każdy mógł głosić najbardziej absurdalne choćby opinie, z którymi w życiu bym się nie zgodził. Byłbym hipokrytą, gdybym zagłosował wbrew swoim poglądom i deklaracjom" – wyjaśnił.
I dodał: "Uważam, iż każdy powinien mieć prawo do publicznego zrobienia z siebie kretyna, z czego często politycy i komentatorzy zresztą korzystają. Każdy powinien mieć prawo do publicznego głoszenia poglądów, które powinny go wykluczać z grona osób cywilizowanych, a z pewnością do takich poglądów należy banderyzm".
Zaznaczył, iż do tej pory nie poparł i w przyszłości nie poprze żadnej poprawki, która ogranicza wolność słowa w Polsce.