Mateusz Morawiecki to prawdopodobnie najbardziej zakłamany premier w historii Polski. Jego kłamstwa nie przechodzą obojętnie, jakby chcieli marni doradcy stojący wokół niego. Poszczególne grupy społeczne doskonale pamiętają kłamstwa, które wygadywał.
Przykład pierwszy z brzegu to przecież stocznie. Gdzie są te wszystkie promy i statki, które miały budować polskie stocznie? Pływają jedynie w mętnych wodach mózgu Morawieckiego. Wszystko upadło, były wielkie obietnice i zero realizacji.
Przykład drugi to samochody elektryczne. Dzisiaj PiS udaje, iż tematu nie ma, ale wtedy Mateusz Morawiecki opowiadał o tym, iż już za dwa lata będzie jeździć po Polsce milion aut elektrycznych. Tymczasem mizerny projekt Izery nie dość, iż nic nie zbudował, to choćby nie zdążył choćby wybudować fabryki i w pośpiechu, by zdążyć przed wyborami, kupuje gotowe auta od Chińczyków. „Polski” samochód będzie miał skośne oczy.
Kłamstw Morawieckiego było bardzo dużo, ale ludzie się do nich nie przyzwyczaili. Reagują obrzydzeniem, gdy premier tylko otwiera usta. Manipulacje, nieodpowiedzenia, kłamstwa to jedna obrzydliwa strona premiera. Druga strona pozostało gorsza, to już bardzo ciemne sprawki afer, które krył. Afera z maseczkami, afera z respiratorami, afera z wyborami – łamał prawo i krył prawdopodobnych przestępców.
Mateusz Morawiecki jest twarzą porażki PiS, twarzą drożyzny oraz inflacji. I taka jest prawda o tym premierze-kłamcy.