Marek Baterowicz: NADCHODZI NEO-TOTALITARYZM
W roku feralnym Anno Domini 2023 mało się mówiło o imprezach kultury, o wydawanych książkach, gdyż dzika opozycja z widmem Tuska na czele, krążącym jak głodny wilk w dorzeczu Wisły i miotającym antypisowskie łgarstwa, zajmowała głównie nasze umysły. A przecież u progu wiosny wielkim wydarzeniem było wydanie nowej książki Bronisława Wildsteina w PiW-ie, zaś wieczór promocyjny prowadził prof. Andrzej Nowak. Tytuł owej książki – “Wobec wojny, zarazy i nicości” – mówi już wiele, a jeszcze więcej Autor na jej stronach, który zapowiada iż oto rodzi się na naszych oczach nowy totalitaryzm mający też ambicję fundamentalnej przebudowy naszej rzeczywistości poprzez atomizację ludzkiej zbiorowości. Jego celem jest rozbicie wszystkich istniejących struktur społecznych oraz narzucenie przemocą nowych, te natomiast miałyby już służyć totalitarnej utopii – prawie jak u Orwella. W takim razie pierwszą ofiarą byłaby demokracja, także wymiar sprawiedliwości, co też od grudnia 2023 oglądamy w działaniach “rządu” Tuska albo raczej grupy o charakterze przestępczym, o co z takim animuszem tuskowa mafia oskarża dziś przewrotnie Zbigniewa Ziobro. Mamy zatem już demokrację poranioną łomami oraz innymi instrumentami sił porządkowych, także brutalnością “prokuratury”. Z III RP zostało już tylko liche rusztowanie tak jak było na samym początku w 1989, a adekwatnie wygląda ono znacznie gorzej. Wildstein wskazuje, iż klasą panującą a odpowiedzialną za odgórną przebudowę świata i człowieka jest światowa oligarchia, która prowadzi nas do totalitarnej rzeczywistości. Pełna zgoda, sam pisałem kiedyś w “Gazecie Polskiej” o roli oligarchów w Platformie Obywatelskiej. Nie można jednak pominąć tego, iż nasz kraj poddany jest tej brutalnej presji na życzenie unijnych elit Unii Europejskiej rzekomo tak dbających o demokrację, a choćby praworządność. W haniebnym procesie destrukcji III RP i jej demokracji biorą też żwawy udział relikty peerelowskie dość licznie jeszcze reprezentowane w Sejmie, a raczej w wulgarnej karczmie jaką stał się nasz Sejm w owej III RP dotąd nie oczyszczonej z odpadów PRL-u. Widzi to chyba każdy na ekranie TV, odbijającym krzyki niektórych posłów, poniżających gmach demokracji, a także własną godność. Bronisław Wildstein świadom jest tego, wydał przecież kiedyś inną książkę “Długi cień PRL-u czyli dekomunizacja, której nie było” ( Kraków, Arcana, 2005, str. 253). Tam, jak w lustrze, widzimy chore, brudne i gwałcące organy Temidy wydarzenia: „Zomowcy, zabójcy górników z “Wujka”, przed sądem zachowywali się wyzywająco. W trakcie procesu czytali oraz komentowali gazety, zwłaszcza “Nie”, grozili rodzinom i przyjaciołom ofiar. Wszystko to jakoś nie przeszkadzało sądowi.” ( str.113). Dodajmy, iż podczas tego procesu zjawiał się też Michnik wzywając sędziów do wydania łagodnych wyroków, nie sprawiedliwych. Sceny te przedstawiają upadek wymiaru sprawiedliwości, upadek jeszcze peerelowski, z którego nie podźwignęła się Temida w III RP. Wildstein pisze dalej o procesie generałów SB, zwierzchników zabójców ks. Popiełuszki oraz o wielu, wielu sprawach czy procesach, także o krzywdzie np. niezależnego biznesmena Romana Kluski, którego zniszczono brutalnie, ponieważ w mniemaniu byłych komunistów tylko peerelowska nomenklatura miała być autorem gospodarczego sukcesu Polski. ( str.134). A w ogóle to – jak też przypomina Autor – według starej gomułkowskiej zasady “towarzyszy nie wolno nam krzywdzić”, gdy w latach 80-tych młodzi przedsiębiorcy, spoza nomenklatury, mawiali “trzeba mieć swojego ubeka”. Pan Kluska, człowiek uczciwy, go nie miał, co stało się przyczyną jego tragedii. Casus Kluski rozwija Wildstein również w swej innej książce “Moje boje z III RP i nie tylko” (W-wa, Fronda, 2008) , gdyż jego zdaniem sprawa Kluski musi zostać wyświetlona podobnie jak sprawa Rywina. Pisze też Autor, iż Kluska nie należał do dominującego w III RP post-komunistycznego układu, prowadził szeroką działalność charytatywną i wspomagał Kościół katolicki ( vide op. cit. str.38-46). Obie te książki Wildsteina są lekturą obowiązkową dla wszystkich Polaka, kto pragnie zrozumieć obecną tragedię naszej Ojczyzny, w której umorzone śledztwa w sprawie morderstw Pyjasa czy ks. Jerzego wołają o pomstę do nieba, a listy afer ukazują straszliwy stan korupcji. choćby Michnik, stojący po stronie tzw. ludzi “honoru” i WRON-okracji czyli peerelczyków, nie mógł negować wszechobecnej korupcji, maniakalnych aferzystów. A dziś toleruje ich oraz popiera Tusk, walczący zawsze z CBA. Nie mogę brnąć dalej w omawianie tych niezwykle ważnych książek Bronisława Wildsteina, ponieważ dziś tematem jest jego najnowsza książka “Wobec wojny, zarazy i nicości”, książka mało optymistyczna, gdyż przyznaje w niej, iż od traktatu z Maastricht rozpoczął się proces budowy federalnej Europy, likwidującej narodowe odrębności, także suwerenność państw członkowskich UE. Zarówno brukselska biurokracja jak i globaliści tworzą system coraz ściślejszej kontroli nad wszystkimi aspektami życia społecznego. Ten rodzaj totalitaryzmu czy totalizmu dąży do odebrania ludziom tradycyjnych form kultury i wspólnot rodzinnych, religijnych i narodowych. Tym samym doprowadzi jednostki do osamotnienia, też bezradności wobec panujących centrów władzy i kapitału. Taka władza kilka się różni od wszechwładnej dyktatury wyrosłej z błędnego marksizmu, skorygowanego słusznie w 1891 przez papieża Leona XIII. Filozoficzne majaczenia Marksa czy plany unijnych elit są równie zabójcze dla człowieka, ale czy można się temu dziwić, skoro w Trewirze elity z UE wzniosły pomnik temu czcicielowi Szatana i podżegacza nienawiści między klasami, nienawiści później przeniesionej do walki z Zachodem. To przecież kraje komunistyczne podgrzewały “zimną wojnę”, a dziś trójkąt Rosji, Chin i Korei północnej grozi otwartą wojną, by zniszczyć wolny świat z demokracją włącznie. Paradoksem jest to, iż zachodnia Europa jakby też dążyła do unicestwienia demokracji oraz tradycyjnych swobód, ale kieruje się tu innymi motywacjami, a interesy Berlina stoją w tej “pierestrojce” UE ponad interesami pozostałych państw członkowskich. A za pozorami emancypacji stoi – jak słusznie sądzi Wildstein – nihilizm. Wiele z tego zła przyszło do nas też z przeszłości PRL-u, bo jak pisał pan Wildstein w “Długim cieniu PRL-u” opresyjne państwo komunistów miało zniszczyć całą tkankę społeczną, tradycyjną kulturę, aby naprzeciw swojej wszechwładzy pozostawić wyłącznie samotne jednostki” ( str.206), a zatem zmierzali również do atomizacji jak w niechlubnym projekcie globalistów.
Jaka propozycja więc dla ludzkości ? Autor opowiada się za afirmacją rzeczywistości, przyjęciem człowieka i świata z jego ułomnościami, ale i pięknem, nierównościami czy nieobliczalnością. Protestuje zatem przeciw matematycznym kalkulacjom projektu “Nowego Wspaniałego Świata”, dyktatowi naukowych poglądów, a preferując myśl Erica Voegelina przyznaje Wildstein, iż konglomerat ideologii ustawiających nasze życie to nowa wersja gnozy uznającej radykalne zło świata oraz dążącej przy pomocy oświeconych elit do jego naprawy. Być może korpus ideologii jest dziś rozproszony, ale wystarczy by nas łączyła demokracja, praworządność, szacunek dla przykazań i dla ewangelii w suwerennym kraju. Demokracja jeszcze się trzyma w wielu krajach planety, choćby w ramach UE. Jej dewastacja ogarnęła jednak Polskę. Przyznam, iż u schyłku XX-ego wieku, ufałem iż po upadku komunizmu czeka nas Wiek Złoty a dziś widzę, iż byłem naiwny, kiedy w mojej Ojczyźnie grasują hordy bezkarnych ex-towarzyszy, a swoją bezkarnością zarażają rzesze peerelczyków. U schyłku XX-tego wieku, gdy żyłem na emigracji w Madrycie, a Bronisław Wildstein w Paryżu to Nadzieją łączył nas “Kontakt”, miesięcznik NSZZ Solidarność...Nie sądziłem, iż złe moce są w stanie rozbić ( zatomizować?) naród i wielką sprawę Solidarności. Jej podstawowe idee nie umarły, przez cały czas więc wierzę i stale podtrzymuję płomyk Nadziei, jakkolwiek nie można lekceważyć demolowania demokracji w III RP przez mafijny “rząd” Tuska, a w dodatku na zlecenie Unii Europejskiej, rzekomej strażniczki praw i praworządności, także demokracji. Kiedy w 2008 pan Wildstein wydał książkę “Moje boje z III RP” ( polecam ją serdecznie dla przemycia oczu!) to właśnie dobiegał rok pierwszego premierostwa ( czyli korupcyjnej euforii!) Tuska. A Zbigniew Ziobro udzielił wywiadu dla “Gazety Polskiej” ( 30.7.2008) pod znamiennym tytułem “Polska rządzi szajka”...Była to prawda, dziś trwa drugi okres wygaszania Polski, a ta szajka niszczy nasz kraj podług instrukcji z UE, Tusk jest przecież pupilkiem ( też agentem) jej elit. Nic więc dziwnego, iż Ziobro – zawsze ścigający gangi jako prokurator - jest ponownie na muszce Tuskowej “prokuratury” mimo jego stanu zdrowia. Nie wiemy co będzie z jego immunitetem (07.11.2025 Zbigniew Ziobro został pozbawiony immunitetu, wyrażono również zgodę na jego zatrzymani- red), ani co stanie się, jeżeli kolesie Tuska ostatecznie unicestwią nam III RP, ten owoc niedojrzały... Czy dopiero wtedy Polacy się obudzą? Może wtedy zrozumieją tę diagnozę Wildsteina: “III RP nie została zbudowana od nowa jako państwo demokratyczne. Jest owocem przerabiania i dostosowywania PRL do nowych warunków ze wszystkimi ułomnościami i niekonsekwencjami tego stanu rzeczy” ( vide “Moje boje z III RP” ( 2008, str.49). Tak, oddano nam do rąk PRL-bis nazywając ów twór III RP...Był to majstersztyk obłudy okrągłego stołu.
Marek Baterowicz
***
Marek Baterowicz ( ur.1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 w Sydney i 2017 w Warszawie) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.(www.polskacanada.com/aux-vents-conjures-par-marek-batter














