Marcin Bogdan:Nicość
Gdzie są źródła tego podziału? Wiele osób uważa, iż obecny spór w Polsce, to spór między trzecim pokoleniem akowców a trzecim pokoleniem ubeków. Wiele osób uważa, iż korzenie tego podziału są na „Łączce”, na warszawskich Powązkach. Może są choćby wcześniej. Może źródłem i symbolem tego podziału jest wspólna akcja Armii Ludowej z Gestapo i NKWD przeprowadzona 17 lutego 1944 roku. To tego dnia dokonano zbrodniczego napadu na archiwum Armii Krajowej i Delegatury Rządu na Kraj przy ul. Poznańskiej 37 w Warszawie. Wspólną akcję z Gestapo i NKWD zatwierdził członek sztabu Armii Ludowej Marian Spychalski, późniejszy Prezydent Warszawy, marszałek Ludowego Wojska Polskiego i przewodniczący Rady Państwa, czyli premier rządu Polski Ludowej. Polski Ludowej, którą tak wielu zaakceptowało, którą tak wielu do dziś wspomina z rozrzewnieniem, którą tak wielu gloryfikuje. Polski Ludowej, która dla tak wielu stała się ……. no właśnie, czy stała się etosem?
Spadkobiercy tradycji Armii Ludowej i Polski Ludowej nie zbudowali etosu swoich poprzedników. Nie stawiają im pomników, nie organizują okolicznościowych uroczystości, nie zamawiają w ich intencji Mszy Świętych, choć sami nierzadko, co jest jakimś paradoksem, chodzą do kościoła. Nie mają poetów, którzy piszą wiersze kultywujące pamięć tych co utrwalali w Polsce władzę ludową. Peany Wisławy Szymborskiej na część Stalina dalekie są od etosu. Świadczą jedynie o koniunkturalnej postawie ich autorki. Oni nie mają poetów, nie łączy ich żadna idea, nie prezentują żadnej racji. Łączy ich tylko nienawiść do drugiej strony, nienawiść do tych, którzy ośmielają się mieć inne zdanie. Tkwią w nicości i łączy ich nicość.
My mamy poetów. Poeci są kwintesencją etosu. Poeci mówią do nas, mówią też o nas, nierzadko też mówią za nas. Mówią to, co czujemy, ale czego nie potrafimy wyrazić. Mówią też to, czego my często boimy się powiedzieć. Mówią więc w naszym imieniu, mówią za nas. Takim poetą jest Grzegorz Nowicki z Jeleniej Góry. Jest poetą, który wyraża nasze myśli, który utrwala etos polskości i naszych chrześcijańskich korzeni. W wierszu „Prawdy nie chcę znać” Grzegorz Nowicki pisze o nicości. Pisze, iż nicość objawia się wtedy „gdy zerwana nić”. Gdy zerwana jest nić z przeszłością, gdy zerwana jest nić łącząca grupę wokół „jasno określonych wzorów kulturowych”. Gdy zanegowany jest etos.
„Lecz gdyby głos powiedział nam,
Tam nicość, gdy zerwana nić.
Tam żadnej rzeki, żadnych bram.
Czy bym z tą wiedzą umiał żyć?”
Czy można żyć bez etosu? My nie potrafimy, oni potrafią. Może nie potrafią tylko próbują. Próbują, dlatego spoiwem zamiast etosu staje się dla nich kłamstwo. Kłamstwo, które „staje się prawdą w tyglu demokracji”, jak to doskonale wyraził poeta Grzegorz Nowicki w kolejnym swoim wierszu:
„Kłamstwo staje się prawdą w tyglu demokracji,
Narzędziem w tworzeniu prawdy są środki komunikacji.
Więc najprawdziwszą jest prawda, co ma wyznawców najwięcej,
Dlatego środki przekazu rząd w silnej trzymać chce ręce.
Dlatego moralność i sztukę wydaje się na pośmiewisko,
Bo bez nich naród jest głupi i będzie wierzył we wszystko.
I tylko tyle mam tutaj, dzisiaj do powiedzenia,
Świadomym ku przypomnieniu, śpiącym do przemyślenia.”
Zadaniem poety jest nie tylko opisywanie rzeczywistości, ale także stawianie diagnozy. Diagnozowanie przyczyn i wskazywanie kierunków, gdy zgubimy naszą busolę osobistą i busolę naszego współistnienia w społeczeństwie i współistnienia w Narodzie. Grzegorz Nowicki nie unika stawiania diagnoz i czyni to w sposób przystępny i zrozumiały dla wszystkich czytelnika, o czym świadczy choćby cytat z przejmującego wiersza „Wy bierzecie władzę, my bierzemy kasę”:
„Od kogo władza dziś pochodzi?
Gdy pusty stoi boży tron?
Sumieniem moim Bóg dowodził,
Uzurpatorom mówię – Won!”
Zadaniem poety jest diagnozowanie sytuacji, ale także przewidywanie konsekwencji działań decydentów wspieranych naszą biernością. I w tym aspekcie Grzegorz Nowicki wywiązuje się z tej roli w sposób doskonały, pretendując do roli wieszcza, czego przykładem jest wiersz „Polska dla Polaków”:
„Spróbuj dzisiaj krzyknąć: „Polska dla Polaków”
Skończy się kariera twoja, nieboraku.
Zostaniesz zaszczuty przez postępu straże,
Przez tych co sprzedali się za apanaże.
Zostaniesz wyklęty przez tych co z „naganem”
Polaków niezłomnych stawiali pod ścianę.
Zostaniesz opluty przez tłum ogłupiały,
I przez tych co żer swój tu mają niemały.
A polskojęzyczne przypomną gazety,
Żeś antysemita, niedojda i kretyn.
Że tylko pod Niemcem potrafisz pracować,
Żeś pijak i złodziej co chce kombinować,
Bo nie ma być Polski, ma nie być Polaków,
Lecz stado strzyżonych jak owce żebraków.”
Poeci mówią za nas, ale przede wszystkim mówią do nas. Diagnozują, przewidują i ostrzegają. Wsłuchujmy się w głos poetów, póki nie jest za późno. Wsłuchajmy się w głos jeleniogórskiego poety Grzegorza Nowickiego. Z jego wierszami można zapoznać się na autorskiej stronie internetowej pod adresem https://dajeslowo.art/wiersze-i-inne/. Z wierszami Grzegorza Nowickiego nie tyle można się zapoznać, ile trzeba się zapoznać. To powinna być obowiązkowa lektura dla wszystkich, komu los Polski nie jest obojętny. Lektura obowiązkowa dla wszystkich, kto nie chce obudzić się w niewoli:
„Jeśli pozwolisz istnieć złu,
zbuduje mur z kamienia,
da chleb tym, którzy służą mu.
W niewolnych pozamienia
pod groźbą śmierci, chłosty, kar,
chcących żyć wolno ludzi.
Jeśli pozwolisz istnieć złu,
w niewoli się obudzisz.”
Można mieć w życiu wszystko poukładane a mimo to, można obudzić się w niewoli, można znaleźć się w nicości. Można znaleźć się w nicości tak, jak pan Janek, bohater kolejnego wiersza Grzegorza Nowickiego. Wiersza, który przytaczam poniżej w całości. Wsłuchujmy się w głos poetów, szczególnie, gdy mówią do nas z subtelnym humorem o jakże ważnych sprawach.
Marcin Bogdan
Janek co miał poukładane
Wszystko miał w życiu poukładane,
W fabryce gwoździ na drugą zmianę,
Obiad w południe, TV wieczorem,
Rano pięć godzin przed monitorem,
Tam skomentować wszystko potrafił,
Choć niezbyt biegły był w ortografii.
A co się dzieje w szerokim świecie,
Wiedział, gdyż czytał o tym w Onecie.
Na polityce można powiedzieć,
Zęby zjadł, zwłaszcza, cztery na przedzie.
W sprawach kościoła dość ordynarny,
Jadem cyfrowym pluł w stronę czarnych.
Wszystko miał w życiu poukładane,
W lustro więc patrzył z dumą pan Janek.
Lecz i dla Janka mroczny dzień nastał,
Wirus mu wszystkie pozmieniał hasła.
I w telefonie i na pececie,
Nie wie już co się dzieje na świecie,
Facebook nie działa, ti wi nie działa,
Historia życia zniknęła cała.
W pracy już mieli go za wariata
Tak go dobiła tych haseł strata,
Miotał się szalał, przeklinał szpetnie,
Ludzie myśleli, iż go odetnie.
I tak mijały dni i miesiące,
Informatykom płacił pieniądze,
Żeby mógł wrócić do siebie Janek
By mu zwrócili życie zabrane.
Aż dnia pewnego wyszedł z mieszkania,
I chociaż ledwo idąc się słaniał,
Żeby nie upaść wsparł się o drzewo,
Na zieleń wiosny spojrzał i w niebo,
Usłyszał ptasich zalotów trele,
Dzwony zabrzmiały gdzieś na kościele,
nagle złych czarów zasłona pryska
Dostęp do siebie Janek odzyskał.