Roman Giertych też wysłuchał głośnego wywiadu Małgorzaty Manowskiej w Radiu ZET i jej słów o protestach wyborczych. Mecenas tak tego nie zostawi. Manowska o „giertychówkach” Zamieszanie wokół błędów komisji wyborczych i potencjalnego ponownego przeliczenia głosów trwa. Politycy z obozu władzy nie mają wątpliwości – należy sprawdzić, czy błędy się nie powtarzają i przyjrzeć się anomaliom, o których już wiadomo. Politycy PiS z Andrzejem Dudą i Jarosławem Kaczyńskim na czele są przekonani, iż wszystko było w porządku, a ewentualne przeliczanie głosów ma – w ich mniemaniu – odwrócenie wyników, choć nikt przecież ich nie podważa. Po drugiej stronie barykady jest m.in. Roman Giertych i rządzący. W poniedziałek oliwy do ognia dolał I Prezes Sądu Najwyższego. Małgorzata Manowska w rozmowie z Radiem ZET choćby nie próbowała udawać, iż protesty wyborcze to coś istotnego. – Indywidualnych protestów jest kilkaset sztuk. Ponad 90 proc. to są protesty powielane, których wzór został udostępniony przez posła Giertycha. Pracownicy SN nazywają je „giertychówkami”. Kilka tysięcy protestów to wzór udostępniony przez posła Wawrykiewicza — powiedziała teraz z Radiu Zet Małgorzata Manowska. I choć nie powinna recenzować zachowań wyborców, stwierdziła, iż to wszystko to „nieodpowiedzialna akcja, lekkomyślność, która dokuczyła pracownikom Sądu Najwyższego”. Biedactwa, musieli pracować choćby w długi czerwcowy