Mastalerek zabrał głos ws. anomalii wyborczych. "Na granicy błazenady i śmieszności"

6 dni temu
Pojawiają się nowe informacje o nieprawidłowościach w wynikach wyborów i postulaty o ponownym przeliczeniu głosów. - W polityce najgorsza jest śmieszność i przegrywający politycy są śmieszni - komentował Marcin Mastalerek.
Mastalerek reaguje na możliwość ponownego przeliczenia głosów
W poniedziałek 9 czerwca szef Gabinetu Prezydenta Marcin Mastalerek w RMF FM odniósł się do postulatów o ponownym przeliczeniu głosów z drugiej tury wyborów prezydenckich 2025. - W polityce najgorsza jest śmieszność i przegrywający politycy są śmieszni. Można wybaczać afery, można wybaczać skandale, natomiast wyborcy śmieszności nie wybaczą. Mamy do czynienia z sytuacją niezwykle śmieszną i ośmieszającą ten rząd - komentował Mastalerek. Co więcej, stwierdził, iż to była najbardziej "nierówna i niedemokratyczna" kampania wyborcza, a władze wykorzystywały wszystkie zasoby państwowe, samorządowe i służby specjalne.


REKLAMA


"Wszyscy widzą, kto rządzi"
- (...) Na koniec ta władza zaczyna popłakiwać, pochlipywać, iż nam opozycja sfałszowała wybory. Opozycja, która nie ma niczego, opozycja, która była niszczona w tej kampanii niedemokratycznymi metodami, miała sfałszować wybory - mówił szef Gabinetu Prezydenta. Stwierdził też, iż jest to "po prostu tak śmieszne, iż ja się dziwię, iż Donald Tusk po prostu na takie rzeczy się godzi". - To jest na granicy błazenady i śmieszności, gdyż wszyscy widzą, kto rządzi, wszyscy widzą, kto kontrolował te wybory - podsumował Marcin Mastalerek. Jego zdaniem nie będzie nowego premiera, bo "Donald Tusk jest najbardziej brutalnym politykiem po tamtej stronie" i - jego zdaniem - "zastrasza koalicjantów".


Zobacz wideo Donald Tusk po wyborach 2025 – przemówienie pełne emocji


Możliwe nieprawidłowości podczas wyborów
Od kilku dni pojawiają się doniesienia o błędnych protokołach z wyborów prezydenckich 2025. W komisji nr 95 w Krakowie w pierwszej turze oddano łącznie 1 569 głosów, z czego 550 na Rafała Trzaskowskiego, 221 na Sławomira Mentzena, a 218 na Karola Nawrockiego. Jak wynika z protokołu, w drugiej turze w tym samym lokalu zagłosowały 1 672 osoby, ale tym razem najwięcej głosów uzyskał Karol Nawrocki - 1 132. Rafałowi Trzaskowskiemu przypisano 540 głosów, czyli o 10 mniej, niż zdobył w tej samej komisji w pierwszym głosowaniu. Głosowały tam tylko osoby ujęte w spisie. To niejedyny przypadek, bo władze Mińska Mazowieckiego poinformowały, iż do podobnej pomyłki doszło w komisji nr 13.


Co będzie dalej?
Teraz Państwowa Komisja Wyborcza (PKW) spotka się, żeby omówić medialne doniesienia o nieprawidłowościach w komisjach wyborczych - pierwsze posiedzenie w tej sprawie odbędzie się już w poniedziałek 9 czerwca. Z kolei we wtorek 10 czerwca odbędzie się pierwsze niejawne posiedzenie Sądu Najwyższego związane z protestami wyborczymi. Do tej pory otrzymano 39 protestów wyborczych. Dotyczą one między innymi błędów w protokołach wyborczych komisji czy zaświadczeń o prawie do głosowania poza miejscem zamieszkania. Skargi można składać do 16 czerwca.
Więcej: Przeczytaj również artykuł "Skandaliczny błąd w komisji. Chodzi o głosy na Trzaskowskiego i Nawrockiego. Teraz się przyznają". Źródła: IAR, Poranna rozmowa w RMF FM, Gazeta.pl
Idź do oryginalnego materiału