Marine Le Pen: Rosja nie jest zagrożeniem

myslpolska.info 3 godzin temu

Czy zgadza się Pani z poglądem Emmanuela Macrona, iż „Rosja przekształciła konflikt ukraiński w konflikt globalny”? Czy zgadza się z nim Pani, gdy stwierdza, iż rosyjskie „zagrożenie egzystencjalne dotyczy nas i nie zna granic”?

– Teraz, być może po raz pierwszy od trzech lat, otwiera się perspektywa pokoju na Ukrainie, a Emmanuel Macron wzywa nas do przygotowania się do wojny. Rozumiem, dlaczego Francuzi są zagubieni! Jego orędzie jest zaskakujące. Od 2017 roku Emmanuel Macron jest prezydentem, który doprowadził do rozbrojenia naszej suwerenności, a teraz nagle doznaje w tym względzie objawienia. Chyba, iż pomyli suwerenność z zniewoleniem, proponując przejście od podporządkowania Stanom Zjednoczonym do podporządkowania Unii Europejskiej.

Czyli „zagrożenie rosyjskie” nas nie dotyczy?

– Naród musi zawsze bronić się przed niebezpieczeństwami, a wszystkie wielkie mocarstwa są w rzeczywistości zagrożeniem. Fakt, iż Donald Trump został wybrany, przypomina nam, iż kraj może zmienić swoje stanowisko: nawiasem mówiąc, taka jest zasada istnienia suwerennych narodów! jeżeli chodzi o Francję, to rozmach nadany przez generała de Gaulle’a pozwolił nam stać się mocarstwem nuklearnym z pełnoprawną armią. To sprawia, iż jesteśmy autonomiczni i niezależni.

Czy Pani zdaniem Rosja jest dziś dla Francuzów problemem numer jeden w hierarchii zagrożeń?

– W pełni zgadzam się z opinią François Fillona: głównym zagrożeniem pozostaje fundamentalizm islamski. Jestem o tym tak przekonana, iż choćby gdy Emmanuel Macron mówił, iż NATO doświadcza „śmierci mózgowej”, zaproponowałam, aby ta organizacja zmieniła swoją misję i stała się instrumentem walki z fundamentalizmem islamskim. Nie mówiąc już o tym, iż jest mało prawdopodobne, by Rosja dążyła do zdobycia Paryża, jeżeli w ciągu trzech lat nie poczyniła większych postępów na Ukrainie.

Kreml oskarża Francję o to, iż jest „zagrożeniem” dla Moskwy. Władimir Putin potępia „upadek” Europy i oskarża ją o zmuszenie go do inwazji na Ukrainę… Czy Rosja rzeczywiście jest w stanie wojny z Zachodem?

– Władimir Putin ewoluował w kierunku większej wrogości wobec Zachodu. Ale to, iż jest on wrogo nastawiony do Europy, nie oznacza, iż pójdzie przeciwko niej na wojnę! Nie ma potrzeby doprowadzać wszystkiego do absurdu. W geopolityce adekwatnym postawą jest widok z góry. Zwłaszcza, iż ekspert ds. Rosji ostrzegł mnie kiedyś: „Bądź ostrożna, bo za Władimirem Putinem stoją ci, którzy są znacznie bardziej wrogo nastawieni do Zachodu niż on”. I jestem skłonna się w to wierzyć.

Czy można powiedzieć, iż osiemdziesiąt lat po II wojnie światowej wkroczyliśmy w „nową erę”?

– Wyraziłem już swoją opinię na temat zagrożeń związanych z tak nagłym zaprzestaniem pomocy dla Ukrainy, na co prezydent USA wyraził zgodę. Ale czy to nie było do przewidzenia? Donald Trump, którego wszyscy obserwowali, bo był już u władzy, ma jedną poważną wadę w oczach francuskich polityków: dotrzymuje obietnic. Obiecał pokój i dołoży wszelkich starań, aby tak się stało. jeżeli chodzi o „nową erę”, o której mówi Emmanuel Macron, to tak naprawdę chodzi o wielki powrót państw narodowych. Najwyraźniej nie może tego zrozumieć, ponieważ narusza to jego obraz świata, ale jest to rewolucja porządku światowego. Jest to pogrzeb globalizacji, która już wcześniej stawała się coraz słabsza. To sprawia, iż wybija nasza godzina.

W tym kontekście, czy potrzebujemy więcej czy mniej Europy?

— Nie należy mylić państw Europy z Unią Europejską. Unia Europejska to „seryjny rabuś”, który wykorzystuje każdy kryzys do uzurpowania sobie nowych uprawnień. Tak było podczas kryzysu uchodźczego w 2015 r., tak było w przypadku opieki zdrowotnej podczas kryzysu COVID w 2020 r., może tak być w przypadku kryzysu zadłużeniowemu i tak może być teraz, z powodu kryzysu na Ukrainie. W rzeczywistości chcą stworzyć europejską armię pod europejską kontrolą. Gdybyśmy jednak mieli armię europejską, nasi żołnierze już walczyliby na Ukrainie. Dodam jeszcze, iż zapowiadane przez Ursulę von der Leyen wspólne zakupy uzbrojenia oznaczają nie tylko to, iż faktycznie ustanowimy wspólne zarządzanie, ale także to, iż zwiększymy naszą zależność od Stanów Zjednoczonych tu i teraz, bo odbudowa europejskiego przemysłu obronnego potrwa dziesięć lat.

Spotkała się Pani z Viktorem Orbanem, który publicznie poparł Donalda Trumpa. Czy zgadza się Pan z nim w kwestii konfliktu rosyjsko-ukraińskiego?

– Viktor Orban i ja jesteśmy sojusznikami. Jesteśmy sprzymierzeńcami fundamentalnej idei – jeżeli chodzi o suwerenność narodów. Oznacza to, iż jesteśmy gotowi wspólnie wyrazić sprzeciw. Co więcej, statut naszej grupy w Parlamencie Europejskim stanowi, iż dyplomacja jest częścią suwerenności każdego narodu. Nie ma więc potrzeby szukania wspólnego czy jednolitego stanowiska w dziedzinie stosunków międzynarodowych.

François Hollande mówi, iż Donald Trump „nie jest sojusznikiem” Francji…

– Były prezydent nie powinien tak mówić. jeżeli François Hollande naprawdę tak uważa, to czy oznacza to, iż uważa, iż Francja powinna opuścić NATO? Bo z definicji nie można utrzymywać „sojuszu” z krajami, które nie są sojusznikami…

Mówiąc o odstraszaniu nuklearnym, Emmanuel Macron powiedział, iż chce „otworzyć strategiczną dyskusję” na temat ochrony „naszych sojuszników na kontynencie europejskim”, precyzując, iż „decyzja zawsze była i pozostanie w rękach prezydenta”. Czy konieczne jest otwieranie tej dyskusji?

– Emmanuel Macron przekonuje, iż filozofia odstraszania opracowana przez generała de Gaulle’a uwzględniała już fakt, iż żywotne interesy narodu mogą obejmować pewne interesy ogólnoeuropejskie. Ale jeżeli nie ma w tym nic nowego, to po co znowu o tym mówić? Zauważyłam, iż za każdym razem, gdy Prezydent Republiki zabiera głos na ten temat, wznieca pożar. Świadczy to o tym, iż głowie państwa faktycznie zależy na zmianie paradygmatu, by odpowiedzieć na oczekiwania zwłaszcza Niemiec. Francuska doktryna odstraszania nuklearnego jest prosta: nie znamy dnia, godziny, przyczyn ani miejsca. Myślę, iż nie trzeba tego zmieniać.

Na Ukrainie byli politycy z wielu państw. A Pani?

– Nie muszę jechać na Ukrainę, aby zdać sobie sprawę z realiów wojny. Dlatego tak bardzo się jej boję. Wiem, iż wojna jest straszna. Nie mogę o tym mówić z taką nonszalancją, z jaką mówią ci, którzy tłumaczą, iż trzeba iść na wojnę z Rosją.

Stosowana przez Donalda Trumpa metoda „osiągania pokoju” poprzez bezpośrednie negocjacje z Rosją jest zupełnie inna niż proponowana przez Panią „konferencja międzynarodowa”. Czy mam rację?

– To stanie się jasne dopiero na końcu. W chwili naszej rozmowy nie wiem, czy uda mu się osiągnąć pokój. Ale przede wszystkim obawiam się, iż negocjacje pokojowe będą prowadzone wyłącznie między Rosją a Stanami Zjednoczonymi.

Czy więc nie jest już za późno?

– Nie sądzę. Przy stole negocjacyjnym muszą zasiąść kraje europejskie, a przede wszystkim Francja. I muszą zrobić wszystko, co konieczne, aby uniknąć nowego „traktatu wersalskiego”. Innymi słowy, traktat pokojowy, który zawiera wszystkie zalążki przyszłej wojny.

Za: „Le Figaro”

fot. profil fb Marine Le Pen

Idź do oryginalnego materiału