Symetryści: Sroczyński, Meller, Flieger użyli sobie dziś w Toku, obrażając Adama Abramczyka, jednego z najbardziej aktywnych uczestników twitterowej debaty politycznej, przeciwnika PiS. Wyzywali go od trolli i hejterów, choć Abramczyk ani nie ukrywa swoich danych osobowych, ani twarzy. Co więcej, nikogo w sposób hejterski nie wyzywa, nie spamuje, nie jest żadnym internetowym trollem (inaczej miałby przecież ban). Czym więc sobie zasłużył na tę nagonkę? Ano bezkompromisowością i tym, iż ośmiela się krytykować Wielce Szanownych Państwa Dziennikarzy – napisała Malwina Dziedzic.
– Bo sprawa z grubsza wygląda tak: Wielce Szanowni Państwo Dziennikarze mają prawo krytykować innych i wyrażać swoje opinie (nie mają przy tym najmniejszego problemu z obrażaniem innych, co było świetnie słychać w Toku). Ale zarazem ICH krytykować nie wolno – szczególnie NieDziennikarzom. A przy tym wszystkim: usta pełne frazesów. Wielce Szanowni Państwo Dziennikarze walczą z klasizmem, z elitami, z nierównościami… Tacy wrażliwi społecznie niczym PiS, którym niezmiennie się fascynują.
Na koniec więc jedno: dziennikarze to nie święte krowy. Słuchacze, Czytelnicy, Widzowie mają prawo oceniać naszą pracę, chwalić lub krytykować nasze poglądy. Symetryści, próbując odebrać Odbiorcom to prawo, jeszcze wyraźniej przybliżają się do PiS.
Więc może zamiast się mazgaić i wykorzystywać antenę do prywaty, warto nad tym się zastanowić? Krytyka nie równa się hejt! Była i jest wpisana w ten zawód.