Mają hasła jak bojówki Hitlera, teraz płaczą. Tego trzeba do delegalizacji AfD

18 godzin temu
Uznanie AfD za organizację prawicowo-ekstremistyczną podsyca debatę na temat tego, jak postępować z tą partią w Niemczech – pisze Hans Pfeifer w "Deutsche Welle".


Kilka dni po tym, jak AfD została zakwalifikowana jako organizacja ekstremistyczna przez niemiecki Urząd Ochrony Konstytucji, czyli cywilny kontrwywiad, pojawiają się pierwsze konsekwencje.

Dwóch parlamentarzystów AfD nie będzie mogło towarzyszyć ministrowi ds. Europy landu Hesja w podróży zagranicznej do Serbii i Chorwacji. Minister stanu Manfred Pentz wyjaśnił, iż nie może oczekiwać od międzynarodowych partnerów, iż "usiądą do stołu z przedstawicielami partii, która jest uznana za prawicowo-ekstremistyczną".


Dalsze kroki wydają się nieuchronne. Kilka landów i ich ministrowie spraw wewnętrznych chcą zbadać, czy stanowiska w służbie cywilnej – jak sędzia, policjant, nauczyciel lub żołnierz – będzie można godzić z członkostwem w AfD.

Kanclerz Friedrich Merz oświadczył, iż po decyzji Urzędu Ochrony Konstytucji nie do pomyślenia byłoby dla niego wybranie posłów AfD na przewodniczących komisji w parlamencie.

Nowa klasyfikacja ma również konsekwencje wewnątrz AfD: Jeden z członków Bundestagu opuszcza partię i klub parlamentarny AfD.

Cios dla partii


Dla AfD raport kontrwywiadu jest porażką w jej wysiłkach na rzecz normalizacji politycznej po udanych wyborach w lutym 2025 r., gdy stała się drugą co do wielkości siłą polityczną w Niemczech z 20,8% głosów.

Powodem tego politycznego wiatru w oczy jest surowsza ocena Alternatywy dla Niemiec przez Urząd Ochrony Konstytucji. Od 2 maja 2025 r. nie klasyfikuje on już partii jedynie jako prawicowego ekstremistycznego przypadku obserwacyjnego, ale jako potwierdzony prawicowy ruch ekstremistyczny.

Uzasadniono to w komunikacie prasowym: „Decydującym czynnikiem dla naszej oceny jest etniczne i oparte na pochodzeniu rozumienie narodu przez AfD, które dewaluuje całe grupy ludności w Niemczech i narusza ich ludzką godność”.

Z powodu tej oceny AfD złożyła pozew przeciwko Federalnemu Urzędowi Ochrony Konstytucji do Sądu Administracyjnego w Kolonii. Współprzewodniczący AfD, Tino Chrupalla i Alice Weidel, nazwali kategoryzację partii jako prawicowo-ekstremistyczną „oczywiście niezgodną z prawem”. W ich ocenie władze Niemiec uznały krytykę niemieckiej polityki imigracyjnej za przestępstwo. Według liderów partii to nie AfD narusza konstytucję, ale niemieckie służby specjalne.

Szczególnym przedmiotem krytyki jest fakt, iż cywilny kontrwywiad jest agencją podlegającą ministerstwu spraw wewnętrznych, a tym samym rządowi. Politycy AfD skarżą się, iż partie rządzące zwalczają opozycję polityczną przy pomocy służb.

AfD wielokrotnie w sądach


Jednak raport kontrwywiadu opiera się w dużej mierze na wyrokach sądowych niezależnego wymiaru sprawiedliwości. Dowodzą one, jak radykalna jest AfD.

Jak stwierdzono w przełomowym orzeczeniu Wyższego Sądu Administracyjnego w Münster z 13 maja 2024 r., uzasadnione jest podejrzenie, iż celem AfD jest „przyznanie obywatelom niemieckim o pochodzeniu migracyjnym statusu prawnie zdewaluowanego”. Sąd przytoczył obszerne dowody i uznał obserwację AfD przez Urząd Ochrony Konstytucji za uzasadnioną.

Ponadto wielu wpływowych przedstawicieli AfD, w tym przewodniczący partii w Turyngii Björn Höcke, zostało skazanych przez niemieckie sądy. Wielokrotnie używał on podczas spotkań wyborczych sloganu nazistowskich bojówek SA z czasów Adolfa Hitlera.

W przeszłości poseł AfD Matthias Helferich określał siebie jako „przyjazną twarz narodowego socjalizmu”. Była posłanka AfD i sędzia Birgit Malsack-Winkemann jest sądzona za rzekome wspieranie organizacji terrorystycznej i pomoc w przygotowaniu zamachu stanu.

W obliczu licznych dowodów na ekstremistyczne dążenia AfD niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych odrzuciło oskarżenia amerykańskiego sekretarza stanu Marco Rubio. Na Platformie X Rubio skrytykował bardziej rygorystyczną ocenę AfD przez niemiecki Urząd Ochrony Konstytucji jako „tyranię w ukryciu”. Berlin odparł, iż ocena AfD była wynikiem „dobrze przemyślanego i niezależnego dochodzenia mającego na celu ochronę naszej konstytucji i praworządności”.

Uznanie AfD za partię ekstremistyczną podsyciło debatę na temat możliwej procedury delegalizacji. Politycy z różnych partii politycznych i organizacji społeczeństwa obywatelskiego popierają wszczęcie takiej procedury przez najwyższy sąd w Niemczech, czyli Federalny Trybunał Konstytucyjny. Jednocześnie jednak w prawie wszystkich partiach są osoby sceptyczne i ostrożne wobec takiej decyzji.

Poprzeczka dla delegalizacji partii politycznej w Niemczech jest zawieszona niezwykle wysoko. Wniosek o delegalizację partii może zostać złożony wyłącznie przez Bundestag, rząd federalny lub reprezentację państw związkowych – Bundesrat. W postępowaniu przed Trybunałem Konstytucyjnym wymagana jest większość dwóch trzecich głosów najwyższych niemieckich sędziów. Ostatni udany zakaz działalności partii politycznej miał miejsce kilkadziesiąt lat temu. Politycy nie mają wpływu na decyzję wymiaru sprawiedliwości, mogą jedynie złożyć wniosek.

Wniosek o wprowadzenie zakazu jest popierany przez wielu prawników konstytucyjnych w Niemczech. W oświadczeniu prawnym siedemnastu naukowców skierowanym do niemieckiego Bundestagu w listopadzie 2024 r. oświadczyli: „Koncepcja demokracji zdolnej do obrony jest reakcją na doświadczenia Republiki Weimarskiej i narodowosocjalistycznego terroru”.

Jednym z sygnatariuszy oświadczenia jest ekspert prawa konstytucyjnego Franz Mayer z Uniwersytetu w Bielefeld. Dla niego wszczęcie procedury zakazu wobec AfD jest konieczne. – Celowo podjęliśmy pewne środki ostrożności w Ustawie Zasadniczej po historycznych doświadczeniach z Trzecią Rzeszą – podkreśla profesor prawa w wywiadzie dla DW.

Cytuje on francuskiego polityka: „Jak mówi słynne zdanie Saint-Just de Richelbourg: Nie ma wolności dla wrogów wolności!".

Prawnik zdaje sobie sprawę, iż to żądanie może mieć antywolnościowy wydźwiek, zwłaszcza za granicą. – Zwłaszcza w USA wielokrotnie doświadczyłem, jak to niemieckie podejście, które bierze się z historii, musi być wyjaśniane – mówi. Uważa on jednak, iż jest to adekwatne podejście, biorąc pod uwagę niemieckie doświadczenia z narodowosocjalistyczną tyranią, która w bardzo krótkim czasie przekształciła niemieckie państwo konstytucyjne w system masowego terroru.

Franz Mayer nie podziela krytyki pod adresem Urzędu Ochrony Konstytucji ze strony AfD. Istnieją dobre powody, dla których Urząd nie jest niezależną instytucją. W przeciwnym razie nie podlegałaby kontroli parlamentarnej, zaznacza.

W odniesieniu do obecnej oceny niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji w sprawie AfD Mayer uważa, iż konkretne konsekwencje wynikające z prawa o służbie cywilnej wobec poszczególnych członków AfD są nieuniknione. – Uważam za całkowicie nie do pomyślenia, aby ekstremistyczni sędziowie pozostali na stanowiskach – mówi.

Artykuł ukazał się pierwotnie nad stronach Redakcji Niemieckiej DW


Idź do oryginalnego materiału