„Mam już ksywkę premier”. Czarnek komentuje słowa Kaczyńskiego o sukcesji w PiS

3 godzin temu

Jarosław Kaczyński wskazał Przemysława Czarnka jako przyszłego premiera, a sam zainteresowany nie wyklucza takiego scenariusza. Były minister edukacji przyznał, iż słowa prezesa PiS były dla niego zaszczytem, choć nie wszyscy w partii przyjęli je z entuzjazmem. „Wśród znajomych mam już ksywkę premier” – żartował Czarnek.

Fot. Warszawa w Pigułce

Przemysław Czarnek premierem? „Mam już taką ksywkę”

Po słowach Jarosława Kaczyńskiego, który podczas sobotniej demonstracji wskazał Przemysława Czarnka jako przyszłego premiera, były minister edukacji nie unika tematu. W rozmowie z RMF FM przyznał, iż takie słowa ze strony prezesa PiS są dla niego zaszczytem, choć – jak dodał – nie wszyscy w partii przyjęli tę deklarację z entuzjazmem. Czarnek zdradził też, iż wśród znajomych przylgnęła już do niego nowa ksywka – „premier”.

„Wykluczyć nie mogę, ale prawdopodobieństwo jest takie, jakie jest”

Jarosław Kaczyński podczas sobotniej manifestacji PiS zaskoczył choćby członków własnego ugrupowania, mówiąc, iż Przemysław Czarnek „będzie kiedyś premierem”. Dla byłego ministra edukacji to wyróżnienie, ale i polityczne zobowiązanie.

– Wykluczyć nie mogę, ale prawdopodobieństwo jest takie, jakie jest. Wszystko zależy od tego, co wydarzy się na scenie politycznej tej jesieni, wiosną przyszłego roku i w 2027 roku, jeżeli obecna koalicja dotrwa do końca kadencji. Jest wiele niewiadomych – komentował Czarnek w RMF FM.

Przyznał, iż po słowach prezesa PiS jego otoczenie reagowało różnie. – Nie wszyscy byli mile zaskoczeni tą prezentacją – dodał, śmiejąc się, iż od kilku dni wśród znajomych funkcjonuje już jako „premier”.

Morawiecki, Czarnek i dwa skrzydła PiS

Czarnek odniósł się również do spekulacji, iż ewentualny powrót PiS do władzy mógłby oznaczać współrządzenie z Konfederacją, a w takim układzie to właśnie on mógłby stanąć na czele rządu. – To nie byłaby niespodzianka – stwierdził, podkreślając różnorodność wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości.

– PiS jest ogromnym ugrupowaniem, w którym są poglądy od centrum po twardą prawicę. Siłą rzeczy jestem po prawej stronie, a Mateusz Morawiecki bliżej centrum. Poleganie na obu skrzydłach jest bardzo dobre – tłumaczył.

Czarnek o Robercie Bąkiewiczu: „Bardzo go lubię”

Były minister edukacji został też zapytany o Roberta Bąkiewicza, który w sobotę wystąpił na scenie PiS i zasłynął z kontrowersyjnego okrzyku: „Te chwasty trzeba z polskiej ziemi powyrywać i napalm na tę ziemię rzucać, żeby nigdy nie odrosły”. Sprawą jego wypowiedzi zajmuje się już prokuratura.

Czarnek zdystansował się od agresywnego tonu narodowca, choć nie ukrywa sympatii. – Sam bym takich słów nie użył, ale bardzo go lubię i cenię za to, co robi, mimo jego ekspresyjnych wypowiedzi – powiedział polityk.

Zapytany, czy widziałby Bąkiewicza w swoim ewentualnym rządzie, odpowiedział wymijająco: – To, kto jest w rządzie, zależy od ustaleń wewnątrz partii i ewentualnej koalicji.

Polityczna przyszłość Czarnka

Choć sam Czarnek tonuje nastroje i nie chce mówić o realnych szansach na objęcie urzędu premiera, to jego nazwisko coraz częściej pojawia się w wewnętrznych rozmowach PiS. W partii ma opinię jednego z najbardziej lojalnych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego, a także przedstawiciela jej konserwatywnego skrzydła.

Jak podkreślają komentatorzy, słowa prezesa mogą być próbą mobilizacji twardego elektoratu, ale też testem nastrojów wśród działaczy. Sam Czarnek podchodzi do sprawy z dystansem: – Ksywkę „premier” już mam, ale to nie znaczy, iż trzeba zamawiać garnitur do przysięgi – żartował.

Idź do oryginalnego materiału