Marcin Bogdan: Systematyczne niszczenie polskiej państwowości

solidarni2010.pl 3 dni temu
Felietony
Marcin Bogdan: Systematyczne niszczenie polskiej państwowości
data:02 lipca 2025 Redaktor: GKut

Polska nieraz była atakowana i niszczona przez wrogów, przez wrogów zewnętrznych. Obrona przed wrogiem zewnętrznym, choć może być trudna, wydaje się naturalna i oczywista. Dużo trudniej jest się bronić, a czasem wręcz rozpoznać, wroga wewnętrznego, który atakuje i rozsadza kraj od środka.

Podczas słuchania relacji z rozprawy przed Sądem Najwyższym dotyczącej ważności wyborów na Urząd Prezydenta Polski, podczas słuchania wypowiedzi Prokuratora Generalnego Adama Bodnara wybrzmiewały w moich myślach słowa pieśni napisanej przez Księdza Karola Dąbrowskiego:

Ojczyzno ma

„Tyle razy pragnęłaś wolności,

Tyle razy gnębił cię kat,

Ale zawsze czynił to obcy,

A dziś brata zabija brat!”

Może nie zabija fizycznie, jeszcze nie zabija fizycznie, ale zabija słowem. Adam Bodnar w swoich wypowiedziach przed Sądem Najwyższym konsekwentnie negował istnienie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych wnosząc, by wszyscy sędziowie tej Izby wyłączyli się z orzekania. Czy Adam Bodnar zastanawiał się nad tym, jakby się zachował, gdyby wybory wygrał Rafał Trzaskowski? Przecież w takim przypadku o ważności wyborów decydowałaby ta sama Izba w takim samym składzie. Czy Adam Bodnar również wtedy podważałby prawomocność decyzji tej Izby? Na pytanie pani Sędzi, czy Bodnar czuje się legalnym Senatorem, wszak o legalności wyborów do Senatu w roku 2023 orzekała ta sama Izba, odpowiedział, iż decyzja Izby w przypadku wyborów parlamentarnych jest jedynie deklaratywna a w przypadku wyborów prezydenckich jest decyzyjna, bo warunkuje kwestię zaprzysiężenia Prezydenta. Czy zatem pan Bodnar w swoim zacietrzewieniu uważa, iż w przypadku uznania przed Sąd Najwyższy wyborów parlamentarnych za nieważne, mógłby złożyć ślubowanie i zostać senatorem? Wszak zgodnie z Konstytucją (art. 104 ust. 2) — senator obejmuje mandat z chwilą złożenia ślubowania.

Adam Bodnar usiłował za wszelką cenę zdeprecjonować Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Zarzucił Sądowi, iż odmówił jego przedstawicielom dostępu do protestu wyborczego o konkretnej wymienionej sygnaturze. Po jakimś czasie, w swojej kolejnej wypowiedzi, czy raczej tyradzie, zaczął z kartki odczytywać treść tego właśnie protestu. Na pytanie Sądu, skąd ma tekst tego protestu, skoro kilkadziesiąt minut wcześniej twierdził, iż odmówiono mu dostępu do protestu o tej sygnaturze, odpowiedział z rozbrajającą szczerością, iż ma dlatego, iż sobie wydrukował, a nie dlatego, iż otrzymał. Przypomniało mi się jak w szkole podstawowej kolega (choć słowo to nie jest najwłaściwsze, gdyż kolegą moim nie był), otóż ów uczeń przyłapany na paleniu papierosów stwierdził, iż on nie palił tylko ciągnął, żeby nie zgasło. Ale to na co może sobie pozwolić gówniarz w szkole nie przystoi Prokuratorowi Generalnemu a zarazem Ministrowi i Senatorowi w jednej osobie. Słów brakuje.

Ale za słowami szły też czyny. Bodnar nalegał, by Sąd Najwyższy rejestrował indywidualnie, pod odrębnymi sygnaturami, wszystkie złożone protesty, choćby te, tożsame zarówno co do treści jak i formy. Wiadomo bowiem, iż tysiące złożonych protestów były to kopie, można choćby powiedzieć kserokopie, jednego, wzorcowego protestu w jednej i tej samej sprawie. jeżeli kwestia dotyczyła błędnego przypisania policzonych głosów kandydatom, to Bodnar uważał, iż ponowne przeliczenie przez sąd głosów w danej komisji jest niewystarczające, iż sąd powinien przeliczyć głosy w danej komisji nie ponownie a kilkaset, bądź choćby kilkadziesiąt tysięcy razy, bo tyle wpłynęło protestów, i każdy, przez szacunek dla protestującego obywatela, powinien być rozpatrzony i zweryfikowany indywidualnie.

Toż to psucie państwa, niszczenie polskiej państwowości. Tym razem nie czyni tego obcy, ale czyni to brat. Szalenie smutny to wniosek, ale czy prawdziwy? W świetle dostępnych w Internecie informacji można przypuszczać, iż jednak czyni to obcy. Kim tak naprawdę jest Adam Bodnar? Sam tak mówi o sobie: „Gdyby głębiej pogrzebać w historii mojej rodziny, te korzenie ukraińskie wyraźnie w niej widać”. Jak wyraźnie widać? To rozjaśnia kolejna wypowiedź Bodnara: „Mój ojciec w 1947 roku, był wtedy pięcioletnim chłopcem, w ramach akcji "Wisła" wraz z całą rodziną został wywieziony z małej wioski pod Sanokiem. No i trafił na tzw. Ziemie Odzyskane w okolice Gryfic”.

„Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie” – czy te słowa Romana Dmowskiego można odnieść do polityków, którzy zajmują dzisiaj najważniejsze stanowiska w rządzie i administracji państwowej? Nie piszę tego po to, żeby oni, ci politycy, zastanowili się nad tym, piszę po to, żebyś Ty się zastanowił drogi Rodaku i wyborco. Żebyś Ty się zastanowił na kogo oddajesz swój głos, wszak Ty masz polskie obowiązki.

Marcin Bogdan

-----------------------
Od redakcji:
Przypomianmy, iż można nabyć książkę Marcina Bogdana "OSTATNIE LATA POLSKI W FELIETONACH"

Osoby, które są zainteresowane posiadaniem książki, prosimy o dobrowolną wpłatę na cele statutowe Stowarzyszenia Solidarni2010 oraz przesłanie informacji na adres [email protected]

Oto nr konta:

67 2490 0005 0000 4520 4582 2486

Książka wydana została staraniem i środkami członków Stowarzyszenia Solidarni 2010 w ramach działań statutowych.

Idź do oryginalnego materiału