Matysiak po ciemnej stronie. Z „Razem” do „razem z PiS”

2 dni temu
Zdjęcie: Matysiak


Jeszcze niedawno mówiła o solidarności, o „nowej, uczciwej polityce”, o odwadze mówienia prawdy wbrew potężnym. Dziś – według doniesień Andrzeja Stankiewicza – Paulina Matysiak ma wystartować z list Prawa i Sprawiedliwości. I choć sama posłanka milczy, wszystko wskazuje na to, iż ten transfer był tylko kwestią czasu. Bo Matysiak od dawna łasiła się do PiS – politycznie, językowo i mentalnie.

„Przyjęłam dziś, jako współprzewodnicząca Tak dla rozwoju, zaproszenie prezydenta Karola Nawrockiego na Radę Gabinetową, która poświęcona będzie CPK” – napisała w sierpniu ubiegłego roku w mediach społecznościowych. Dla kogoś z Lewicy – czyli z obozu, który przez lata krytykował megalomańskie inwestycje PiS-u – było to jak publiczne przejście przez polityczny Rubikon.

Zamiast refleksji – przyszła konsekwencja. Matysiak związała się ze środowiskiem Marcina Horały, tworząc stowarzyszenie promujące Centralny Port Komunikacyjny. Nie przeszkadzało jej, iż projekt był jednym z największych propagandowych symboli PiS, ani iż wokół inwestycji narosły wątpliwości dotyczące finansów, wywłaszczeń i realności terminów. Dla niej ważniejsze było, iż może „budować mosty”. Tyle iż te mosty prowadzą w jedną stronę – na Nowogrodzką.

Partia Razem zawiesiła ją w prawach członkini na pół roku, a w grudniu ogłosiła: „Paulina Matysiak zostaje ukarana naganą. Odwieszenie nastąpi po upływie 180 dni”. To komunikat biurokratyczny, ale jego sens był jasny – Matysiak zdradziła polityczną tożsamość swojej formacji.

Roman Giertych, zwykle oszczędny w komentarzach wobec Lewicy, tym razem nie przebierał w słowach: „Razem już oficjalnie razem z PiS. Pani Matysiak w sztabie Nawrockiego. Gratulacje, panie Zandberg” – napisał. Senator Maciej Kopiec dorzucił ironicznie: „Paulina Matysiak w gronie doradców Karola Nawrockiego. It’s aMejzing”. A szefowa klubu Lewicy Anna Maria Żukowska dodała z sarkazmem: „W Razem na pewno duma z Pauliny Matysiak”.

Gdy tak wielu polityków z różnych stron sceny mówi jednym głosem, to nie jest przypadek. To diagnoza.

Matysiak od dawna flirtowała z narracją PiS – nie wprost, ale systematycznie. Gdy partia rządząca potrzebowała lewicowej alibi do projektów infrastrukturalnych, pojawiała się ona – gotowa do „merytorycznej rozmowy ponad podziałami”. Gdy inni posłowie Lewicy krytykowali rządowe rozdawnictwo, ona mówiła o „potrzebie stabilności”. Gdy opozycja punktowała upartyjnienie instytucji publicznych, Matysiak chętnie zasiadała w radach i zespołach powoływanych przez ludzi władzy.

To nie była naiwność. To była konsekwentna polityczna kalkulacja.

Dziś, gdy Andrzej Stankiewicz mówi, iż „Matysiak jest dogadana z PiS-em, a ludzie Morawieckiego lansują ją wewnątrz partii i chcą jej zapewnić miejsce na listach”, nikt nie jest zaskoczony. W jej okręgu, jak twierdzi dziennikarz, posłowie „już zakładają, iż wystartuje z list PiS-u”. To tylko formalność – symboliczne dopełnienie procesu, który trwał od miesięcy.

Kiedyś mówiła o „uczciwej, transparentnej polityce bez układów i wpływów”. Dziś stoi po stronie tych, którzy przez lata te układy budowali. Z Lewicy, która miała być alternatywą wobec cynizmu i koniunkturalizmu, przeszła do obozu, który z politycznego cynizmu uczynił metodę rządzenia.

Jeśli naprawdę wystartuje z list PiS, to nie będzie zdrada ideologiczna – bo tej ideologii w jej działaniach od dawna nie było. To będzie po prostu gest szczerości: pokazanie, kim naprawdę jest Matysiak, która zawsze bardziej ceniła wpływy niż wartości.

Paulina Matysiak lubi powtarzać, iż „nie chce wojny polsko-polskiej”. Ale w rzeczywistości od dawna gra po stronie tych, którzy tę wojnę wywołali. Jej decyzje nie są mostami ponad podziałami – są pomostami do kariery.

Można powiedzieć, iż jej los to symbol szerszego zjawiska: polityków, którzy zaczynali od haseł o świeżości, a skończyli na kolanach przed starą władzą.

Razem – to słowo miało oznaczać wspólnotę idei. Dla Pauliny Matysiak oznaczało tylko wspólnotę interesu. Dziś jej miejsce jest tam, gdzie od dawna kierował ją instynkt: razem z PiS.

Idź do oryginalnego materiału