- W szeregu aspektów poglądy mojej żony, a w szczególności mojej córki, są bardziej liberalne niż moje - powiedział Andrzej Duda w "Politycznym WF-ie z Gościem". Dodał, iż zdarzało się, iż jego najbliżsi mieli inne zdanie niż on w sprawach wagi państwowej i "były spory". Opowiadał też o pierwszych tygodniach na emeryturze i walce w ogródku z "trawskiem na moją wysokość".
"Mają bardziej liberalne poglądy. Były spory". Andrzej Duda o żonie i córce
- Jak tam emerytura? Ogródek, rybki? - zapytał na początek Piotr Witwicki.
- O ogródek musiałem trochę zadbać, bo był bardzo zachwaszczony. Jak w sierpniu wróciliśmy do domu, to po raz pierwszy w tym roku skosiłem trawę. Trzeba było użyć kosiarki żyłkowej, bo normalna była bez szans. Trawsko i chwasty były mniej więcej na moją wysokość - odparł Andrzej Duda.
"Polityczny WF w Gościem". Andrzej Duda: Pamiętam, co komu obiecywałem i ogłaszałem
Dziennikarze dopytywali o kulisy niedawno zakończonej prezydentury, m.in. o relacje z bliskimi i wpływ Agaty Kornhauser-Dudy na zawetowanie Lex Czarnek.
- Lex Czarnek proponowało, iż to tak naprawdę kuratorzy oświaty będą decydowali o wszystkich sprawach związanych z kwestiami dodatkowych zajęć, dzieci itd. Oczywiście państwo z obozu konserwatywnego byli tym bardzo zainteresowani. Do czasu, dopóki rządziła Zjednoczona Prawica. Ciekawy jestem co by powiedzieli teraz, kiedy ministrem edukacji jest Barbara Nowacka razem ze wszystkimi tego uwarunkowaniami, czyli całym swoim środowiskiem i jego punktem widzenia na to, czego powinna być nauczona polska młodzież - mówił były prezydent.
ZOBACZ: Kulisy dymisji Adama Bodnara. Mówi o wytwarzanej presji
Zaznaczył też, iż "głównym katalizatorem" decyzji o zawetowaniu ustawy, było środowisko związane z ruchem "Rodzice Decydują".
- Oni po prostu przyszli do mnie i mi przypomnieli: "Panie prezydencie, nie tak się umawialiśmy. Przecież pan w 2020 roku nam obiecywał, to miała być decyzja, która jest podejmowana przez rodziców. My się na to po prostu nie zgadzamy". Wiecie państwo, dla mnie to było ważne, bo ja pamiętam z kim ja się spotykałem w kampanii wyborczej i pamiętam co komu obiecywałem i ogłaszałem - powiedział emerytowany prezydent.
- Ale nie wierzę, iż głosu żony pan nie wziął pod uwagę - wtrącił Marcin Fijołek.
- Moja żona uważała, iż władza kuratora nie może być za daleko posunięta. Uważała, iż to musi być wyważone, ale również nie jest zwolenniczką tego, aby rodzice całkowicie rządzili szkołą. Ona ma takie podejście nauczycielskie. Ja patrzę na to trochę inaczej. W niektórych aspektach się z żoną nie zgadzamy. Ja jednak też uważam, iż nie może być tak, iż o wszystkim decyduje kurator. Głos rodziców musi być w tych sprawach w sposób zdecydowany brany pod uwagę, a ta ustawa tego nie zapewniała - wytłumaczył Duda.
Andrzej Duda: Nie wiem jak moja żona głosuje
- To teraz wymiar ludzki, panie prezydencie, a propos pierwszej damy. Często się pan nie zgadzał z nią w trakcie tych dziesięciu lat. Kiedyś powiedział pan, iż choćby nie wie, jak żona głosuje - dociekali prowadzący.
- Nie wiem jak żona głosuje. Oczywiście zawsze się trochę śmiejemy wokół tego, ale wiecie państwo, ja tego nie sprawdzam. I też nie wypytuję się jej o to, jak głosuje. Tak samo nigdy nie wypytuję córki. Uważam, iż każdy ma prawo do swoich poglądów, obowiązuje tajemnica głosowania i ja tę tajemnicę szanuję - podkreślił.
- A nie jest tak, iż po prostu się w domu o tym rozmawia? - wtrącił Piotr Witwicki.
- Rozmawia się, ale ja wiem, iż moja żona w wielu aspektach ma poglądy, powiedzmy, bardziej liberalne od moich. Córka też. I w związku z powyższym nie wnikam w to szczegółowo, jaki sposób one oddają głos - uzupełnił Duda.
ZOBACZ: Ekonomista mówi o wielkim sukcesie Polski. Wskazuje, kiedy dogonimy Niemcy
Przyznał też, iż były momenty kiedy jego najbliżsi podpowiadali mu, iż może warto podjąć inną decyzję, niż planował, "często były spory".
- Nie chcę tutaj mówić o naszych wewnętrznych, domowych, rodzinnych sprawach. Mogę tylko tyle powiedzieć, iż rzeczywiście w szeregu aspektów poglądy mojej żony, a w szczególności mojej córki, są bardziej liberalne niż moje - powiedział.
- Uważam, iż one obie, także córka, która już od dawna jest dorosłą osobą i stuprocentowo samodzielną, mają prawo do swoich poglądów i ja nie mam kompletnie żadnej legitymacji do tego, by w te poglądy ingerować - podkreślił.
WIDEO: Andrzej Duda w programie "Polityczny WF z gościem"
Zatrzymanie Wąsika i Kamińskiego. "Mam pretensję o jedno"
Piotr Witwicki i Marcin Fijołek dopytywali byłego prezydenta, czy miał jakiekolwiek uwagi do Jacka Siewiery, który był szefem BBN w chwili zatrzymania w Pałacu Prezydenckim Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
- To była skomplikowana sprawa również od strony prawnej. Policja w Polsce podlega bezpośrednio nadzorowi MSWiA, Służba Ochrony Państwa również. Minister spraw wewnętrznych i administracji może wydawać służbowe polecenia szefowi SOP i takie polecenie zatrzymania ministrów Kamińskiego i Wąsika zostało wydane - tłumaczył gość programu.
Dodał, iż mając pełną świadomość tej sytuacji, wydał polecenie, by podczas ewentualnej próby zatrzymania nikt w Pałacu Prezydenckim "nie stawiał żadnego oporu, zwłaszcza gdyby miało dojść do jakichkolwiek rękoczynów, czy nie daj Boże, żeby miała się polać krew".
- Mam tylko pretensję o jedno do funkcjonariuszy, że nie przyszli, nie poprosili o rozmowę i nie powiedzieli: "Szanujemy urząd prezydenta, wiemy, iż sytuacja jest skomplikowana, ale mamy polecenia służbowe, mamy rozkazy, mamy wyroki. Bardzo prosimy, ponieważ nie chcemy naruszać miru Pałacu Prezydenckiego, żeby poprosił pan swoich gości, żeby wyszli". Tego zabrakło - ocenił Andrzej Duda.
