2023 to rok wyborczy, a co za tym idzie, czeka nas czas sporej kampanii, która de facto już się rozpoczęła. Mówi się, iż nadchodzące wybory są najważniejszymi po 1989 roku. Ja natomiast zwracam uwagę na to jak niesprawiedliwy jest system wyborczy, gdy ten dzieli spore tereny na małe okręgi, które krzywdzą mniejsze komitety. Spójrzmy na wybory w 2019 roku.
Oddano ponad 2 100 000 głosów w województwie śląskim. Gdyby województwo śląskie było jednym okręgiem wyborczym, wyniki przedstawiałyby się następująco:
- PiS - 24 mandaty
- KO - 17 mandatów
- Lewica -7 mandatów
- Konfederacja - 4 mandaty
- PSL - 3 mandaty
Województwo Śląskie jest jednak podzielone na 6 malutkich okręgów i po zsumowaniu wyników w każdym z nich wyniki prezentują się już tak:
- PiS - 27 mandatów (+3)
- KO - 20 mandatów (+3)
- Lewica - 7 mandatów (bz.)
- Konfederacja - 1 mandat (-3)
- PSL: 0 mandatów (-3)
Inny przykład.
Oddano ponad 3 200 000 głosów w województwie mazowieckim. Gdyby województwo mazowieckie było jednym okręgiem wyborczym, wyniki przedstawiałyby się następująco:
- PiS: 26 mandatów
- KO: 18 mandatów
- Lewica: 10 mandatów
- Konfederacja: 4 mandaty
- PSL: 5 mandatów
Województwo Mazowieckie jest podzielone na 5 okręgów i po zsumowaniu wyników w każdym z nich wyniki prezentują się już tak:
- PiS - 33 mandaty (+7)
- KO - 19 mandatów (+1)
- Lewica - 5 mandatów (-5)
- Konfederacja - 1 mandat (-3)
- PSL: 5 mandatów (bz.)
W samych dwóch województwach PiS zgarnął dodatkowe 10 mandatów dzięki odpowiedniemu ich podziałowi. W całej Polsce straciłby ich 23 (!!!) gdyby przyjąć, iż jedno województwo = jeden okręg. Koalicja Obywatelska straciłaby 2 posłów, Lewica zyskałaby 7, PSL zyskałby 5, a Konfederacja zyskałaby 9.
Czy jest to sprawiedliwe?