Marcin Bogdan: Kto pomoże Adamowi Bodnarowi?
Stare polskie przysłowie mówi, iż zgoda buduje a niezgoda rujnuje. Dobrze jest więc żyć w zgodzie, ale bywa przecież tak, iż ludzie mają odmienne zdania. Gorzej jeżeli te odmienne zdania dotyczą interpretacji prawa, a tym bardziej uznawania lub nieuznawania instytucji i organów państwowych. A najgorzej jeżeli osobą nieuznającą jakiegoś organu państwa jest urzędujący minister rządu tego państwa.

Adam Bodnar, Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny w jednej osobie, nie uznaje Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Sprawa poważna, ale cóż zrobić. Można choćby próbować tłumaczyć, iż to spór prawny, iż to kwestia interpretacji prawa. My uznajemy, Bodnar nie uznaje, dla Bodnara Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie istnieje, a zasiadający w niej sędziowie nie są sędziami. Tak uważa i już. Cóż zrobić. Ale oto w sytuacji, gdy Izba ta, z mocy obowiązującego prawa, rozpatrywała skierowane do Sądu Najwyższego protesty wyborcze, Adam Bodnar wysłał na posiedzenie tej nieistniejącej Izby swojego przedstawiciela w osobie pani prokurator Renaty Macierzyńskiej-Jankowskiej. Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż reprezentująca Adama Bodnara pani prokurator znalazłszy się w nieistniejącej Izbie zwracała się w imieniu Adama Bodnara do zastanych tam osób, nie będących zdaniem Adama Bodnara sędziami, słowami „proszę Wysokiego Sądu”.
Co więcej, Prokurator Generalny Adam Bodnar, twierdząc, iż wybory mogły być sfałszowane, wnioskował początkowo, by jednego ze zgłoszonych protestów nie rozpatrywać i pozostawić go bez dalszego biegu. Jednak pani prokurator Macierzynska-Jankowska, będąc w nieistniejącej Izbie, zwróciła się w imieniu Prokuratora Generalnego do osób nie będących sędziami, by osoby te, jako Wysoki Sąd, uznały zmianę stanowiska Adama Bodnara i zechciały uznać zarzut zawarty w proteście jako zasadny.
Wynika z tego jeden niepokojący wniosek. Adam Bodnar podejmuje kontakty z nieistniejącymi w jego mniemaniu instytucjami i nieistniejącymi organami państwa, nakazuje nazywać Wysokim Sądem osoby niebędące jego zdaniem sędziami. Nie wiadomo, czy osoby te jawią mu się jako duchy czy zjawy, i na ile gotów jest być im uległy, i na ile gotów jest uznawać decyzje nieistniejących instytucji jako decyzje wiążące, zarówno dla niego jak i dla ministerstwa i prokuratury, które reprezentuje. To sytuacja groźna dla polskiego państwa. Ale też, tak po ludzku, szkoda człowieka, no żal chłopa.
Ktoś powinien pomóc Adamowi Bodnarowi – tylko kto, lekarz czy egzorcysta?
Marcin Bogdan
Osoby, które są zainteresowane posiadaniem książki, prosimy o dobrowolną wpłatę na cele statutowe Stowarzyszenia Solidarni2010 oraz przesłanie informacji na adres [email protected]
Oto nr konta:
67 2490 0005 0000 4520 4582 2486
Książka wydana została staraniem i środkami członków Stowarzyszenia Solidarni 2010 w ramach działań statutowych.