Sławomir Mentzen stwierdził, iż nie chce głosować na Rafała Trzaskowskiego, ale oficjalnie nie poparł żadnego z kandydatów. - Mentzen się ratował po tym, jak został ograny tym przekazem z piwem przez Radosława Sikorskiego - ocenił w programie “Newsroom” WP dr Bartosz Rydliński, politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Zdaniem eksperta, szef MSZ “jak Gandalf Biały wkroczył na ostatniej prostej w kampanii”. - Mam wrażenie, iż to z jednej strony pomoc Rafałowi Trzaskowskiemu, a z drugiej strony odegranie się. Zwróćmy uwagę, iż Sławomir Mentzen dobrze zdefiniował swoją rolę w drugiej turze, iż to on jest w pewnym sensie właścicielem tego potężnego poparcia. Karol Nawrocki podpisywał różne glejty w ciemno. Rafał Trzaskowski bynajmniej nie chciał zawalczyć o wyborców Konfederacji - raczej puszczał oko do wyborców niezdecydowanych, ewentualnie zdemotywowanych wyborców Platformy Obywatelskiej (...) Ale najważniejsze jest to, co wydarzyło się później w tym pubie w Toruniu (...) Mentzen nie poparł nikogo, ale musiał zrobić jakiś ukłon w kierunku Prawa i Sprawiedliwości z bardzo prostego względu - jednak żyjemy trochę obrazkami. A ten obrazek z tego piwa znormalizował wizerunek Rafała Trzaskowskiego i Koalicji Obywatelskiej w oczach wielu letnich wyborców Sławomira Mentzena - mówił Rydliński. Politolog przypomniał mocne komentarze ze strony partyjnego kolegi Mentzena, Krzysztofa Bosaka, i podkreślił, iż w Konfederacji “zaczęły się gry wewnętrzne”. - Mentzen nie ma w stu procentach wyborców, którzy podzielają jego poglądy. Szczególnie o ile popatrzymy na osoby młode - mówił ekspert z UKSW.