Macierewicz zgubił najważniejsze fragmenty prezydenckiego Tupolewa. Sabotaż?

3 godzin temu

– To brzmi wręcz nieprawdopodobnie, ale jest faktem – Macierewicz zgubił fragmenty samolotu, które były dowodami w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej. Łgał przy tym z trybuny sejmowej, iż nic takiego nie miało miejsce. Z ustaleń kontrolerów z MON wynika, iż np. fotele były deponowane… u Biniendy. To nie jest tylko zaniedbanie i niechlujstwo, to profanacja i wyjątkowo obrzydliwe przestępstwo. O wszystkim wiedział Błaszczak – ujawnił Krzysztof Brejza.

– Macierewicz do udowodnienia swoich szarlatańskich tez był zdolny do wszystkiego – bez ochrony kontrywiadowczej, zatajając tę informację, spotkał się z tajemniczym Rosjaninem, który przekazał mu materiały na pendrive, kompletnie bezużyteczne śmieci. Rosjanin opuścił Polskę na pieszo, przejściem z obwodem Kaliningradzkim i słuch po nim zaginął. Włosy stają dęba – dodał Brejza.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Ekspertyzy fachowców i wiarygodnych instytucji, za które zespół Macierewicza zapłacił ponad 14 mln zł, jasno mówią o zderzeniu samolotu z brzozą, następnie z ziemią oraz o braku eksplozji na pokładzie. Miażdżą też inne brednie rozpowiadane przez lata przez naczelnego szarlatana polskiej polityki. Co więc Macierewicz zrobił z niewygodnymi dla siebie ekspertyzami? Przemilczał lub ukrył. Kryminał! – podsumowuje Brejza.

Idź do oryginalnego materiału