Manowska – “Łżeprezes” Sądu Najwyższego z łaski Ziobry i Dudy, ale bez szacunku sędziów

1 tydzień temu

Małgorzata Manowska, podająca się za I Prezes Sądu Najwyższego, to postać, której kariera wydaje się bardziej politycznym układem niż prawnym autorytetem.

Była wiceminister u Zbigniewa Ziobry, co już mówi wiele o jej niezależności. Jednak prawdziwym gwoździem do trumny jej reputacji okazała się bliska znajomość z Andrzejem Dudą. Można spekulować, iż ich relacja nie wyszła poza odległe towarzyskie spotkania – bo Agata Duda chyba nie pozwoliła na więcej. Mimo to prezydent promował Manowską na najwyższe stanowisko w sądownictwie, jakby nie widział, iż to krok w stronę upadku systemu sprawiedliwości w Polsce.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Czy Manowska to rzeczywiście autorytet, na którym można oprzeć sądownictwo? Sędziowie Sądu Najwyższego raczej z niej drwią niż ją szanują. Jej twarz stała się symbolem destrukcji praworządności, którą PiS i jego polityczne marionetki z takim zapałem realizują od lat. Trudno brać na poważnie kogoś, kto sam legitymizuje system upadły od środka.

W całym tym absurdzie rodzi się pytanie: czy ktoś taki powinien dalej otrzymywać wynagrodzenie za pozowanie na najwyższym urzędzie sądowym, gdy w rzeczywistości tylko przypieczętowuje bezprawie? Może zamiast płacić za tę farsę, warto by odebrać te pieniądze i przeznaczyć na naprawę szkód, jakie zostały wyrządzone polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Trzeba w końcu przestać legitymizować pozory władzy i skończyć z teatrzykiem politycznych nominacji.

Manowska, która dzięki Dudzie i Ziobrze zajmuje stanowisko, przypomina, iż polityka, a nie prawo, rządziła polskim sądownictwem za czasów PiS, które na szczęście się już skończyły!

Idź do oryginalnego materiału