Masowe zwolnienia na Śląsku WIDEO

1 miesiąc temu

Grupowe zwolnienia w kilku dużych zakłdach w województwie śląskim. Najpierw informację o zwolnieniu kilkuset pracowników zapowiedział Yakazi Automotive w Mikołowie, kilka dni temu PKP Caro, a teraz Polska Grupa Górnicza. Łącznie na dziś to ponad dwa tysiące osób, które niedługo mogą pozostać bez zatrudnienia. I o ile w przypadku zakładu Yazaki i spółki PKP Cargo to realny problem dla setek wyspecjalizowanych osób, tak w PPG zwolnienia mają dotyczyć pracowników z prawem do emerytury. Fatima Orlińska.

Według informacji, które można znaleźć w sieci, pracownicy Polskiej Grupy Górniczej przygotowują się do wyjazdu do Warszawy, by zaprotestować przeciwko zwolnieniom, które zapowiedziała spółka. Związkowcy z Sierpnia 80 twierdzą, iż zwolnienia są w pełni uzasadnione, ponieważ dotyczą pracowników, którzy przed 1 lipca nabyli uprawnienia emerytalne.

– W górnictwie bardzo ciężko walczyliśmy o to, żeby móc odchodzić po 25 latach pracy dlatego, iż to jest ciężki zawód. I w tej chwili nie możemy udowadniać, iż to jest zawód na tyle lekki, iż można pracować kolejne lata. Niektóre z tych osób pracują trzy, pięć, osiem lat dłużej, to są głównie pracownicy dozoru. Blokują szansę awansu dla młodszych ludzi, więc ja tutaj nie widzę żadnej krzywdy – mówi Bogusław Ziętek, przewodniczący Komisji Krajowej WZZ Sierpień 80.

Zwolnienia w PGG mają dotyczyć łącznie 435 pracowników. Jak tłumaczy prezes, konieczność redukcji ma wynikać z trudnej sytuacji finansowej spółki. To z kolei spowodowane jest faktem, iż polska energetyka nie odbiera węgla z PGG, a wydobycie w ciągu pięciu lat spadło z 30 mln ton węgla do około 17 mln ton dziś.

„Plan dotyczy wyłącznie osób z uprawnieniami emerytalnymi. Spółka nie planuje żadnych zwolnień grupowych w stosunku do innych osób aniżeli pracownicy, którzy nabyli prawo do emerytury. Pracujemy również nad programem dobrowolnych odejść, ale – jak wskazuje sama jego nazwa – odejście nastąpi na specjalnych warunkach i tylko wtedy, gdy pracownik dobrowolnie wyrazi chęć rozwiązania umowy o pracę. Zarząd PGG S.A. za wszelką cenę chce dotrzymać zapisów umowy społecznej dla górnictwa” – czytamy w przesłanym nam komunikacie prezesa PGG Leszka Pietraszka.

W trudniejszej sytuacji są pracownicy PKP Cargo i PKP Cargo Tabor. W województwie śląskim grupowe zwolnienia mają dotyczyć łącznie blisko 1400 osób z dwóch zakładów, a w skali kraju to ponad 4 tysiące pracowników. Obecny zarząd tłumaczy, iż to potrzeba ratowania spółki przed upadkiem, której zadłużenie przekracza 5 mld złotych, a doprowadzić do tego miał poprzedni rząd. W zeszłym tygodniu, w ramach sprzeciwu pracownicy organizowali pikiety, dopominając się o przygotowanie planu naprawczego.

– Po tej naszej pikiecie czwartkowej, w piątek przewodniczący komisji sekcji krajowej NSZZ Solidarność Janek Grymel i przewodniczący sekcji Jan Majder spotkali się z panem prezesem infrastruktury panem Malepszakiem, rozmawiali odnośnie tych spraw związanych ze zwolnieniem grupowym. Niestety do żadnego porozumienia nie doszli, ponieważ prezes Wojewódka powiedział, iż jedynym wyjściem są zwolnienia grupowe, z którymi my się nie zgadzamy, bo uważamy, iż są inne sprawy, które możemy wprowadzić. Mniej drastyczne dla pracowników – mówi Jerzy Sośnierz, przewodniczący „Solidarności” w PKP Cargo Południowy Zakład Spółki.

W sprawę zwolnień w PKP Cargo od kilku dni angażuje się były premier. Mateusz Morawiecki przyjechał do Tarnowskich Gór, by rozmawiać ze związkowcami. PKP Cargo od zeszłego tygodnia jest w postępowaniu sanacyjnym, co oznacza, iż zyskała tarczę ochronną i możliwość restrukturyzacji. Swoje miejsca pracy ma stracić również blisko 80% załogi w zakładzie Yazaki Automotive w Mikołowie. Z 230 osób typowanych do zwolnienia, część podpisała już porozumienia.

– Zawiera ono to, iż pracownik pozbywa się wszystkich roszczeń wobec pracodawcy i to jest to, co pracodawca proponował, iż ma zagwarantowane siedem wynagrodzeń plus dziesięć tysięcy. Ci co nie mieli ochrony to nie mieli tak naprawdę wyjścia. Konsultacje na poziomie rady europejskiej nie rozpoczęły się, zarząd w ogóle nie ma zamiaru rozmawiać z nami. Poinformował nas i nie widzi potrzeby rozmawiania z radą europejską na ten temat – mówi Katarzyna Grabowska,

Pracownicy Yazaki przyznają, iż nie do końca wiedzą, jaka jest motywacja pracodawcy zwalniającego masowo pracowników produkcji. Uważają, iż zostali oszukani, ponieważ od ostatniej redukcji miała zostać wprowadzona pełna automatyzacja zakładu, a nic w tym kierunku nie zrobiono. Jak taka sytuacja, która dotyczy kilku tysięcy osób wpłynie na sytuację ekonomiczną w regionie?

– o ile popatrzymy tylko na tych, którzy stracą miejsca pracy, to jest pytanie o to, jak gwałtownie odnajdą się na rynku pracy znajdując inne miejsca zatrudnienia. Ale gdzieś po drodze do tego małych podmiotów, mikropodmiotów, na przykład sklepików, w przykład wodę czy posiłek, po drodze do tego podmiotu, w którym przecież chwilę wcześniej pracowało czasami kilkaset osób więcej. I dzisiaj tych osób tam nie będzie – mówi dr Bartłomiej Gabryś, ekonomista Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

W efekcie czego dla tych mikropodmiotów powiązanych z większymi firmami, może to być lub nie być. Dlatego pełną skalę efektów zwolnień, formalnie dotyczących około dwóch tysięcy osób, będzie można ocenić dopiero za jakiś czas.

Idź do oryginalnego materiału