Marcin Bogdan: Po co nam CPK?
Na spotkaniach autorskich Marcin Bogdan , zachęcając do lektury swojej książki „Ostatnie lata Polski w felietonach”,wyjaśniał czym tak naprawdę jest projekt CPK i dlaczego jego realizacja w pierwotnej postaci jest tak ważna dla polskiej gospodarki. Na prośbę słuchaczy tych spotkań nasz felietonista napisał tekst będący zwięzłą odpowiedzią na pytanie: Po co nam CPK.

To pytanie ciągle wybrzmiewa w dyskursie publicznym. Przeciwnicy projektu budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego zadają pytania, czy rzeczywiście Polacy będą masowo latać na inne kontynenty, czy mieszkańcy Azji planują podróże do Polski lub do Europy z lądowaniem w Baranowie. Takie pytania sprowadzają dyskusję o CPK na manowce, gdyż CPK ma być przede wszystkim portem cargo, a dopiero w drugiej kolejności, niejako przy okazji, lotniskiem pasażerskim.
Lotnisko towarowe cargo wymaga specjalnej, zaawansowanej technicznie infrastruktury przeładunkowo-magazynowej. Nie da się takiej infrastruktury dobudować do istniejących w Polsce lotnisk pasażerskich, jak choćby lotnisko Chopina w Warszawie. Lotnisko towarowe cargo musi być zbudowane od zera, w terenie pozwalającym na utworzenie rozbudowanej bazy logistycznej. Dopiero uświadomiwszy sobie, iż CPK ma być przede wszystkim portem cargo, możemy stawiać pytania o zasadność tej inwestycji.
Polska jest członkiem Unii Europejskiej a Unia jest przede wszystkim wspólnym obszarem celnym. To oznacza, iż kraje członkowskie nie mogą wprowadzać indywidualnych stawek celnych na towary sprowadzane spoza obszaru Unii. To Unia decyduje o wysokości tych stawek, ale decyduje także o sposobie ich naliczania. Żeby uniknąć nadużyć i prób omijania prawa przyjęto zasadę, iż na towary sprowadzane spoza Unii podatki (cło oraz VAT) są naliczane w kraju, w którym towary przekroczyły granice Unii, a nie w kraju docelowym. Dzięki tej skądinąd słusznej zasadzie, towary, które po wejściu do obszaru UE przemieszczane są wewnątrz Unii do kraju docelowego są już opodatkowane i nie zmieniają swojej wartości celno-podatkowej. Nazywa się to nietransakcyjnym przemieszczeniem własnego towaru. 75% naliczonych w ten sposób podatków trafia do budżetu Unii na jej cele organizacyjne, zaś 25% trafia do budżetu państwa, na terenie którego odprawiono zaimportowany towar.
Co to oznacza w praktyce? jeżeli polski obywatel lub przedsiębiorca zaimportuje towar spoza UE i towar ten przyleci na lotnisko na przykład w Niemczech, to polski nabywca zapłaci podatki (cło i VAT) w Niemczech a nie w Polsce. 75% tych podatków trafi do UE zaś 25% zasili budżet kraju dokonującego odprawy, czyli w tym przypadku Niemiec. Brak wyspecjalizowanego lotniska cargo w Polsce powoduje, iż w tej chwili tylko 17% towarów zamawianych przez Polaków trafia bezpośrednio do Polski i w Polsce jest opodatkowanych, zaś 83% ląduje w innych krajach UE, głównie w Niemczech. Polacy kupują za własne pieniądze towary spoza UE, ale podatki od tych transakcji wpłacają do budżetu innego państwa. Najczęściej do budżetu Niemiec.
Gdyby powstało CPK w zakładanej pierwotnie postaci, to większość towarów sprowadzanych przez Polaków drogą lotniczą spoza UE mogłaby trafiać bezpośrednio do Polski. Ale także towary zamawiane przez obywateli takich państw jak Słowacja, Czechy, Litwa, Rumunia czy choćby Węgry, które nie mają lotnisk cargo, mogłyby lądować na polskim lotnisku. Wtedy obywatele tych państw, kupując za własne pieniądze towary spoza Unii, wpłacaliby podatki (cło i VAT) do naszego, polskiego budżetu. A mówimy tu o ogromnych kwotach. Wartość towarów importowanych spoza Unii wynosi rocznie ok. 3 bilionów dolarów, co generuje podatki o wartości ok. jednego biliona USD. 75% tej kwoty trafia bezpośrednio do UE, ale reszta, czyli ok. 250 mld dolarów, trafia do budżetów państw, które dokonują odpraw. Jest to czysty zarobek, pieniądze wpłacane są niejako z automatu, za sam fakt wystawienia dokumentu celno-podatkowego. A do tego dochodzą jeszcze zarobki za obsługę logistyczno-magazynową, za składowanie i transport. To kolejne miliardy i tysiące nowych miejsc pracy.
O tym, jak wielkie to pieniądze i jak pewny zarobek świadczy to, iż światowe koncerny z branży transportu lotniczego gotowe były zainwestować w budowę CPK duże pieniądze w zamian za mniejszościowe udziały w tym projekcie. Oni gotowi byli zainwestować w CPK ale CPK nie chcieli Niemcy. Tym samym CPK nie chce rząd Tuska. Stawiane przez przeciwników tego projektu pytanie, po co nam CPK, brzmi zatem w rzeczywistości następująco:
Po co nam, po co Polsce pieniądze z podatków, skoro pieniądze te mogą trafić do budżetu Niemiec?
Marcin Bogdan