Ze szczątkowych informacji, które mamy z przebiegu wypadku na Podlasiu wynika, iż kobieta zepchnięta na pobocze przez samochód prowadzący kolumnę premiera lub przez samochód samego premiera straciła panowanie nad samochodem i uderzyła w ostatni samochód kolumny – napisał Roman Giertych.
– Z milczenia rzecznika rządu na pytania zadawane przez tysiące internautów może wynikać, iż kolumna rządowa odjechała bez zatrzymywania się. Na miejscu miał zostać jeden z samochodów Policji. W tej sytuacji obowiązkiem potencjalnego sprawcy (kierowcy prowadzącego pierwszy samochód) było zatrzymać się po wypadku.
– Po pierwsze winien sprawdzić, czy ofiary nie potrzebowały pomocy, a po drugie poddać się badaniu na okoliczność spożywania alkoholu lub innej substancji psychoaktywnej. Również na premierze spoczywał obowiązek udzielenia pomocy ofiarom wypadku. Naruszenie tego obowiązku skutkuje odpowiedzialnością karną z art. 162 kk.
– Opowieści, iż SOP musiał premiera ewakuować można między bajki włożyć. Od razu wiedzieli, iż ewentualni „zamachowcy” to rodzina z dziećmi. Z milczenia wokół tej sprawy wynika, iż chcieli sprawę ukryć. W przypadku premiera dochodzi jeszcze jedna możliwa kwalifikacja. Jako przełożony miał obowiązek nakazać kierowcom zawrócić i sprawdzić stan ofiar, a także poddać się badaniom. Brak takiej decyzji może być podstawą do odpowiedzialności z art. 231 kk, czyli niedopełnienia obowiązków.
– Tymczasem jedyne co zrobili, to zadbali o komunikat Policji, iż winna jest kierująca pojazdem, bo bez przyczyny wjechała w samochód ochrony. Komunikat ten był szczytem bezczelności, bo Policja jest od zbierania dowodów, a nie od ich oceny i wydawania orzeczeń – podsumowuje Giertych.