Matka pięcioraczków apelowała do prezydenta i premiera. Teraz interweniuje RPD. "Hejterzy wygraliście"

2 godzin temu
Dominika Clarke, mama pięcioraczków z Horyńca, od dłuższego czasu publikuje w sieci i pokazuje urywki z życia swojej rodziny. Już jakiś czas temu zdecydowali się na przeprowadzkę do Tajlandii, jednak jak się okazuje, ich rajskie życie dalekie jest od ideału. Dominika w internecie od kilku dni umieszcza dramatyczne nagrania, na których ze łzami w oczach przyznaje, iż ciężko jej zmagać się z hejtem, a teraz doszło kolejne zmartwienie. Kobieta boi się, iż straci dzieci.
Dominika i Vincent Clarke to polsko-brytyjskie małżeństwo, o którym zrobiło się głośno, kiedy para powitała na świecie pięcioraczki. Niestety, jedno z dzieci zmarło. Rodzina mieszkała w Horyńcu-Zdroju na Podkarpaciu, jednak dwa lata temu postanowiła wraz z jedenaściorgiem dzieci przeprowadzić się do Tajlandii. Jednak chociaż bajkowa sceneria daleka jest od ideałów, rodzina, a przede wszystkim sama Dominika, musiała mierzyć się każdego dnia z falą hejtu. Tym razem sprawy posunęły się bardzo daleko, bo sytuacja spotkała się z reakcją Rzeczniczki Praw Dziecka.


REKLAMA


Zobacz wideo Sylwia Przybysz publikuje wizerunek dzieci w sieci. "Jesteśmy świadomi zagrożeń"


"Pamiętniki Dominiki" czyli emocjonujący wpis matki pięcioraczków
Wpisy w internecie i pokazywanie prywatnego życia sprawiły, iż na rodzinę Clarke spadła lawina hejtu. Tym razem jednak sprawy przybrały nieco dramatyczny obrót, bo w sieci pojawił się bardzo emocjonujący post matki pięcioraczków. Kobieta przyznała, iż boi się o dalszy los swoich dzieci.
"Dziś wygraliście, hejterzy - wygra-li-ście. Może mieliście rację - byłam naiwna, wierząc, iż można żyć inaczej: spakować dobytek do jednej walizki i wyruszyć w świat, w którym ludzie się uśmiechają, a dzieci mają przestrzeń do rozwoju. Świat, w którym naprawdę kilka trzeba - kilka uśmiechów, kilka batów i dzień idzie dalej. Po raz pierwszy w życiu czuję na ramionach ogromny ciężar i myślę - chyba już nie dam rady. Codziennie walczę dla tych dzieci. Tańczę, robię z siebie głupka, śpiewam, piszę, wystawiam kawałek siebie, by zarobić dla nich, żeby miały to, co potrzebne" - wyznaje Dominika Clarke.
Niektórzy mówią: 'wróćcie do Polski'. Mieszkałam w Polsce siedem lat, kiedy urodziły się pięcioraczki. Błagałam o pomoc, bo nie wiedziałam, jak damy radę. Z trójką maluchów w domu, jednym w szpitalu, ja na wózku inwalidzkim z bólem, bez możliwości dodatkowego zarobku - błagałam o pomoc prezydenta, premiera. Prośby zostały bez echa. Czy wrócić?
- dodała kobieta we wpisie profilu facebookowym zatytułowanym "Pamiętniki Dominiki".
To jednak nie koniec, bo cała sprawa dotyczy także kwestii wychowania i opieki nad jej dziećmi. "Pani N próbuje zwerbować służby społeczne, by zabrać mi dzieci. Mówi, iż są zaniedbane. A ja? Nie mam już sił, by to ciągnąć dalej - wygrałaś, złamałaś mnie, zniszczyłaś euforia i chęć walki. Czekam zatem - iż przyjadą, wejdą, zabiorą" - dodała.


Oliwy do ognia miał dodać kolejny wpis Dominiki Clark, w którym ujawnia, iż otrzymała mejla z Biura Rzecznika Praw Dziecka.


Interwencja Rzecznika? "Zaszyfrowany, zimny, obcy"
Matka pięcioraczków w kolejnym internetowym wpisie poinformowała swoich obserwatorów, iż właśnie otrzymała wiadomość od Rzecznika Praw Dziecka. "Drżącym palcem klikam w wiadomość. E-mail od instytucji. Rzecznik Praw dziecka. Zaszyfrowany, zimny, obcy. Trzeba dzwonić po hasło - ale dopiero od rana, od 8:15 polskiego czasu. Tutaj jest druga w nocy. Jedenaście godzin pustki przede mną" - pisała. Dominika.
Co było zawarte w wiadomości i czy polskie służby faktycznie mają odpowiednie zasoby i kompetencje, by interweniować poza naszym krajem? Jak potwierdził portal "Fakt" Rzeczniczka Praw Dziecka podjęła w przedmiotowej sprawie działania zgodne ze swoimi ustawowymi kompetencjami, jednak ze względu na dobro dzieci, szczegółowe informacje nie są podawane. "Szanując dobro dzieci i ochronę ich prywatności Biuro RPD nie udziela szczegółowych informacji na temat indywidualnych spraw" - dodała Paulina Nowosielska z biura RPD, cytowana przez fakt.pl.
Na wyjaśnienie sprawy jednak nie trzeba było długo czekać. Informację o tym, co zawierał tajemniczy e-mail z Biura RPD przekazała sama Dominika Clarke.


To tylko reakcja na donosy. Oni muszą odpowiadać, to ich praca. To przypomnienie o niebezpieczeństwach sieci… O tym, iż dzieci mogą być źle traktowane przez rówieśników
- napisała Dominia w swoim poście na FB.
Czy Twoim zdaniem publikowanie wizerunku dzieci w sieci i dzielenie się prywatnymi momentami w życiu rodziny powinno być w pewien sposób ograniczone przez prawo? A może wręcz przeciwnie? Jakie jest Twoje zdanie w tym temacie? Czekam na Wasze przemyślenia i komentarze: [email protected]. Gwarantuję anonimowość!
Idź do oryginalnego materiału