Marek Baterowicz: Dziwne koncepty Kardynała (i gry Yad Vashem)

solidarni2010.pl 6 dni temu
Felietony
Marek Baterowicz: Dziwne koncepty Kardynała (i gry Yad Vashem)
data:09 grudnia 2025 Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać....

Gdy Anthony Sharwood przypomniał z końcem 2024 (i po angielsku, co jakże zwiększyło liczbę czytelników), iż Królestwo Polski było rajem dla Żydów, powiało nadzieją. Nadzieją, gdyż owa prawda wytrąca polakożercom oręż antysemityzmu, którym atakowali nas wielokrotnie za rzekomą niechęć czy uprzedzenia wobec narodu Jezusa i Maryi. Niestety, euforia ta trwała krótko, bo oto niedawno Instytut Yad Vashem oznajmił urbi et orbi: “Polska była pierwszym krajem, gdzie Żydzi zostali zmuszeni do noszenia wyróżniającej ich odznaki w celu odizolowania ich od otaczającej ludności” – jak czytamy w nr.49 „Sieci” (vide Jerzy Szmit “Antypolonizm czy niezręczność?”, 1-7 grudnia 2025). Dlaczego Instytut Yad Vashem tym kłamstwem kala naszą historię? Po pierwsze podobne nakazy przychodziły z Rzymu, nie były wyrazem woli polskich władców, ale właśnie w Polsce były one omijane, co zmusiło papiestwo w wieku XIII do reakcji: “Legat Gwido w bardzo ostry sposób przypomniał o obowiązujących ograniczeniach dla Żydów. Nakazał im mieszkać tylko w getcie, nosić śpiczaste czapki i inne ośmieszające znaki, zabronił też chrześcijanom zadawać się z nimi i siadać do stołu, ale jednocześnie zobowiązywał izraelitów do równych z katolikami świadczeń na rzecz kleru. Prawa takie istniały wówczas w całej katolickiej Europie, ale w Polsce ważono je lekce. Zachowały się wiadomości o specjalnym piśmie papieskim, karcącym Polaków za nadmiar liberalizmu i swobodne przestawanie z Żydami.” ( Paweł Jasienica, “Polska Piastów” ( W-wa, PiW, str.165). A prześladowania Żydów zdarzały się jedynie w tych miastach (Poznań, Kalisz, Kraków ), w których dominował patrycjat niemiecki jak pisze także Jasienica ( op. cit., str.240) i jedynie w średniowieczu, szczególnie w czasie zarazy roku 1349. Dodać wypada, iż – jak czytamy w tomie Józefa Kraszewskiego “Wizerunki książąt i królów Polski” (W-wa, 1888, Nakład Gebethnera i Wolffa, str.159/160) : “Później, w r.1538, nakazano starozakonnym nosić żółte czapki, ale niedługo za Zygmunta Augusta uwolniono ich od tego zwyczaju, którego podobno nigdy nie przestrzegali. (...)Commendoni wzmiankuje, iż za jego czasów jeszcze i szable nosili, a za króla Zygmunta III, w opisie podróży Gaetana, czytamy o Żydach z brodami i długimi pejsami, w jarmułkach i czapkach lisich. Ba, gdybyż to tylko o nakrycia głów chodziło… Pewne lobby nieustannie pracuje nad zmianami i wykoślawianiem genezy Holokaustu. Zaraziło tym choćby Kardynała Grzegorza Rysia, który niestety snuł kiedyś rozważania o Zagładzie, podejmując niezwykle śmiałą tezę, iż chrześcijaństwo było…koniecznym warunkiem Holokaustu!? ( przypomniał to niedawno red. Paweł Lisicki w “Do Rzeczy”) I takim sofizmatem kardynał próbuje sugerować, iż Holokaust wyłonił się z chrześcijaństwa? Jakże prymitywne to uproszczenie, a przypomina wizję Elie Wiesela, dla którego wszystkie ofiary były Żydami, a wszyscy kaci chrześcijanami... (!), powoli, bo tu warto też zastanowić się czy luterani lub protestanci, przeważający w SS i armii, byli tymi samymi chrześcijanami co katolicy?

Ano niezupełnie, w dodatku Holokaust w istocie wyłonił się z zatrutych miazmatów “Mein Kampf” zaś jego autor nie czuł żadnej więzi z chrześcijaństwem. A jak mówią nam świadectwa Polaków ratujących często Żydów podczas okupacji, to chrześcijaństwo było właśnie źródłem autentycznego a n t i d o t u m przeciwko Zagładzie! Polacy robili to nie tylko ze współczucia dla swych współ-braci prześladowanych przez Niemców, ale też “w imię Miłosierdzia Bożego” – jak np. państwo Maria i Karol Kazuro, ukrywający przez cztery lata 4-osobową rodzinę Gordonów (vide Janina Hera, “Polacy ratujący Żydów”, W-wa,2014, str.241). Przeżyli także wojnę, mieli szczęście w przeciwieństwie do rodziny Ulmów, Samarytanów z Markowej, których Niemcy rozstrzelali wraz z siedmiorgiem dzieci, a papież Franciszek uhonorował ich męczeństwo beatyfikując w 2023. Państwo Ulmowie również ukrywali Żydów z chrześcijańskiego miłosierdzia, to była zasadnicza motywacja Polaków ratujących życie “bliźniego swego”, wbrew niebezpieczeństwom, ryzyku z tym związanych. Tysiące Polaków podejmowało to ryzyko, niestety tysiące też straciło życie, kiedy Niemcy znajdowali kryjówki lub korzystali z donosu. W tych warunkach podejmowanie pomocy Żydom było aktem ogromnej odwagi. Ale widocznie rację miał pewien Australijczyk mówiąc, iż Polacy są “people of heroic virtues”. To samo powiedział kiedyś choćby Adam Michnik (znany częściej jako anty-Polak): “...w takich czasach zdobyć się na ten rodzaj heroizmu oznaczał bycie kimś absolutnie niezwykłym” ( Janina Hera, idem, str.33).

W 1959 Józef Materklas, który ratował Żydów we Lwowie, przedłożył projekt pomnika ku czci tych, którzy “niosąc pomoc Żydom, oddali swe własne życie”. List w tej sprawie skierował do “Trybuny Ludu” i do poselstwa Izraelu w Warszawie. Niestety, pomnika nie postawiono, a pan Materklas nie otrzymał choćby odpowiedzi z izraelskiego poselstwa. Wynika z tego, iż ofiary poniesione przez Polaków w obronie Żydów mają być przemilczane, komuś na tym zależy.

Byłoby lepiej, gdyby krakowski metropolita, kardynał Ryś, ponoć sukcesor św. Jana Pawła II, poparł ideę takiego pomnika zamiast rozwijać jakiś dziwny koncept Holokaustu, szargający dobre imię chrześcijaństwa. To przecież chrześcijaństwo natchnęło tysiące Polaków do ratowania żydowskich braci w okupowanej przez Niemców Ojczyźnie. Chrześcijaństwo nie było “warunkiem koniecznym” ( rzadki to absurd!) dla powstania Holokaustu, ale stało się autentycznym antidotum przeciwko Zagładzie. Także księża, kościoły i klasztory brały udział w wielkiej akcji ratowania Żydów, co potwierdzają nam liczne świadectwa. KARDYNALE, lepiej przejrzeć późno niż wcale…

Marek Baterowicz

Od redakcji:

Zachęcamy do nabycia wydanej przez nasze stowarzyszenie książki Marka Baterowicza - opowieści o"wojnie jaruzelskiej"- ZIARNO WSCHODZI W RANIE

[email protected]óły: TUTAJ]

***

Marek Baterowicz ( ur.1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 w Sydney i 2017 w Warszawie) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.(www.polskacanada.com/aux-vents-conjures-par-marek-batter
Książki Marka Baterowicza "Ziarno wschodzi w ranie" oraz ostatnią "Wojna 1812. Quasi una fantasia" wydane staraniem Stowarzyszenia Solidarnych 2010 można zamówić

Idź do oryginalnego materiału