Marek Baterowicz: Dwie drogi

W roku 2012 Peter Nolan opublikował książkę pod wymownym tytułem “Is China buying the world?” Ed.Polity Press, UK&USA), który możemy przetłumaczyć “Czy Chiny kupują świat?”. I, rzecz jasna, książka wzbudziła wielkie zainteresowanie nie tylko wśród ekonomistów i polityków. Ukazały się recenzje, aliści w roku 2024 książkę zaczęto usuwać z bibliotek – być może jej dane okazały się już przestarzałe, albo jej temat był zbyt prowokacyjny? Ale cokolwiek by jednak nie powiedzieć “kupowanie świata” jest mimo wszystko lepszą drogą niż wydawanie narodom wojen i zabieranie im terytoriów leżących w gruzach, kryjących zwłoki kobiet i dzieci po nalotach dronów. Władcy Kremla nie znają prawdopodobnie starożytnej filozofii Lao-tse (c.571- c.490 przed Chrystusem), a ten mądry Chińczyk wskazywał przed wiekami drogę Tao, czyli stan równowagi, spokoju, a choćby pokoju oraz – paradoksalnie – skuteczności “nie działania”. Podobno miał wpływ na Konfucjusza. Twórca taoizmu pozostawił też nam mądrą przestrogę: “Gdy za sprawą fortuny człowiek przez jakiś czas może władać światem, to za sprawą miłości mógłby rządzić nim wiecznie”. Lao-tse ( znany też jako Lao Tan) był archiwistą i astrologiem za dynastii Zhou, a jego doktryna taoizmu, zebrana w filozoficznym testamencie “Tao-to king” miała ogromny wpływ na chińską myśl oraz tradycję aż do XX wieku, kiedy to została niestety skażona marksizmem-leninizmem, a zatem Tao nie jest już jedyną busolą Chińczyków. Po inwazji Ukrainy Jedwabny Szlak stracił także sporo na znaczeniu, jednak tradycyjnie ekspansja handlowa jeszcze jest priorytetem, chociaż komunistyczne Chiny zbroją się na całego i coraz bardziej myślą o ekspansji militarnej na razie w regionie Indo-Pacyfiku, może też sojusz z Rosją pociąga je do marzeń o eskalacji i poszerzania swych granic. A obsesja na punkcie Taiwanu rozbrzmiewa co roku coraz głośniej. Wojna jednak nie jest idealnym rozwiązaniem, taoizm o tym przypomina, a długi konflikt Rosji z Ukrainą także jest ostrzeżeniem. Tym bardziej, iż Taiwańczycy nie mieliby przecież zakazu, by nie używać rakiet dalekiego zasięgu, zatem Pekin stałby się ich celem od pierwszego dnia wojny. A może to płnocnokoreański dyktator rozpocznie fajerwerki w Azji? A więc droga militarna zapanuje nad handlową?
Wszystko przed nami. Tymczasem warto dzisiaj przypomnieć jak kolosalnym i prymitywnym błędem było rozpętanie II wojny światowej przez Hitlera, w aliansie z Sowietami. Kanclerz Niemiec prawdopodobnie nie znał filozofii Lao-tse, ale mógł dokonać lepszej analizy sytuacji i wybrać drogę ekonomicznej dominacji w Europie (a potem stopniowo w Azji ), gdyż po zajęciu Austrii miał prawie wszystko podane jak na tacy. A niemiecki przemysł już w 30. latach przegonił inne europejskie kraje, wystarczyło pójść drogą ekspansji handlowej (jak dziś robią to Chiny “kupując” świat) i powoli umocnić sobie pozycję pierwszej potęgi w Europie. Bez wojny i rozlewu krwi. Niestety, pragnienie zemsty za porażkę w I wojnie światowej okazało się silniejsze, zatem Niemcy wpadli w pułapkę bez wyjścia i w ocean zbrodni, z których później musieli się tłumaczyć w sposób mało przekonujący. Obawiam się, iż i dzisiaj są kraje, gotowe wpaść w podobną pułapkę, a właśnie putinowska Rosja pierwsza skoczyła w historyczne szambo zamiast szukać politycznych rozwiązań i ekonomicznie “jedwabnych” szlaków ze swymi sąsiadami, a również rozwijania wzajemnych powiązań handlowych. A postawić problem na ostrzu noża nie jest rozwiązaniem godnym homo sapiens, który jednak jeszcze nie wymarł w starej Europie coraz częściej zatapianej błyskawicznymi powodziami i płonącej w ekstremalnej temperaturze lata, zwłaszcza w Hiszpanii. Spalone domy, całe wsie, oliwkowe drzewa i winnice straszą nie tylko ekologów. Spłonęły także liczne pastwiska, a zatem niebawem zabraknie nam mleka, oliwy i wina, bo wcześniej zabrakło nam szarych komórek i większej wyobraźni jak zabezpieczyć się przed pożarami, z których prawie 20% było podobno spowodowanych rozmyślnie. I czy złe siły spalą nam także gałązkę pokoju? Na to wygląda, bo nasilające się bombardowania miast ukraińskich nie świadczą o pokojowych intencjach Federacji, która woli być imperium! Być może pogróżką był też dron, który w ostatnim tygodniu rozbił się pod Warszawą? A rosyjskie i chińskie okręty coraz częściej kręcą się dokoła Japonii i testują rakiety...
Marek Baterowicz, 21.08.2025
Marek Baterowicz, ur.1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 w Sydney i 2017 w Warszawie) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.(www.polskacanada.com/aux-vents-conjures-par-marek-batter