Masz Dziadku jeszcze kupę lat życia przed sobą

niepoprawni.pl 2 tygodni temu

UWAGA! Przepraszam, cholernie długie. A i tak 3/4 usunąłem.

Tylko to sprawa życia i śmierci.

Skończcie już z tym przysłowiowym starczym zrzędzeniem. Macie te ostatnie lata spędzić na ponuro? Bo Śmierć z kosą puka już do drzwi?

Co za bzdura! Głupia tradycja już od dziecka wpajała, iż każdego czeka KONIEC. Że prędzej, czy później, ale nieuniknienie dopadnie was Śmierć i... cyk! Już was nie ma. I tylko w proch się obrócicie. No, to niemiła perspektywa. Aż włosy wypadają i skóra się marszczy.

A gdybym powiedział, a wy natychmiast nie powiecie, iż jestem durniem, a na starość to już mnie kompletnie poje**ło, gdy wam oświadczę, iż adekwatnie to JESTEŚMY NIEŚMIERTELNI?

Oczywiście, całkiem słusznie wszyscy tu mają poważne wątpliwości, bo tysiącletni dogmat pokazuje, iż wszyscy odejdziemy z tego świata i nic na to nie poradzimy. Więc jeżeli to mówi jakiś zwariowany bloger, to taka humoreska, tylko... ja cytuję profesora, Polaka, który jest naszym kolejnym kandydatem do Nagrody Nobla. Pewnie wielu z was już się o nim dowiedziało i ceni jego książki albo prezentacje w Internecie, ale chyba słuchaliście go jednym uchem.

Tezę o naukowej i wprost nie do obalenia tezie, o naturalnej, ale podkreślę – potencjalnej – nieśmiertelności człowieka przedstawił profesor Robert Hołyst, niewątpliwy geniusz, polski fizyk i nauczyciel akademicki, profesor PAN, już znany i ceniony na świecie, jak poprawił wielkie prawa fizyki Alberta Einsteina. [*]

No więc tak (powiem własnymi słowami): można powiedzieć, bez zbytniego wciskania wiedzy, iż wszystkie organizmy żywe z całego królestwa fauny, a my też tu należymy, to białka. I jeszcze jedno – białka budujemy sobie sami z aminokwasów. Tyle tu wystarczy biochemii życia.

I teraz ważne! Każdy z nas w ciągu swojego życia tysiące razy wymienia wszystkie swoje białka – czy to w mózgu, w skórze, we krwi, w sercu i wątrobie, dosłownie wszędzie – tysiące razy. I co najważniejsze – każdy z nas może to robić w nieskończoność. To prawda niepodważalna. Więc wniosek: TEORETYCZNIE JESTEŚMY NIEŚMIERTELNI.

Ha, ha, ha – co za bzdura! Więc dlaczego wszyscy umieramy?

Głupia sprawa – jesteśmy bałaganiarzami i nie usuwamy śmieci. Z każdej komórki naszego ciała, gdzie nieustannie toczy się życie. Życie pełne przemian, dynamiki, reakcji chemicznych i czego tam jeszcze. W tych akcjach i reakcjach tworzą się odpady – strzępki białek, jakieś uszkodzone związki chemiczne, niepotrzebne jony. Nie usuniemy tych śmieci natychmiast i tak będą się gromadzić, iż w końcu komórka od tego się "udusi" i w końcu skona. I tak się właśnie dzieje. A potem również te wszystkie martwe komórki również trzeba usunąć.

Organizm nasz ma swój własny system samo naprawy. ale ma on pewne granice. Jak wszystko. Masz stare auto, które nie ma jeszcze tej całej elektroniki i będziesz naciskał pedał gazu do dechy, a fabryka zaprojektowała twój silnik tak, iż nigdy nie powinieneś przekraczać 6 000 obrotów na minutę, ale ty ciśniesz dalej bo jesteś głupi, pijany i naćpany (tak a propos – to są główne powody dlaczego gwałtownie umierasz). Rezultat wtedy zawsze taki sam – rozwalasz silnik i część auta na kawałki i masz szczęście, jak przy okazji nie urwie tobie głowy.

Te miliardy naszych wspaniałych, często niedopieszczonych komórek zostaje zniszczonych, czy choćby tak uszkodzonych, iż przemieniają się w raka, nie tylko dlatego, iż nie dbasz o czyszczenie wszelkich śmieci w swoim ciele, ale również również są atakowane z zewnątrz Natury.

Przede wszystkim przez bakterie i wirusy. Takie ostrzegawcze ostrzeżenie, które zdobyłem z ChatGPT, pytając ile w typowym pokoju jest w metrze sześciennym powietrza tego szkodliwego dla nas paskudztwa.

Odpowiedź:

"Podsumowując, w przybliżeniu:

  • Bakterie: 1 000 000 na metr sześcienny

  • Wirusy: 100 000 na metr sześcienny

  • Inne pasożyty: 1 000 000 na metr sześcienny"

Nie jest to raj prawda?

Na szczęście mamy w organizmie armię wojowników, zorganizowanych w układzie odpornościowym, czy immunologicznym, która natychmiast reaguje, gdy jakiś drań usiłuje nas zaatakować.

Czyli podsumujmy: na nasze zdrowie i wynikająca z tego długowieczność wpływają problemy dysfunkcyjne związane z mechanizmem samooczyszczania organizmu; drugim nieustannym zagrożeniem są nieustanne ataki ze świata zewnętrznego.

Istnieje jeszcze jedna przyczyna, z którą niestety dopiero się uczymy jak walczyć i jak dotąd, efekty są mizerne. To defekty genetyczne, które ma się od samego urodzenia.

Nie będę dalej zanudzał. o ile jednak kogoś to interesuje – nie tylko nas, seniorów, ale także tych, którzy seniorami będą – niech posłucha znacznie lepszej ode mnie opowieści profesora Hołysta, który jest świetnym wykładowcą i mówi tak, iż każdy zamiera i słucha z rozdziawioną gębą.

"Obalił mit entropii Wszechświata| Prof. Robert Hołyst"Obalił

]]>https://youtu.be/LC1g3Nohn-s?si=w_yvIqglfg1-mI39]]>

Podsumuję krótko tę epokową wiadomość:

Profesor Hołyst (prawdziwy geniusz) twierdzi z pełnym przekonaniem, iż jesteśmy nieśmiertelni. Za życia tysiące razy wymieniamy na nowe wszystkie białka, w każdej komórce organizmu. A problem nieuchronnej śmierci (jak dotychczas) jest tym spowodowany, iż kiepsko czyścimy te śmieci, które się w nas gromadzą, jak na strychu, czy w piwnicy starej chałupy, aż w końcu naturalny porządek, ta harmonia, zwana naukowo homeostazą organizmu, zamienia się w chaos – totalny burdel we wnętrzu ciała, a to zawsze się źle kończy. Wtedy już tylko requiescat in pace .

*****

Mam już, jak to się mówi, swoje lata. ale już dawno zdecydowałem, iż chcę być długowieczny. prawdopodobnie wielu z was również. Pod jednym warunkiem – chcę być ile się da zdrowy i do końca chcę mieć jasny umysł. Żebym nie powiedział jak ta urocza Julka, iż 2 plus dwa to jest 22.

Wyobraźcie sobie, iż Dobry Bóg Ojciec niesamowicie mi sprzyja i skierował mnie do życia na Ziemi, w niesłychanie dynamicznym i przełomowym momencie. Nasze powojenne pokolenie, na świecie zwane boomersami, od eksplozji demograficznej po II Wojnie Światowej, gdzie właśnie w latach 1947 – 1964 rodziło się tylu upragnionych dzieciaków, iż nazwano to pokoleniem baby boom.

Teraz mamy okres, jak to już parokrotnie bywało w historii ludzkości, upadku cywilizacji i dorwania się do władzy skończonych głupców. Na nieszczęście – obrzydliwie bogatych.

Jednakże, zaczęliśmy erę cyfrową – komputery, satelity, telefony i najważniejszy, rewolucyjny element – Internet, co spowodowało, iż nauka, szczególnie ta ścisła: fizyka, chemia, biologia, a za tym technologie, medycyna, styl życia i wiele innych dziedzin – społecznych i technicznych, wystrzeliły do góry jak rakiety.

Wreszcie ta stetryczała i dosyć prymitywna medycyna, która ostatnio przeistoczyła się wyłącznie w robienie kasy i to przez coraz głupszych medyków, dostała solidnego kopa w d. I zaczęła powracać do swojej pierwotnej hipokratesowo – eskulapowej roli.

Nie leczy się wątroby, serca, nerki, czy udaru i zawału – leczy się człowieka.

*****

Dział medycyny, zwany geriatrią, czyli opieka nad zdrowiem seniorów, przyjmijmy (bo się o to ciągle kłócą) powstał w roku 1909, a za ojca tej specjalizacji uważa się Ignatza Naschera, urodzonego we Wiedniu amerykańskiego lekarza. Czyli nie jest to nic nowego.

Przezorny Janusz K. Już w latach 90-tych kupił za niemałe choćby wtedy pieniądze, jedyny na polskim rynku, przetłumaczony na nasz język, podręcznik geriatrii. interesujące to było. Niemalże cała treść tego podręcznika opisywała i analizowała choroby, dosłownie wszelakie, które choćby nie były specyficzne wyłączne dla wieku późnego.

Po paru latach wreszcie zrozumiałem sens tego medycznego podręcznika i jednocześnie podejście całej służby zdrowia do geriatrii.

Te konowały – nie "pełnokrwiści" lekarze po prostu przyjęły jeden standard: - STAROŚĆ TO CHOROBA.

Tylko ja, do q... nędzy chcę być zdrowym starcem!

Zakładam KLUB DŁUGOWIECZNYCH

Najstarszy polski profesor Antoni Rosikoń zmarł w wieku 106 lat

96-letni prof. Eugeniusz Murawski, chirurg dziecięcy wreszcie zdecydował w wieku 96 lat, iż dalej nie będzie pracował na malutkich organach dzieci.

Maria Stańczykiewicz, urodzona w 1907 roku, żyła 109 lat.

Jan Pietrzak 84 lata i sam chciałbym się tak świetnie trzymać w tym wieku.

Mógłbym setki takich długowiecznych, aktywnych seniorów wymieniać. Dodam, iż są niepodważalnymi autorytetami; ludźmi godnymi najwyższego szacunku.

Tymczasem urabiana opinia publiczna kreuje pogląd, iż ludzie starsi to już adekwatnie bezużyteczny fragment społeczeństwa. Bez przerwy chorują, są nieporadni. Więcej z nimi klopotów niż pożytku.

Słyszałem, i to nie raz: - Olać ich! Do piachu z nimi! choćby parę państw zaczęło rozwijać eutanazję – i to nie tylko dobrowolną śmierć, tych nieszczęsnych, co sami tego chcą, ale także właśnie starych, często z demencją, Parkinsonem, czy Alzheimerem, często niestety oderwanych od rzeczywistości, bo tak sobie życzy rodzina, gdyż dziadek jest dla nich "nieznośnym ciężarem'.

Przeżywając swoje lata, by wreszcie znaleźć się na ostatniej prostej i wprost analitycznie obserwując swoje pokolenie stwierdziłem z pełnym przekonaniem, iż człowiek, w swojej większości, w pelni dojrzałym staje się dopiero po 60 roku życia.

Więc czemu nie kultywować takiej każdej osoby, by jak najdłużej służył nam choćby radą, swoim zdrowym rozsądkiem, a często także swoją mądrością?

Przypomnę, iż gdy dzisiejszy zachód wystawia seniorów na śmietnik (chyba iż ma grubą kasę jak Schwab, czy Soros), to w ostatnim Biurze Politycznym Mao Zedonga (około 200 osób) średnia wieku wynosiła 80 lat). Kraje wschodu bardzo szanują swoich rodziców i dziadków. To samo widziałem, choć nie w takim natężeniu, w państwach śródziemnomorskich. Byłem zachwycony tymi rodzinami w Grecji.

I oto proszę, po wybrykach ideologicznych mających wyraźne znamię komunizmu, jak kiedyś hippisi, a w tej chwili Woke, gender, czy BLM – "czarne życia się liczą" wreszcie zaczyna dominować ruch społeczny, który nie tak jak poprzednie bańki, nie mają charakteru destrukcyjnego, tylko przyjazny dla ważnej grupy, którą starano się pomijać, a choćby często upokarzano. To LONGLEVITY. Po polsku DŁUGOWIECZNOŚĆ.

Wreszcie przestano kłamać i ściemniać, iż adekwatnie w tym wieku już kilka można pomóc i odkryto karty medycyny, farmacji i biochemii, coraz bardziej demonstrując, w sposób rzetelny i naukowy, iż jak się odpowiednio zadziała, to bardzo wielu seniorów może spokojnie, w zdrowiu na ciele i umyśle, dożyć tej ciągle magicznej setki.

Po prostu dotychczas nikt tego nie chciał i nikogo to interesowało.

Istnieje jeszcze jeden istotny element wieku emerytalnego. Jest nią dalsza aktywność społeczna.

Tydzień temu dostałem od mojego starego agenta propozycję kontraktu, całkiem atrakcyjnego, do pracy w swojej specjalności, dla norweskiego, dobrze mi znanego i porządnego armatora, z obszarem pracy w solidnym państwie arabskim.

Agent, z którym przecież już sporo lat nie miałem kontaktu, ma moje dane, zna historię pracy, no i wie ile mam lat. Jeszcze dziesięć lat temu, powszechnym standardem było, iż na morzu, na stanowiskach oficerskich niechętnie zatrudniano pracowników powyżej 50 roku życia. A tu proszę – chcą zatrudnić o wiele starszego seniora.

Po przemyśleniu; po bilansie za i przeciw, oraz ocenie poziomu ryzyka, szczególnie zdrowotnego, gdyż klimat tego państwa jest wprost zabójczy, grzecznie odmówiłem i podziękowałem za pamięć.

Lecz tutaj właśnie mamy coś, co również jest ważne dla wielu seniorów. W szczególności dla wszystkich "pracujących głową". A już rozpoznani eksperci i specjaliści powinni być wprost rozchwytywani.

Oczywiście, po osiągnięciu wieku emerytalnego jest wolna wola. Do tego dochodzi stan zdrowia i wyczerpanie zwane często wypaleniem.

Lecz jako lekarz, inżynier, nauczyciel i wykładowca, naukowiec i wiele, wiele innych zawodów, gdy stworzy się dobre warunki, będzie pracować tak długo, jak tylko zechce.

Jednakże przeważają zawody, nie tylko fizyczne, a także na przykład mundurowe, czy o wysokiej odpowiedzialności. Gdzie wyczerpanie jest naturalnie tak duże, iż człowiek musi przejść na urlop bez końca.

Tylko – nie można go porzucić. Państwo nie może powiedzieć: - Dziękujemy, dalej radź sobie sam.

Przywrócenie szacunku seniorom i prawidłowego wizerunku w opinii publicznej jest ważnym zadaniem. Niestety pamiętamy obrzydliwe szczucie lewactwa, a adekwatnie neobolszewii a'la Spinelli, na starych ludzi: - "mohery", "zabierz babci dowód", "dziadersi", i wiele innych innych deprecjujących starszych opinii. Durnie z dzisiejszej koalicji Banda 13 Grudnia, w swoim prymitywnym rozumowaniu zdecydowali, iż każdy Polak powyżej 60 roku życia jest pisiorem, więc trzeba go zwalczać. Gdyby jednak faktycznie chcieli sprawdzić, to więcej niż połowa Polaków emerytów nie kieruje się przywiązaniem do jakiejkolwiek partii politycznej, czy patrzy na lewo, albo prawo, ale kieruje się wyłącznie swoim własnym rozumem i wybiera, a potem wspiera ugrupowania, które są wiarygodne, uczciwe i nie będą szkodzić.

A ty, młody lewacki durniu pomyśl o tym, ze o ile jesteś coś warty, to musisz mieć szacunek do swojego ojca, matki i oczywiście do dziadków i babć. To oni spowodowali, iż jesteś na świecie. Bez nich, niezależnie jaki mają charakter i czy ich lubisz, czy nie, po prostu by cię nie było? Rozumiesz? Przestań stukać w telefon i się przez chwilę zastanów

Jednakże tragiczna strona wszystkich starszych ludzi, nie tylko w Polsce, ale na zachodzie, gdzie ludzie są bogatsi i mogą się wykupić, tragedia jest w opiece medycznej.

Niby jest i u nas ta geriatria, czyli dział medycyny zajmujący się ludźmi starymi, tak, jak pediatria zajmuje się dzieciakami.

Ale to fikcja. Osobiście to sprawdziłem.

Faktycznie starsi ludzie więcej chorują. Szereg chorób pojawia się dopiero w wieku senioralnym. Na dodatek organizm już nie jest taki mocny jak jeszcze niedawno był. ale w medycynie i lecznictwie to są banalne sprawy. Większość chorób jest bardzo typowa i prawidłowe leczenie gwałtownie je pokonuje.

W całokształcie dobrostanu osoby starczej najważniejsze problemy to zdrowie psychiczne, zdrowie fizyczne, oraz obniżenie energii i związana z tym ruchliwość, motoryka ciała, oraz narażanie się na uszkodzenia, złamania, upadki.

Lecz zapewniam, iż wcale tak być nie musi. choćby senior specjalnie nie będzie potrzebował lekarzy i spędzał w poczekalniach przychodni setki godzin rocznie, o ile będzie wiedział, jak utrzymać się w dobrej kondycji. I zostać długowiecznym, bo to nie jakiś rekord, cud, czy coś wyjątkowego, tylko całkiem normalny stan życia, o ile tylko wiesz, co robisz i co robić. Wtedy jako stulatek, pójdziesz sam na spacerek – i się nie zgubisz, popracujesz w ogródku, albo zrobisz coś, co lubisz, poczytasz nową, ciekawą książkę, pooglądasz TV według własnego wyboru i oczywiście w tych czasach będziesz jeszcze aktywnym użytkownikiem Internetu.

A jak cię najdzie, to wychylisz kieliszek koniaku (tata mój regularnie polecał to pacjentom z problemami sercowymi); albo wolisz piwo, to wychylisz kufel (ja osobiście ostatecznie wybrałem białe niesłodkie wina). I nikt nie będzie ci ględził, jak zapalisz papierosa, a choćby cygaro. Oczywiście, iż lepiej nie palić i nie pić. Wiadomo dlaczego. ale gdy jesteś już na drodze z górki, odbieranie tychże tradycyjnych przyjemności, a choćby przyzwyczajeń, to po prostu sadyzm i głupota medyków, których nie obchodzi – jakże ważne – jest dobre samopoczucie.

Poza tym, ja w całości nie wierzę tym oficjalnym zaleceniom WHO – Światowej Organizacji Zdrowia przy ONZ, bo w obliczu tzw. pandemii mogliśmy się przekonać, jaka to zakłamana i skorumpowana instytucja.

A przypadkiem dowiedziałem się, iż Ministerstwo Zdrowia Wielkiej Brytanii nadal rekomenduje, aby pić przyzwoicie tyle, by nie było złego wpływu na zdrowie – i jest to nie więcej niż 14 jednostek [1].

Brytole słusznie wymyślili sobie do pitego alkoholu taką jednostkę:

1 unit to 10 ml, albo 8 gramów, bo to jest mniej więcej tyle ile przeciętny człowiek usunie w czasie jednej godziny.

I oto zajrzałem do kalkulatora [2] i wyszło mi, iż spokojnie wraz z ukochaną, możemy w ciągu tygodnia wysączyć 3 butelki, jakiegoś pysznego rieslinga, gewurtztraminera, tokaju, czy tych wspaniałych gruzińskich cudów, których coraz więcej na naszym rynku (Gruzja wynalazła wino parę tysięcy lat temu).

Ja tutaj nikogo do niczego nie zachęcam, ale chcę zwrócić uwagę, iż potężny pakiet takich zaleceń, jak nie pij, nie pal, zrób 10 000 kroków codziennie, jedz tylko vege, nie jedz mięsa, jedz tylko mięso (dieta carnivore) i jeszce pewnie tysiąc innych, iż to nie ma nic wspólnego ze zdrowiem i to jest wyłącznie czysty biznes – naciąganie ludzi na głupoty, bo na nich ktoś zarobi grube pieniądze. Oczywiście najwięcej ci najwięksi, czyli BIG FARM – wielkie korporacje farmaceutyczne (Pfitzer na szczepionkach na Covid zarobił na czysto 30 miliardów USD).

Oni świadomie robią z nas idiotów i wpędzają w kompleksy. Bo z tego jest kasa. A, iż starsi ludzie są bardziej spolegliwi, to na nich można podwójnie zarobić.

Nie będę tutaj rozwijać tematu kłamstw medycyny i nędzy służby zdrowia. o ile to kogoś pocieszy, to dodam, iż nie tylko polskiej, bo na świecie widziałem fatalną opiekę zdrowia w krajach o niebo bogatszych od Polski.

Więc takie rozważania to bite 20 stron publicystyki nieslychanie krytycznej.

Powtórzę tylko to, co raz mi powiedział w temacie podejścia do starszych pacjentów, gdy już wychyliliśmy parę porcji dobrego drinka, mój dobry znajomy od lat pan doktor, powszechnie ceniony i autentyczny mistrz w zawodzie.

Oto w uproszczeniu jego opowieść:

... Starzy pacjenci dominują w szpitalach, klinikach i przychodniach. To jednocześnie utrapienie, a z drugiej strony złota żyła. Generalnie typowe podejście do seniorów kilka się różni od reszty pacjentów i w dużej mierze zależy od kultury lekarza i personelu medycznego.

Jednakże przeważa pewne zniecierpliwienie i oschłość wobec tych ludzi, bo: - lubią przychodzić z byle katarem i robić to często, zabierając czas, marudzą przy tym i żądają cudu, jak od czarodziei, gdy znowu mają zaparcia, albo kolana bolą, albo co tam jeszcze ich dręczy. To ciężki pacjent i nie wszyscy moi koledzy są dostatecznie cierpliwi.

Jednakże wielu medyków, a w szczególności szefowie, czy właściciele placówek, dobrze wiedzą, iż każdy senior to złota żyła. Bo po pierwsze, senior teraz wiele leków dostaje za darmo, a co jest nieoficjalną tajemnicą zawodową – pacjent jest po to by go leczyć. Natomiast nie jest głównym zadaniem lekarza wyleczenie pacjenta.

O co tu chodzi? Duża grupa lekarzy i oczywiście pracowników instytucji medycznych i farmaceutycznych jest pod potężnym wpływem nie tylko BIG FARM, ale też i mniejszych producentów.

Więc na przykład zdiagnozowanie cukrzycy typu drugiego, to uczynienie z pacjenta dożywotniego odbiorcy całkiem nietanich leków; także za darmo daje się nowemu cukrzykowi nieduży glukometr, nie informując go, iż będzie on musiał już do końca kupować pomiarowe paski do aparatu, gdzieś w cenie 1 do 1,5 zł/szt i których może dziennie zużyć trzy, a czasami choćby dziesięć. Czyli można sobie złapać na długie lata babcię, która na tę wątpliwą, ale zdiagnozowaną cukrzycę, będzie dodatkowo miesięcznie wydawać 300 zł. To dla emeryta niemała suma.

Podobnie jak z tą cukrzycą, z seniorów robi się często dożywotnich pacjentów, bo wszyscy mają problemy z układem krążenia, z cholesterolem, a faceci dodatkowo z prostatą.

Częstym efektem takiej polityki, jest przyjmowanie choćby 10 różnych leków codziennie. I to od poranka zaczynając na czczo na tarczycę, minimum na godzinę przed śniadaniem. Potem jeszcze coś przed posiłkiem; dalej w trakcie lub po jedzeniu. Dalej w południe i na końcu wieczorem. 3/4 seniorów samodzielnie ordynujących sobie te cuda, gubi się, bierze nieregularnie, albo zapomina, lub odwrotnie – weźmie dawkę podwójną, bo zapomniał, iż już 5 minut temu już pastylkę połknął.

Istnieje jeszcze jedno poważne zagrożenie – lekarze przypisujący kolejny lek, na inne dolegliwości, często nie sprawdzają interakcji z lekami branymi już od dawna. A czasami to potrafi być choćby bardzo niebezpieczne dla zdrowia.

Gabinety geriatryczne są przepełnione. ale czy ci specjaliści mają olbrzymie zasoby cierpliwości i empatii? Obawiam się, iż nie.

Więc zdradzę tylko, iż tu ulubionymi pacjentami są dziadkowie i babcie, już nieco wycofani, lekko otępiali, co raczej milczą, nigdy nie dyskutują i bez słowa przyjmują rady i polecenia doktora.

I teraz ciekawa, choć również nieoficjalna i nigdzie na akademiach medycznych, czy instytutach nie zalecana teza: - o ile lekarz prowadzi pierwszy wywiad z seniorem, to oprócz klasycznych badań i standardowym wywiadzie, powinien, gdy nie ma demencji, Parkinsona, czy Alzheimera choćby we wczesnym stadium, zapytać:

A. Czy woli pani/pan spokojną i pogodną starość, bez stresu, niepokoju, zbędnych emocji, czy

B. woli pani/pan choćby się czasem nieco denerwować, choćby wściekać, ale też śmiać się gdy coś śmieszy, ale przede wszystkim mieć czysty umysł, niezłą pamięć i być rozsądnym, jeżeli zawsze się takim było, człowiekiem. Seniorem może nie w pełni sprawnym fizycznie, ale umysłowo przez cały czas na takim poziomie jak po skończeniu studiów, lub choćby po maturze, ale z premią wiedzy i bogatego doświadczenia życiowego.

Tak ci doktor nie powie. Że nie da się jednocześnie wejść do rajskiej krainy Prozacu, benzodiazepin, czy dzisiaj choćby leczniczej marihuany i jednocześnie studiować Arystotelesa, cieszyć się wierszami Norwida i Tuwima i śledzić mądre dyskusje autorytetów.

Albo – albo. Wybieraj.

Na koniec coś jeszcze, o na razie tylko pomyśle Klubu Długowiecznych. Ja już pewien jestem, iż zostalem pierwszym członkiem tegoż i robię wszystko, uczę się, poszukuję, a choćby eksperymentuję w temacie "długiej, świadomej i pogodnej starości".

Praktycznie zacząłem dwa lata temu, gdy własnym sposobem, głównie opierając się na zasadach medycznych mego ojca, zwalczyłem Covid, a potem jeszcze wykaraskałem się z udaru, który szczęśliwie był w kategorii "mikro".

Wtedy właśnie, gdy już liczba przepisanych leków przekroczyła 17 dziennie, powiedziałem – dość. Do roboty. Studiuj, szukaj pomocy, rozmyślaj.

Sam tego nie zrobisz, to inni raczej kilka pomogą.

Na ruch LONGLEVITY w USA natrafiłem zaledwie parę tygodni temu. A tu proszę – nie tylko ja, choć jak podałem od lat zajmuję się dobrą starością, ale choćby Inertia 24 kwietnia 2024 też dała informację. "Równolegle do dynamicznie rozwijającej się AI i jej rosnącej roli w codziennym życiu, w niezwykłym tempie nabiera znaczenia AQ, czyli ‘ageing intelligence’. Idą za nią ogromne inwestycje i nakład prac świata nauki i technologii. Związany z tym trend “longevity” integruje obszary zdrowia z innowacjami i usługami, wyznaczając nowe kierunki i metody osiągnięcia przez społeczeństwo długowieczności." [3]

Więc pomyślcie... i do roooboty!

Wesołe jest życie staruszka

]]>https://youtu.be/qu7Y-Ww6s0w?si=YAlG08XbKl4MHEhm]]>

obert Hołtys - polski fizyk i nauczyciel akademicki, profesor nauk chemicznych w Instytucie Chemii Fizyc
[*] Robert Hołtys - polski fizyk i nauczyciel akademicki, profesor nauk chemicznych w Instytucie Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk. Specjalizujący się w zakresie termodynamiki i fizyki statystycznej, fizykochemii miękkiej materii oraz reakcjach biochemicznych zachodzących w żywych komórkach (źródło: wikipedia.org). W naszym wywiadzie opowiedział o tematach takich jak: cofanie procesu starzenia, hibernacja w celu podboju kosmosu, nieśmiertelność komórek, problemy polskiego szkolnictwa oraz poruszył kwestie fundamentalne, które opisują działanie wszechświata. Zapraszamy do oglądania, nej Polskiej Akademii Nauk. Specjalizujący się w zakresie termodynamiki i fizyki statystycznej, fizykochemii miękkiej materii oraz reakcjach biochemicznych zachodzących w żywych komórkach (źródło: wikipedia.org). W naszym wywiadzie opowiedział o tematach takich jak: cofanie procesu starzenia, hibernacja w celu podboju kosmosu, nieśmiertelność komórek, problemy polskiego szkolnictwa oraz poruszył kwestie fundamentalne, które opisują działanie wszechświata. Zapraszamy do oglądania,

[1] ]]>https://www.nhs.uk/live-well/alcohol-advice/calculating-alcohol-units/]]>

[2] ]]>https://alcoholchange.org.uk/alcohol-facts/interactive-tools/unit-calculator]]>

[3] ]]>https://biznes.interia.pl/raport-best-brands/news-wszyscy-chca-poznac-przepis-na-dlugowiecznosc-trend-longevit,nId,6736918]]>

Idź do oryginalnego materiału